ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Naamah ─ Resensement w serwisie ArtRock.pl

Naamah — Resensement

 
wydawnictwo: Metal Mind Productions 2004
 
1.Daydream (Part One) 10:13/ 2.Severed 7:25/ 3.Not For You 6:34/ 4.Subsistance 6:22/ 5.Red Light 6:45/ 6.Alright 7:20/ 7.Daydream (Part Two) 10:53/ 8.Subsistance (PL) 6:24/ 9.Twoja (Piano Version) 2:35
 
Całkowity czas: 64:33
skład:
Anna Panasz-voc/ Adam Kaliszewski-git/ Mikołaj Szałkowski-git/ Adam Szewczyk-key/ Marcin Stasiak-bas/ Krzysztof Szałkowski - dr
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,1
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,5
Album słaby, nie broni się jako całość.
,2
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,2
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,2
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,4
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,1
Arcydzieło.
,5

Łącznie 22, ocena: Dobra, godna uwagi produkcja.
 
 
Ocena: 7 Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
13.08.2006
(Recenzent)

Naamah — Resensement

Nie ma ta płyta dobrej prasy i raczej mi jej nie polecano. Dlatego w sumie niczego wielkiego się po niej nie spodziewałem. A niezbyt zachęcająca recenzja na naszych łamach dopełniła sprawę. Poza tym Naamah zaliczany jest do kategorii prog-metal, z gotyckimi naleciałościami. Dostatecznie dużo, żebym się mógł zniechęcić. Na szczęście pozory mylą. Jednym z zarzutów, jakie stawiał zespołowi Techmetal było pewne niedookreślenie stylistyczne. Raczej jest to zaleta, czystości gatunku to można raczej pilnować w hodowli tchórzofretki, ale nie w muzyce rockowej. W czasach szeroko rozpowszechnionej wąskiej specjalizacji, która jest przekleństwem współczesnego rocka, progresywnego też (nie wyłączając fanów) , dobrowolne zamykanie się w ciasnych ramach jednego gatunku, albo wręcz podgatunku muzycznego, jest skazywaniem się na śmierć, z powodu postępującego uwiądu twórczego. (Wyjątki są, ale tak mało, że raczej potwierdzają regułę). Dlatego , to co Techmetal uważa za wadę, ja postrzegam jako zaletę. Dobrze, że zespół szuka inspiracji gdzie się da – w orientalizującym „Subsistance” basista pogrywa jak w „kolorowym” King Crimson, w „Alright” są fragmenty o jazzowo-swingowym pochodzeniu, ubarwione do tego rhythm’n’bluesową solówką na organach, do tego jazzujący fortepian i cytat z purplowskiego „Black Night” dopełniają obrazu. Każdej małpce po bananie. Jasno z tego wynika, że prog-metal jest dla Naamah raczej punktem wyjścia, bardziej pasuje mi do tej muzyki określenie rock progresywny, bo akurat to, że jest tu dość ostro i głośno nie jest powodem, żeby zespół skazywać na prog-metylową etykietkę. Ewenementem jak na polskie warunki jest wokalistka – głos ma dobry, nie boi zaśpiewać pełnym gardłem , nie ryczy jednostajnie, potrafi zróżnicować emocje, a braki techniczne nadrabia entuzjazmem i pewnością siebie. Śpiewa z nieco bluesową manierą, nieco nonszalancko, na luzie. Maskuje to, jak zwykle u polskich wokalistów śpiewających po angielsku, niezbyt rewelacyjny akcent. I tak na tle innych rodzimych śpiewaków całkiem dobry.
Nie może być zła płyta, z której po pierwszym przesłuchaniu pamiętałem prawie wszystkie utwory. „Daydream Part One” to mocne uderzenie na początek, zaczyna się trochę podobnie do Pink Floyd, napięcie narasta, ostre wejście gitar i błyskotliwe solo na klawiszach (moog najpewniej)(tak jak lubię), potem zwolnienie tempa (tak jak nie lubię), ale potem ostro i rozmachem do końca, do tego liczne i efektowne solówki klawiszowe i gitarowe. Bardzo dobry utwór. Z pozostałych najmniej podoba mi się instrumentalny „Red Light” – trochę jak Liquid Tension Experiment w słabszej formie. Na pewno wyróżnia się też „Severed”, który ze zwykłej ballady rozwija się do prog-rockowej epiki. Ciekawym zakończeniem jest utwór „Daydream Part Two” – po kilkudziesięciominutowej dawce rocka trafiamy całkiem gdzie indziej – elektroniczne brzmienia, trip-hopowe rytmy, przetworzony głos Ani Panasz – Massive Attack, Archive? Niby nie pasuje ten utwór do reszty, ale pasuje. Co prawda podobne pomysły miało i The Gathering, ale co z tego? To ładny kawałek muzyki i czepiać się nie ma co.

Jak widać inspiracje zespołu są bardzo różne i nie ma sensu ich wymieniać – z dwóch powodów - po pierwsze za dużo miejsca by to zajęło, a po drugie – jeśli podczas słuchania jakiejś muzyki przychodzi nam na myśl więcej niż trzech innych wykonawców, to znaczy, ze mamy do czynienia z dziełem, jak na współczesne czasy, oryginalnym. Oczywiście – Dream Theater też słychać, ale to już chyba choroba zawodowa takich zespołów – może rentę będą za to dawać?

Moim zdaniem jedna z lepszych polskich płyt prog-rockowych ostatnich lat, pod wieloma względami sporo lepsza od znacznie bardziej popularnych wyrobów innych wykonawców.
 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.