ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Transatlantic ─ SMPTe w serwisie ArtRock.pl

Transatlantic — SMPTe

 
wydawnictwo: InsideOut Music 2000
 
1. All of the above (30:59) 2. We all need some light (5:45) 3. Mystery train (6:52) 4. My new world (16:16) 5. In held ('Twas) in I (17:21)
 
Całkowity czas: 77:14
skład:
Neal Morse - vocals, keyboards, acoustic & electric guitars ; Mike Portnoy - drums, back vocals; Roine Stolt - vocals, acoustic & electric guitars, mellotron, percussion; Pete Trewavas - bass, bass pedals, back vocals;
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,1
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,1
Dobra, godna uwagi produkcja.
,2
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,2
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,8
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,15
Arcydzieło.
,269

Łącznie 298, ocena: Arcydzieło.
 
 
Recenzja nadesłana przez czytelnika.
Brak oceny
Ocena: * Bez oceny
21.07.2004
(Gość)

Transatlantic — SMPTe

W 1998 r. w głowie Mike'a Portnoy'a - perkusisty Dream Theater (moim skromnym zdaniem Johna Bonhama XXI w.) zrodził się pomysł supergrupy, w której skład wchodzić mieli Jim Matheos z Fates Warning na gitarach, Pete Trewavas z Marillion na basie i Neal Morse ze Spock's Beard na klawiszach... Tego pierwszego zmienił jednak Roine Stolt z The Flower Kings,  a projekt nazwany został Transatlantic. Premiera płyty przypadała na początek 2000 r. a jej nazwa składała się z nazwisk muzyków tego przedsięwzięcia - Stolt Morse Portnoy Trewavas - w skrócie SMPTe...

Cóż mogę powiedzieć... Otrzymaliśmy  77 minut i 14 sekund progresywnego grania. I to muzyki bardzo świeżej - choć z korzeniami w latach 70-tych. 5 niekrótkich kompozycji z czego jeden to cover In Held Twas in I Procol Harum z płyty Shine On Brightly z 1968 r.

Pierwszy utwór All of the above zaczyna się bardzo ciekawie... Najpierw wejście, ładne solo klawiszowe, następnie bardzo ciekawy riff, solo basowe... Wszystko świetnie i ciekawie - zmieniają wątki częściej niż starzy Genesis... Potem wszystko robi się spokojniejsze - następuje część wokalna. Tak już będzie przez cały utwór - czasem spokojniej czasem ostrzej. I jeżeli jest jakiś słaby punkt tego trwającego 30 minut i 59 sekund (w przybliżeniu 31 minut) kolosa - to są nim "przesłodzone" partie śpiewane... Nie będę się tu czepiał, bowiem niekiedy wokale w całej swej słodkości są wręcz urzekające - ale w kilku momentach ten progresywny i jakże wspaniały utwór zamienia się po prostu w piosenkę. Bywa ;)...

We all need some light otwiera piękne akustyczne intro. Ogólnie jednak utwór ten ma bardziej formę piosenki - więc przesłodzone wokale tutaj nie rażą. No ale cóż to tylko piosenka - bardzo ładna - ale to jedynie taki mały przystanek pomiędzy tym, co było, a tym, co nastąpi...

Trzeci utwór Mystery Train jest najostrzejszym utworem z całego albumu. Przez cały czas jego trwania Pete Trewavas prowadzi bardzo ciekawą linią basu i razem z Portnoy'em nadaje kompozycji bardzo rytmiczny charakter.

My New World rozpoczyna się piękną spokojną pseudo-wiolonczelową melodią. Potem robi się ona coraz bardziej krzykliwa - wchodzi gitara, podniosłe klawisze - w końcu zaczyna się prawidłowa część utworu. Piękne klawisze i delikatny głos... Cały utwór jest taki jakiś poszarpany rytmicznie - przez co bardzo ciekawy. Część instrumentalna to już majstersztyk. Przepiękna, bez dłużyzn, przywodząca na myśl Cinema Show Genesis. Po niej znów delikatna część śpiewana... Muszę przyznać, że to jeden z moich ulubionych utworów. Najlepsze jednak to - że najciekawszy utwór z tej płyty jeszcze przed nami...

Mroczny klimat... W tle mistyczna opowieść... "Well my son, life is like a beanstalk, isn't it?"... Utwór In Held ('Twas) In I jest wprost powalający. Wiem, wiem - to tylko cover Procol Harum - ale jaki! Zaczyna się ostro - tak jak niegdyś zaczynali progowi giganci. Potem ten przepiękny, rozpaczliwy motyw... To jest po prostu niewiarygodne...

Muzyka z tej płyty jest cudowna, wyjątkowa. Naprawdę słychać że cała czwórka włożyła serce w ten album. O umiejętnościach Portnoy'a pisać nie muszę - to jeden z najlepszych żyjących perkusistów. Neal Morse jest naprawdę świetnym klawiszowcem - bardzo przypomina mi Tony'ego Banks'a z Genesis. Roine Stolt gra z ogromnym feelingiem - każde jego solo jest porywające. Pete Trewavas - prywatnie jeden z moich idoli (choć fanem Marillion nie jestem) - również gra jakoś tak... porywająco... Takie połączenie Roger'a Waters'a i Chris'a Squire'a ;). Wszystko to sprawia że SMPTe jest naprawde warta zakupu...

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.