ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Sochacka, Kaśka ─ Ta druga w serwisie ArtRock.pl

Sochacka, Kaśka — Ta druga

 
wydawnictwo: Jazzboy Records 2024
 
1. Słodkich snów
2. Komary
3. Szum
4. Madison
5. Ego
6. Wszystko
7. Strona B
8. Spokojnie
9. Finał
10. Zdjęcia
11. Femme Fatale
12. Ctrl+Alt+Del
 
Całkowity czas: 46:49
skład:
Kaśka Sochacka - wokal, gitara, programowanie, syntezatory, melotron
Olek Świerkot - gitary, bas, banjo, mandolina, kalimba, melotron, syntezatory, programowanie

Lesław Matecki - gitara, mandolina
Magdalena Laskowska - skrzypce
Andrzej Rajski - perkusja
Paweł Harańczyk - pianino, prophet 6, hammond Miłosz Pękała - udu, timpani, tamburo rulante, tamburo basco, piatto sossspeo, sonagli, piatti a due, wibrafon, instrumenty perkusyjne
Andrzej Smolik - harmonijka ustna
Tomasz Ziętek - trąbki
Kuba Kasznia - programowanie, bas, syntezastory
 
Brak ocen czytelników. Możesz być pierwszym!
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Brak głosów.
 
 
Ocena: 8+ Absolutnie wspaniały i porywający album.
10.07.2025
(Recenzent)

Sochacka, Kaśka — Ta druga

Muzyka Kaśki Sochackiej dość zaskakująco trafia na nasze ArtRockowe łamy. Niedawno jednak pisaliśmy obszernie o jej wyjątkowym koncercie w łódzkiej Wytwórni. Do tego – pozwolę sobie to zdradzić - w naszej redakcji są wielbiciele twórczości artystki. Czas zatem na parę recenzyjnych słów o jej najnowszym albumie. Zaznaczmy na wstępie, że dość spóźnionych, wszak Ta druga ukazała się już ponad 7 miesięcy temu, a Sochacka już intensywnie ją promuje licznymi, wyprzedanymi koncertami od wielu tygodni.

Obcowanie z Tą drugą warto jednak zacząć od dość obszernej lektury. Bowiem w pięknie wydanym i aksamitnym w dotyku digipacku, oprócz tradycyjnej książeczki z tekstami, pomieszczono… tę drugą. Spisane na 14 stronach Love Story 2. Bo artystka, namówiona przez swojego przyjaciela, napisała kolejną część Love Story. Tym razem nie jest może ona aż tak gorzka, ale równie interesująca i bardzo osobista. Co ciekawe, cały tekst opisujący trzy ostatnie lata przed powstaniem płyty, wokalistka spina futbolową klamrą, najpierw sięgając ze szczegółami do meczu Szkocja – Polska, a na końcu z pietyzmem odnosząc się do spotkania Polska – Chorwacja, podczas którego, siedząc na stadionie, odtwarzała na słuchawkach mastery z mającej lada moment ukazać się płyty. Nie mam zamiaru Państwu zdradzać, co znajduje się „między tymi klamrami”, ale nie wyobrażam sobie zrozumienia tej płyty bez poznania tej drugiej części Love Story. Bez tych wszystkich pięknych, czasami zabawnych a czasami trudnych i nerwowych chwil, które zdarzyły się po drodze do tej płyty. Od budowania zespołu, po pierwsze trasy, spektakularne sukcesy, niesamowite współprace i wreszcie dokonywane na ostatnią chwilę zmiany, by było tak, jak wymarzyła sobie artystka. To historia o tym, jak to wszystko pęczniało i swoje ujście znalazło w tej pięknej płycie.

Tak, pięknej. Z intrygującym i wieloznacznym tytułem. Wszak jest jej drugą, pełnowymiarową płytą. Ale biorąc pod uwagę tematykę tekstów Sochackiej, często dotykających relacji między kobietą i mężczyzną, można i w tym aspekcie doszukiwać się znaczenia. A może i warto spojrzeć na ten tytuł jeszcze inaczej, wszak często w naszym życiu sami siebie ustawiamy, bądź ktoś nas umieszcza, na drugim miejscu. Cóż, Sochacka nie lubi wyjaśniać odbiorcom swoich tekstów, pozostawia słuchaczom szerokie pole do interpretacji. Co nie zmienia postaci rzeczy, że to kolejna płyta, pełna lirycznych i intymnym emocji, wynikających często z bardzo osobistych doświadczeń. Płyta o miłości, relacjach, rozczarowaniach, rozstaniach i nadziejach. Ktoś powie, że to tematy zgrane od lat. Zgadza się, ale dotknąć ich subtelnie i bez banału niewielu potrafi. Kaśce Sochackiej to się udaje. Najbardziej ujmujący tekst? Komary. O wizji wyidealizowanej i wymarzonej starości. Starości, której się boimy i nie zawsze jesteśmy w stanie się z nią zmierzyć. A gdyby udało nam się dotrwać do niej z miłością naszego życia? O tym jest te piękna kompozycja.

Na Tej drugiej Sochacka nie zmienia swojego muzycznego emploi. Nie dokonuje stylistycznej rewolucji. Mam wrażenie, że zupełnie nie miała kompleksu „drugiej płyty” i nie myślała, co na siłę poprawić i ulepszyć. Popłynęła z tym, w czym czuje się najlepiej. Żeby była jasność, pomógł jej w tym – i to bardzo mocno, co sama podkreśla – Olek Świerkot, producent, współautor muzyki i członek jej zespołu. Nieprzypadkowo zresztą oboje są na „ważnym” zdjęciu, tuż po otworzeniu digipacka.

Co zatem dostajemy? Dwanaście, zwykle niespiesznych, melancholijnych, niekiedy brzmiących nostalgicznie piosenek. Bardzo subtelnie zaaranżowanych, ze świetnym, ciepłym i zarazem przestrzennym brzmieniem, w którym figury niektórych instrumentów tylko z pozoru gdzieś są w tle, bo z czasem budują cały utwór. Warto też dać czas na wsłuchanie się w poszczególne piosenki. Bo o ile Szum natychmiast porywa swoją bezczelną tanecznością i lekkością - podobnie zresztą możemy napisać o wspomnianych Komarach z kapitalnie, jakby zapętloną, figurą banjo, bądź wreszcie o Femme Fatale z rozleniwiającym refrenem – kilku innym trzeba dać chwilę, większy moment. Ale one to oddadzą. Bo wielką zaletą Kaśki Sochackiej jest umiejętność tworzenia takich inteligentnych, wrażliwych, niepowierzchownych melodii. Których siła rośnie wraz ze słowami śpiewanymi przez artystkę. Tym jakby lekko zmęczonym i zadumanym głosem.

Bardzo dojrzała jest ta druga płyta. W sam raz na te biegnące powoli wakacje, ale pewnie i nadchodzącą niechybnie jesień. Polecam Państwu gorąco.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS ArtRock.pl na Facebook.com
Picture theme from BloodStainedd with exclusive licence for ArtRock.pl
© Copyright 1997 - 2025 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.