ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Travis, Theo ─ Slow Life w serwisie ArtRock.pl

Travis, Theo — Slow Life

 
wydawnictwo: Ether Sounds Records 2003
 
1. Salad Noir
2. Chasing The Slow Train
3. Love Is Not Enough
4. Sleep
5. Stereo
6. Cloudfire
7. Mellotromatic
8. Strange Life, Waking Mind
9. Who Stopped You
 
Całkowity czas: 55:55
skład:
Theo Travis - solo alto flute
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,1
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,1
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,5
Arcydzieło.
,0

Łącznie 7, ocena: Absolutnie wspaniały i porywający album.
 
 
Brak oceny
Ocena: * Bez oceny
04.03.2003
(Recenzent)

Travis, Theo — Slow Life


Wstrzymywałem się z napisaniem czegokolwiek o tej płycie ponad miesiąc, słuchając jej codziennie. I przyznam, że dopiero niedawno naprawdę do mnie dotarła, wreszcie zaczęła sprawiać przyjemność, a to moje podstawowe oczekiwanie dotyczące słuchanej muzyki. Dlaczego tak długo? Z jednej strony to zapewne wina mojego nieobycia z muzyką tego typu, nagranej za pomocą wyłącznie jednego instrumentu (tu: fletu altowego), z drugiej - wyjątkowości tego co znajduje się na najnowszym albumie Theo Travisa - brytyjskiego saksofonisty i flecisty, kompozytora oraz (a być może przede wszystkim) specjalisty od improwizacji i eksperymentalnego podejścia do tradycyjnych instrumentów. Kilka słów o samym artyście: zaczynał jako muzyk jazzowy, wydał cztery wysoko cenione albumy w tym gatunku (np. nagroda Best British Jazz CD of the year" w 1994 roku), a przede wszystkim koncertował na całym świecie. Ma za sobą współpracę z m.in. trio Jansen Barbieri Karn, Anją Garbarek, Rogerem Eno, Hugh Hopperem czy Stevenem Wilsonem (gościnnie na płytach Porcupine Tree i no-man). Od trzech lat również członek reaktywowanego zespołu Gong (Daevida Allena), z którym to odbył ponad sto koncertów, współkomponował ich najnowszy album studyjny i był producentem ostatniego koncertowego. Mnie osobiście znany z tworzonego z Davem Sturtem niesamowitego duetu Cipher, który zdążył już wydać dwa przepiękne ambientowe albumy (No Ordinary Man oraz One Who Whispers; Cipher komponował również nową muzykę do starych niemych filmów). Dla osób zaznajomionych z najnowszym albumem Cipher dobrą wskazówką, by wyobrazić sobie czym jest Slow Life, może być pochodzący z One Who Whispers utwór "The Apparent Chaos Of Snow".

Slow Life, wydany przez powstałą niedawno miniwytwórnię Travisa - Ethersounds, to album nagrany i wyprodukowany przez samego artystę. Skupił się on na jednym tylko instrumencie - flecie altowym, charakteryzującym się niskim i głębokim brzmieniem. Na płycie znajdujemy dziewięć utworów, których rozróznić nie sposób. Nagrane zostały na żywo w studio przy pomocy zestawu pedałów umożliwiających budowanie pętli, warstw dźwiękowych, na które nakładane są kolejne linie fletu (Theo ochrzcił to jako "system of ambitronics").

Efekt jest naprawdę niezwykły. Przy odpowiednim nastroju muzyka Travisa wprawia w specyficzny stan świadomości doskonale znany miłośnikom ambientu. Pół-jawy, pół-snu. Być może przyczyną owego działania jest to, że wcześniejsze pętle fletu nie są li tylko tłem dla grającego solówki Travisa - wszystkie linie równocześnie i z podobną intensywnością współtworzą niezwykły, harmonijny obraz, w którym najczęsciej nie sposób wyróżnić linii przewodniej. Rzadko zdarza się, aby któryś z motywów wyraźnie się wybijał. Startując od środka utworu, trudno byłoby stwierdzić które z linii są pętlami, a która jest właśnie wykonywana na żywo. Wszystkie razem tworzą tajemniczą, czasem mroczną, ale przede wszystkim hipnotyzującą muzykę. Z drugiej strony na płycie nie ma melodii, które możnaby zapamiętać i ewentualnie nucić pod nosem. Oczywiście, od czasu do czasu pojawiają się wpadające w ucho (prędzej czy później, raczej później) motywy, ale przeważnie nie trwają dłużej niż kilka sekund. Utwór po utworze, jednolite kompozycje, bez wstępów czy wyraźnych zakończeń (wyłącznie na początku budowane są kolejne pętle, nakładane kolejno na siebie), a tym bardziej choćby śladowego rytmu. O kunszcie artysty nie będę przekonywać. Gdy zadałem Theo naiwne pytanie, czy choć część muzyki zawartej na Slow Life to improwizacje, odpowiedź brzmiała:

"Actually all the music was improvised and recorded in one take. I used a system of foot pedals, allowing me to overdub as I perform live. There was minimal preparation before the day of the recording."

Biorąc pod uwagę wielość linii współgrających ze sobą w większości z utworów, wciąż trudno mi w to uwierzyć.

Nie potrafię określić czy to jest może ambientowe (ambientowo-jazzowe?) arcydzieło, czy może płyta przeciętna - po prostu nie mam do czego porównać Slow Life. Na pewno jest czymś absolutnie wyjątkowym i zaskakującym, a to wartość sama w sobie. Coraz bardziej też przekonuję się, że album ten pozostanie ze mną na długie lata, na wiele nocy. Bo to jest płyta na noc - do odtworzenia jako ostatnia danego dnia. Idealna do wieczornych rozmyślań, do zasypiania, czytania, czy tylko patrzenia się za okno.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.