ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Duda, Mariusz ─ Claustrophobic Universe w serwisie ArtRock.pl

Duda, Mariusz — Claustrophobic Universe

 
wydawnictwo: 2021
 
1. Knock Lock (03:58)
2. Planets in a Milk Bowl (04:12)
3. I Landed on Mars (02:50)
4. Waves from a Flat Earth (03:52)
5. 2084 (04:40)
6. Escape Pod (06:52)
7. Lemon Flavoured Stars (04:18)
8. Claustrophobic Universe (05:59)
9. Numbers and Denials (05:20)
 
Całkowity czas: 42:12
skład:
Mariusz Duda - piano, keyboards, various synthesizers and all other sounds
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,1
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,1
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,0
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,3
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,1
Arcydzieło.
,0

Łącznie 6, ocena: Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
 
 
Ocena: 8 Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
22.04.2021
(Recenzent)

Duda, Mariusz — Claustrophobic Universe

Może zabrzmi to niezręcznie i kontrowersyjnie (a może po prostu banalnie), ale ten fatalny pandemiczny czas służy Mariuszowi Dudzie. Artysta wykorzystuje przerwę w koncertowaniu z Riverside (choć ciągnie wilka do lasu, muzycy już sondują u swoich fanów możliwość zagrania plenerowych koncertów w sierpniu tego roku) i rozwija swoje solowe muzyczne ścieżki. W czerwcu ubiegłego roku, zupełnie znienacka, zaproponował pierwszą część Lockdown Trilogy, zatytułowaną Lockdown Spaces, jesienią tego roku, już w tradycyjnej, fizycznej postaci wydał kolejny album Lunatic Soul, a teraz prezentuje drugą odsłonę „pandemicznego projektu”, Claustrophobic Universe.

Głównym założeniem owej trylogii jest zobrazowanie w instrumentalnej, elektronicznej formie trudnych dla funkcjonowania człowieka i jego psychiki czasów pandemii. Duda, choć po raz drugi oferuje płytę bez słów, lubi podsunąć odbiorcy pewną interpretację stworzonych dźwięków. Tym razem artysta zabiera słuchacza w kosmos. Ten jednak jest tylko metaforą naszej ucieczki od rzeczywistości do miejsca, w którym wyciszamy reakcje na bodźce. To też opowieść o życiu w zamknięciu, życiu w ciągłym stresie, powodowanym ogromnym szumem informacyjnym, w którym nie wiadomo już co jest prawdą, a co fałszem.

I zgodnie z założeniami Dudy ta muzyka to oddaje. Choć jest już zdecydowanie inna, niż na albumie Lockdown Spaces, który był „rozpikselowany” i wyjęty z pierwszych gier komputerowych oraz telewizyjnych. Tym razem, mimo w dalszym ciągu słyszalnego elektronicznego ascetyzmu, pewnej syntetyczności, brzmieniowego odhumanizowania, transowości i dźwiękowego eksperymentu, jest bardziej nowocześniej i przystępniej. Mniej duszno i mniej klaustrofobicznie, choć tytuł to sugeruje.

Przyjrzyjmy się bliżej wybranym kompozycjom. Otwierający całość Knock Lock (jak zdradził muzyk, w wersji roboczej utwór nazywał się "Stuki Puki") zaczyna się od intensywnie wystukiwanego rytmu, któremu nie towarzyszą inne dźwięki. Tu inspiracją były dla autora odgłosy "uderzeń w ścianę" zainspirowane lockdownowym życiem w wśród sąsiadów. Gdy wchodzi elektronika utwór ma prawo przywoływać brzmienie Depeche Mode, szczególnie w takiej eksperymentalnej, „remiksowej” wersji. To otwarcie pokazuje jednak przede wszystkim dwie rzeczy - jak kluczowe dla całości są tu rytm oraz świetne melodyczne „mini-formy”. Duda słynie z pisania nośnych, atrakcyjnych tematów. Założenia pandemicznej, odhumanizowanej trylogii za bardzo mu na to nie pozwalają. Dlatego jest chropawo, odrzucająco i bardzo daleko od „słowiańskiej śpiewności”, w której tak dobrze się czuje. A jednak i tu udaje mu się przemycić niezwykle nośne, zwięzłe tematy, które są bazą dla niejednego utworu. Tak jest w Knock Lock, Planets in a Milk Bowl, 2084 czy Escape Pod. Wspomniany Planets in a Milk Bowl jest brudny, szorstki, pełen zgrzytów, trip – hopowej formy ale i ilustracyjności. Gdy słucham go, wyobrażam sobie szybko przemijające kadry telewizyjnych newsów pokazujących ten dzisiejszy, trochę demoniczny świat. I Landed on Mars zwalnia i wycisza atmosferę. Jest ewidentnie ambientowy, psychodeliczny i kosmiczny. Swoistego życia dodają mu tylko dźwiękowe, wysoko brzmiące plamy. Transowy Waves from a Flat Earth znów ma fajny, towarzyszący dominującemu rytmowi temat. 2084 z kolei powraca do owego klaustrofobicznego stukania w ścianę, którym okraszony był Knock Lock ale i serwuje następny wwiercający się w głowę motyw. Niezwykle podoba mi się smutny, nostalgiczny Lemon Flavoured Stars, ciekawie wypada też wykorzystany do promocji tytułowy Claustrophobic Universe, rozpoczęty dźwiękami fortepianu, którym towarzyszą winylowe trzaski, zawierający charakterystyczne dla Dudy głębokie, rytmiczne oddechy. Sama kompozycja jest zresztą złożona i sporo się w niej dzieje. Album kończy piękny Numbers and Denials, jakże inny od reszty płyty. Jasny, pogodny, optymistyczny, choć zwieńczony pewną melancholijnością. Sam utwór odczytuję jako nadzieję na lepsze dni…

Nie jestem wielkim fanem i znawcą elektronicznych brzmień i przy okazji recenzji Lockdown Spaces zrezygnowałem z punktowania. Muzyka zawarta na Claustrophobic Universe do mnie przemawia i to głęboko. Jest adekwatna do stanu i miejsca, w którym dziś jesteśmy. Dlatego to „bardzo dobra pozycja, mocno polecana”.

PS Artysta tak to sobie wymyślił, że wszystkie części pierwotnie ukażą się w elektronicznej postaci, jednak po zakończeniu cyklu pojawi się wydanie zbiorcze już w fizycznej postaci (CD/LP). Czekam z niecierpliwością, bo szykuje się interesujący wydawniczy rarytas.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.