ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Wetton, John ─ Amata w serwisie ArtRock.pl

Wetton, John — Amata

 
wydawnictwo: Metal Mind Productions 2004
 
1. The Circles of st. Giles
2. Mondrago
3. Heat Of the Moment
4. Book of Saturday
5. The Smile Has Left Your Eyes
6. Hold Me Now
7. Emma
8. Battle Lines
9. Night Watch
10. You're not The Only One
11. I Believe In You
 
Całkowity czas: 37:20
skład:
John Wetton - wokal, gitra basowa, gitara akustyczna; John Mitchell - gitara, chórki; Martin Orford - Intrumenty klawiszowe, chórki.
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,1
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,1
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,2
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,0
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,1
Arcydzieło.
,1

Łącznie 6, ocena: Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
 
 
Brak oceny
Ocena: * Bez oceny
17.06.2004
(Recenzent)

Wetton, John — Amata

Jest to zapis koncertu, który odbył się w Polsce, w krakowskim studiu, w kwietniu 2003 roku. Pewnie będzie to niezła pamiątka dla osób, które wówczas tam były. A co znajdą na tej płycie inni fani muzyki artrockowej ?

Bądźmy realistami. Nic. John Wetton zagrał trzy ballady King Crimson (więc można z łzą
w oku powspominać dawne czasy), coś tam jeszcze z repertuaru grupy Asia (więc można się pokrzywić trochę na nienajlepsze połączenie artrocka z popem), uzupełnił swoimi solowymi dokonaniami i … do tej płyty nie chce się podejść więcej niż raz.

Tzn. – żeby nie było wątpliwości – to nie jest zły koncert. Aksamitny głos Wettona brzmi prawie jak przed laty (co samo w sobie jest już dużym plusem), a oszczędny akustyczny akompaniament z wyważonymi i oszczędnymi wstawkami instrumentów klawiszowych wcale nie rani uszu nadmiarem zbędnych dźwięków. Powiecie więc: czego się czepiasz
koleś ?

Bo płyty koncertowe mogą nieść nieprawdopodobny ładunek emocji. Mogą oddawać atmosferę chwili, dostarczać wręcz magicznych wzruszeń. Mogą przypominać, że słyszeliśmy i widzieliśmy, jak „w gardłach ich rodzi się śpiew”.

Tego wszystkiego nie ma na tej płycie. Ot, kolejne koncertowe wydawnictwo, kolejne wykonanie tych samych utworów. Po prostu … równie fascynujące jak gra reprezentacji Niemiec w piłce nożnej w ostatnich latach.

Smutne, ale niestety takie płyty powstają.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.