ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Barock Project ─ Time Voyager w serwisie ArtRock.pl

Barock Project — Time Voyager

 
wydawnictwo: Produkcja własna / Self-Released 2024
 
1. Carry On (6:35)
2. Summer Set You Free (4:44)
3. An Ordinary Day's Odyssey (6:03)
4. The Lost Ship Tavern (4:40)
5. Voyager (8:08)
6. Morning Train (6:08)
7. Propaganda (6:33)
8. Shibuya 3 A.M. (4:30)
9. Lonely Girl (5:09)
10. Mediterranean (5:17)
11. Kyanite Jewel (5:35)
12. Voyager's Homecoming (7:36)
 
Całkowity czas: 70:58
skład:
Luca Zabbini - lead vocals, backing vocals, keyboards, acoustic guitars, orchestra arrangements, bouzouki
Alex Mari - lead vocals,
Eric Ombelli - drums, percussion, bouzouki, acoustic & electric guitars, lead vocals
Marco Mazzuoccolo - electric guitars
Francesco Caliendo – bass

Alessandro Bonetti – Violin
Manuel Caliumi – Saxophones
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,2
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,2
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,1
Arcydzieło.
,0

Łącznie 5, ocena: Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
 
 
Recenzja nadesłana przez czytelnika.
Ocena: 8+ Absolutnie wspaniały i porywający album.
23.07.2024
(Gość)

Barock Project — Time Voyager

              Przełom lat 60. i 70. XX wieku obfitował w niezwykle ważne wydarzenia, które znacząco wpłynęły na kształt świata muzycznego. Jednym z najważniejszych czynników był wzrost popularności rocka jako dominującego gatunku muzycznego, ewoluującego w szybkim tempie z prostych form do bardziej złożonych kompozycji, łączących elementy bluesa, folku i eksperymentalnych dźwięków. Byli i też tacy, którzy nie wahali się połączyć ten gatunek z tradycyjną orkiestrą, co stworzyło podwaliny pod jego nową odmianę: rocka symfonicznego, łączącego zawiłość struktury z rockową energią i klasycznym instrumentarium.  Zespoły takie jak Emerson Lake and Palmer czy (w mniejszym stopniu) Renaissance przyciągały tłumy pragnące doświadczyć na żywo muzyki wykraczającej poza tradycyjne ramy rocka.

            W tym anturażu od ponad 20 lat doskonale odnajduje się pochodzący z północnych Włoszech Barock Project, kwintet zdolnych muzyków, chcących wykorzystać swoją wszechstronność i talent, aby tworzyć utwory pełne emocji, technicznej maestrii i epickiego rozmachu. Rzeczony band do tej pory wydał 6 uznanych przez publikę i krytyków albumów studyjnych. „Time Voyager” jest ich siódmą propozycją.

            Dzieła tej grupy charakteryzuje fuzja tradycyjnego rocka progresywnego z repertuarem symfonicznym, przy czym częstokroć posiadają one pierwiastek rockowej ekspresji. Ponadto każdy z członków to wybitny artysta, co przekłada się na wysoki poziom wykonawczy ich utworów, wypełnionych złożonymi pod względem technicznym partiami. Pomimo skomplikowanej konstrukcji, kompozycje Barock Project są bardzo melodyjne i łatwo zapadają w pamięć.

            Najnowsza, siódma z kolei studyjna propozycja włoskiego kwintetu w zasadzie nie przynosi większych, rewolucyjnych zmian w stylistyce bandu. Mamy tu bowiem do czynienia wciąż z przyjemnymi dla ucha, nieco zawiłymi liniami melodycznymi o prawdziwie barokowym brzmieniu, objawiającym się różnorodnością instrumentarium, olśniewającymi harmoniami wokalnymi, urozmaiconymi fascynującymi orkiestracjami, oprawionymi w ramy połamanych rytmów. To, co wyróżnia ten longplay z całej ich twórczości, to większy nacisk na ładunek emocjonalny poszczególnych ścieżek, bowiem każdy zawarty na tej płycie utwór posiada niesamowitą siłę rażenia. Formacja jak nigdy dotąd nie umieściła na jednym krążku tak wielu kawałków zagranych z ogromną pasją i miłością do muzyki. Owe zamiłowanie do wydobywanych dźwięków przelewa się w każdej minucie omawianego longplaya i ani na chwilę nie spuszcza z tonu; czy to w zwiewnych balladowych kawałkach (takich jak „Kyanite Jewel”), czy też porywających do tańca skocznych numerach rockowych („The Lost Ship Tavern”). Różnorodność środków muzycznych, wielość zachwycających rozwiązań melodycznych, ciekawa liryka oraz doskonale dopracowany całokształt sprawia, że płyta ta jest godna uwagi każdego fana symfonicznych brzmień, czy też ekspresyjnych rockowych numerów.

            Album otwiera melodyjny „Carry On”, podbity fajnym klaszczącym groovem i urozmaicony dęciakami na wstępie, wprowadza słuchacza w nastrój całości, Zastosowano tutaj sporą dawkę zachwycającej partii fletu z domieszką orkiestracji. Całość wypada wybornie.

            Nie gorszy jest jego następca w postaci „Summer Set You Free”,  w którym pokręcona sekcja rytmiczna wraz z rockowym zadziorem gitar elektrycznych urozmaiconych przez ekspresyjne figury fletu tworzą niezwykle udane dzieło pełne prawdziwego muzycznego żaru.


            Z kolei „An Ordinary Day's Oddisey” otwierają intrygujące figury instrumentów klawiszowych oraz oryginalnie poprowadzona partia gitary elektrycznej. Barwa głosu frontmana Alexa Mari do złudzenia przypomina brzmienie wokalu Jeana Pageau z Mystery. Na uwagę zasługuje tutaj piękna wstawka fortepianowa w środku utworu oraz pełna emocjonalnego żaru solówka gitary elektrycznej na jego końcu.

            Jak wspomniałem na początku tekstu, choć rzeczony album wypełnia muzyka na wskroś progrockowa, nie zabrakło na nim numerów, przy których można tańczyć. Można tu wymienić choćby bardzo melodyjny „The Lost Ship Tavern” zawierający zwiewną partię skrzypiec, zagraną z prawdziwą rockową werwą, na tyle dynamicznie, że nogi same proszą się do tańca. Uwagę przykuwa smakowity temat główny i emocjonalny wokal.

            Podróż poprzez rzeczony krążek słuchacz kontynuuje dzięki ścieżce o tytule „Voyager”, w której symfoniczne intro połączone z elektroniką wprowadza wpierw nieco nostalgiczny nastrój, by następnie przetransportować go w bardziej mroczne i tajemnicze rejony, przypominające swoim brzmieniem niektóre dzieła niemieckiej formacji Schiller. Całość wypada olśniewająco.

            Po nim następuje wypełniony zwiewnym tematem głównym zagranym na fortepianie „Morning Day”, w którym gościnnie wziął udział Brian May, nadworny gitarzysta brytyjskiej legendy rocka, Queen. Jego wstawki doskonale wpasowały się w złożony charakter całości. Oprócz figur Maya zespół zastosował tu kolaż elementów rockowych i symfonicznych, tworząc zróżnicowany i fascynujący numer, nieco nawiązujący do rozwiązań konstrukcyjnych macierzystej grupy, czy też osadzonego w podobnej stylistyce Kayaka.

            Chwilę wytchnienia przynosi melodyjny „Propaganda” z fajnym wstępem klarnetu, po którym następuje właściwa rockowa część, przypominająca brzmieniem dokonania amerykańskiej grupy TOTO.

            Jego następcą jest ścieżka o tytule „Lonely Girl” z fajnymi hammondami i urozmaicającymi ją zwiewnymi aranżacjami. Na uwagę zasługuje pełen żaru wokal.

            Z kolei „Mediteranean” jest na wskroś wypełniony podniosłym nastrojem. Ucho słuchacza może zostać ukontentowane melodyjnym wstępem fortepianowym oraz pięknie opracowaną sekcją smyczkową. Na pierwszym planie znajdują się doskonale opracowane harmonie wokalne. Jest to kolejny diament na tej niezwykle udanej płycie. 

            Zbliżając się powoli do finału krążka, słuchający odnajduje kolejny udany kawałek w postaci „Kyanite Jewel”. Jest to oparty na prostej melodii akustyczny numer urozmaicony oszczędnymi orkiestracjami. Wyróżnia go nieco orientalizująca partia gitary akustycznej w jego w środkowej części.

            Płytę zamyka zachwycający „Voyager Homecoming”, którego znakiem rozpoznawczym jest pełna ognia partia instrumentów klawiszowych. Choć nieco pokręcony w swojej strukturze, dla wyrobionego słuchacza może wypaść nad wyraz udanie. Niektórzy mogą tutaj doszukać się odniesień brzmieniowo-melodycznych do niektórych dokonań zespołu Jethro Tull, szczególnie z okresu longplaya „Thick As A Brick”.

            Warstwa liryczna omawianego albumu oparta jest o motyw podróży. Znajdujemy w niej odniesienia do życia jako ciągłego dążenia do miejsca, w którym chcielibyśmy się znaleźć („Voyager”). W tej wędrówce częstokroć szukamy swojego miejsca w świecie („Lonely Girl”). Często nie przychodzi to łatwo, bowiem w trakcie pielgrzymowania po trudnych traktach życiowych często zmagamy się z przeciwnościami losu („Carry On”). Pomimo wysiłku, nawet zwyczajne dni mogą być wyjątkowe z powodu wyzwań i triumfu nad własnym losem („An Ordinary Day's Oddysey”); gdzie każdy następujący po sobie etap otwiera nowe możliwości (o czym opowiada z kolei „Morning Train”). Z całości odstaje „Propaganda”, w którym zespół dokonuje krytyki manipulacji medialnych, które wpływają na ludzkie życie i zachowanie.

            Podsumowując, można powiedzieć, że „Time Voyager” charakteryzuje się niezwykle wyraźną pasją do muzyki, co znacząco podnosi ocenę całości. Krążek ani na chwilę nie nuży; jest wypełniony bowiem cudownie melodyjnymi partiami instrumentów klawiszowych, symfonicznych oraz różnorodnych gitar. Cechą charakterystyczną albumu są inteligentnie poprowadzone linie melodyczne, oszczędnie dozowana elektronika, piękne, pełne emocjonalnego ognia solówki gitary elektrycznej oraz wyśmienitymi linie melodyczne skrzypiec. Cieszy również zastosowanie tradycyjnego syntezatora, jak choćby w utworze „Voyager”. Ważnym czynnikiem w ocenie niniejszego wydawnictwa są pełne zamiłowania do życia teksty, mające na celu napełnić duszę odbiorcy przysłowiowym wiatrem w żagle, który poniesie go przez zmienne i często burzliwe wody życia. To obraz na wskroś pozytywny, bowiem na końcu tej podróży okazuje się, że staliśmy się mocniejsi, mądrzejsi i bogatsi o nowe doświadczenia. Całości dopełnia pełen żaru wokal.

            Dodatkowo ścieżki są ułożone w taki sposób, aby balansować dynamikę całości; utwory żywsze powtykano pomiędzy kawałki spokojniejsze, co podnosi przyjemność ze słuchania rzeczonego zestawu piosenek. Choć nie jest to rzecz odkrywcza (mamy tu bowiem odniesienia do dokonań takich tuzów jak Queen, Jethro Tull czy Renaissance), to suma wszystkich wymienionych czynników sprawia, iż siódmej z kolei propozycji włoskiej formacji słucha się z ogromną rozkoszą. Płyta „Time Voyager” może zainteresować miłośników bogatego, rockowego brzmienia spod znaku Ayreon, bądź pełnego symfonicznego rozmachu Renaissance. Reszta słuchaczy może czerpać radość z pełnych melodyjności i rockowego żaru kawałków. Słowem jest to wspaniały i absolutnie porywający album. Mocno polecam.

 
ArtRock.pl na Facebook.com
ArtRock.pl RSS
Trójlistna koniczyna - M20 by Naczelny
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.