Dwa lata to dużo (niektórym zespołom starcza to na opublikowanie kilku wydawnictw…), a jednocześnie mało. W każdym razie tyle muzycy Areny kazali nam czekać na swój najnowszy krążek. Pewnie niektórzy zdążyli stęsknić się za dźwiękiem nolanowskich klawiszy, gitarami i wokalem Sowdena. Szczerze mówiąc, nie dziwię im się zbytnio.
Pepper’s Ghost. 7 Stories of Mystery & Imagination jest płytą krótszą niż Contagion, trwa niewiele ponad 40 minut. Zawiera siedem piosenek. Czyżby brak pomysłów? – zapytają sceptycy. Nic z tych rzeczy.
Arena powraca w stylu budzącym respekt. Wszystkie kompozycje utrzymane są na wysokim poziomie. Oczywiście, niejeden pesymista powiedziałby, że słuchamy tego do czego Nolan i spółka przyzwyczaili nas na poprzednich płytach, ale przyzwyczaili nas przecież do muzyki przez duże M!. Zresztą na Pepper’s Ghost znajdują się dźwięki, które potrafią bronić się same. Aby tego doświadczyć wystarczy ich posłuchać, co czynię ostatnio bardzo często.
Trudno zarzucić cokolwiek energicznej, świetnej, otwierającej płytę piosence: „Bedlam Fayre” a jeszcze bardziej podoba mi się, w gruncie rzeczy przebojowe, Smoke And Mirrors. Rob Sowden śpiewa tu rewelacyjnie. Jak ja lubię ten podniosły, może trochę patetyczny nastrój… aż serce bije mocniej.
Pięknie brzmi też nieco spokojniejszy utwór The Shattered Room. Gdzieś w tle nieśmiałe klawisze – do tego delikatny wokal, solowe partie instrumentów. Ponad 9 minut dźwięków klasycznej Areny w szczytowej formie (używając słownictwa sportowego).
Bardzo zgrabnie skomponowana jest krótka ballada The Eyes Of Lara Moon, podobnie jak nieco dłuższy i bardziej urozmaicony Tantalus. Później następuje Purgatory Road… Arena narzuca szybsze tempo. Ten dynamiczny utwór wprowadza nas w najdłuższą piosenkę na płycie: Opera Fanatica. Jak wskazuje tytuł muzycy postanowili poeksperymentować z podniosłą, operową formą. Nie zdominowała ona jednak tej rozbudowanej, kilkuwątkowej kompozycji – stanowi tylko jej ciekawe uzupełnienie. Opera Fanatica stanowi jeden z mocniejszych punktów na krążku.
Arena przygotowała swoim fanom naprawdę miłą niespodziankę. Panowie pieczołowicie pielęgnują obrany już jakiś czas temu styl i z udanym skutkiem eksplorują wszystkie jego rejony. Jest na płycie trochę tzw. powtórki z rozrywki, ale są też rozwiązania, dzięki którym albumu słucha się z niemałą przyjemnością. Nolan wraz z kolegami znakomicie dobierają nastroje - energiczne granie przeplata się balladami. Wszystko na Pepper’s Ghost znalazło swoje bardzo dobrze dobrane miejsce. Płyta jest dopracowana i pozytywnie wróży na nowy muzyczny rok 2005. A jest w nim na co czekać i z czym wiązać nadzieje…
Póki co oczekuję, ze Arena zagości w Polsce na trasie koncertowej.