ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Radiomöbel ─ Gudang Garam w serwisie ArtRock.pl

Radiomöbel — Gudang Garam

 
wydawnictwo: Transubstans Records 2005
dystrybucja: Oskar
 
1. Gudang Garam
2. Höstsàng
3. Fasa
4. E-Matt
5. Vaggvisa
6. Kylle
7. Flugornas Morgon
8. Finalen
 
Całkowity czas: 44:00
skład:
Göran Andersson – bass; Carin Bohlin – vocals; Andrus Kangro – guitar; Richard Moberg – keyboards; Mikael Skoog – drums;
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,1
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,0
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,0
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,0
Arcydzieło.
,1

Łącznie 2, ocena: Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
 
 
Brak oceny
Ocena: * Bez oceny
03.08.2005
(Recenzent)

Radiomöbel — Gudang Garam

Li tylko ciekawostka dla szperaczy i poszukiwaczy różnych dziwnych i kompletnie nieznanych, lub zapomnianych kapel.
Radiomöbel to szwedzka, zupełnie nieznana grupa, działająca w połowie lat 70-tych. Nagrała wtedy dwie płyty, wydane własnym sumptem, które ukazały się w minimalnym nakładzie. Tegoroczna reedycja  drugiej to prawdopodobnie pierwsza poważniejsza próba dotarcia tego materiału do nieco szerszego kręgu odbiorców.
Niestety tylko ciekawostka. Dlaczego – z dwóch powodów . Pierwszy to wokalistka Carin Bohlin. Oj nie nadawała się ta pani za mikrofon. Głosik słaby, wątły o nieciekawej barwie i  ograniczonej skali. Jedyna pocieszenie, że zbyt często się nie odzywa. Druga powód to produkcja, a raczej jej całkowity brak. Brzmi to wszystko jak próba amatorskiego zespołu w piwnicy Bieszczadzkiego Domu Kultury – płasko, sucho, bez jakiejkolwiek dynamiki. Tragedia. Perkusja – dziecinny bębenek, basu nie słychać prawie w ogóle, klawisze momentami jak z dancingu.  Może wokal to też w głównej mierze "zasługa" studia? A wytwórnia żywcem przegrała winyl na cedesa i tak to wydała, nie "hańbiąc się" żadnymi zabiegami odświeżającymi. Szkoda. Warto byłoby się tym trochę zająć, bo muzycznie ta szwedzka grajszafa przedstawia się  ciekawie.  Porównywałbym to do  Pink Floyd, Eloy z floydowskiego okresu i niektórych płyt Steve’a Hillige’a. Nie jest to jakaś ewidentna zrzynka, Szwedzi kombinują po swojemu i wychodzi im to naprawdę dobrze. Jeśli da się  człowiek radę przebić przez produkcję i uda się "wysublimować" z tego tylko muzykę, to wrażenia są bardzo pozytywne – dużo  ładnych partii gitary i bardzo ciekawe klawiszowe pejzaże. Gitarzysta i klawiszowiec dobrze wiedzą do czego ich instrumenty służą i mają sporo dobrych pomysłów, a braki sprzętowe nadrabiają inwencją i wyszkoleniem technicznym.  Jeśli tylko da się radę przebić przez produkcję...Tym razem było to bardzo trudne, chociaż jestem dość doświadczonym i "zaprawionym w bojach" poszukiwaczem różnych muzycznych "wykopalisk". Jedyną szansą dla tej muzyki jest nagranie tego jeszcze raz, w jakimś przyzwoitym studiu, na przyzwoitym sprzęcie. To nie punk rock, że wystarczy byle piwnica.
 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.