ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Vangelis ─ El Greco: Original Motion Picture Soundtrack w serwisie ArtRock.pl

Vangelis — El Greco: Original Motion Picture Soundtrack

 
wydawnictwo: Polydor 2007
 
Part 1 - 3:59
Part 2 - 1:56
Part 3 - 4:20
Part 4 - 2:26
Part 5 (Traditional Folk Song of Chania, Crete) - 3:06
Part 6 - 2:05
Part 7 - 1:30
Part 8 (composed and performed by Psarantonis) - 1:56
Part 9 - 1:00
Part 10 - 1:51
Part 11 (written and performed by Loudovikos ton Anogeion) - 2:50
Part 12 - 4:56
Part 13 - 2:36
Part 14 - 1:06
Part 15 - 2:40
Part 16 - 2:46
Part 17 - 2:28
Part 18 - 3:16
 
Całkowity czas: 47;07
skład:
Composed and Performed by Vangelis: Track 5 features the Choir of the Historical, Cultural and Folklore Association of Chania, Crete, "Kritikes Madares"; Voices: The Choir of the Greek Radio and Television; Choir music score transcription & Choir master: Irina Valentinova
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,1
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,0
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,0
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,1
Arcydzieło.
,0

Łącznie 2, ocena: Album jakich wiele, poprawny.
 
 
Ocena: 8 Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
25.02.2021
(Recenzent)

Vangelis — El Greco: Original Motion Picture Soundtrack

Z Grecji na Marsa. A potem do Watykanu.

Czyli cykl o Vangelisie.

Odcinek czterdziesty.

Na początek dobrze byłoby sobie wyjaśnić lekkie zamieszanie, jakie jest z płytami Vangelisa z El Greco w tytule. Reasumując – w 1995 roku ukazała się niskonakładowa, okolicznościowa płyta "Foros Timis Ston Greco", trzy lata później ukazała, w normalnym obiegu, płyta „El Greco” zawierająca ten sam materiał co "Foros Timis Ston Greco", plus trzy nowe utwory. A w 2007 roku pojawił się album „El Greco: Original Motion Picture Soundtrack” i  była to muzyka do biograficznego filmu o tym pochodzącym z Krety wielkim, greckim  malarzu. I była to muzyka absolutnie premierowa, nic się z poprzednich płyt nie powtarzało.

Muzyka całkiem nowa, ale trochę podobna do tej wcześniejszej, z połowy lat dziewięćdziesiątych. Ze względu na swoja specyfikę – czyli bycie ścieżką dźwiękową, utwory musiały być nieco krótsze, niż na „właściwym” „El Greco”. No i wyszło wszystkim na zdrowie. Utwory bardziej zwięzłe, konkretniejsze,  i bardziej wyraziste. Sama muzyka jest  spokojna i refleksyjna, ale też  trochę surowa i posępna, dzięki temu „El Greco: OST” ma swój klimat – powiedzmy, że bizantyjski, a i nieco sakralny.  Co ciekawe, w większym stopniu tworzy jedną całość niż poprzednie „El Greco” – taki maleńki paradoks. I też z tego powodu trudniej cokolwiek z tej płyty wyróżnić. Trzeba słuchać w całości, bo po kawałku nie ma sensu (dobry pomysł, że właściwie wszystkie utwory łączą się ze sobą). Ale jest to raptem nieco więcej niż trzy kwadranse i do tego wcale się nie dłuży. Co prawda znam tą płytę od kilku dobrych lat, tak pewnie z dziesięć, ale  słuchałem jej raczej rzadko. Dopiero teraz, kiedy przyszła na nią kolej, to uważniej przyłożyłem do niej ucha. I to pierwsze dobre wrażenie, które „El Greco: OST” zrobiło na mnie za pierwszym razem się dosyć zmieniło – zdecydowanie z każdym kolejnym odsłucham ta płyta zyskuje. Co chyba w przypadku Vangelisa zdarzyło mi się po raz pierwszy. Zwykle już „od pierwszego wejrzenia” potrafiłem sobie wyrobić zdanie o danym dziele Mistrza – świetne, zarypiaszcze, znakomite, dobre, do bani – i tak zostawało. Dlaczego w tym przypadku  wyjątkowo było  inaczej? Chyba dlatego, że nie jest to specjalnie efektowna płyta, bo Vangelis dosyć starannie poukrywał jej zalety, na przykład nie ma tam specjalnie  wpadających w ucho melodii, czy specjalnie rozbudowanych aranżacji. Ale z czasem nastrój i taka nieoczywista melodyka tych  kompozycji zaczynają docierać do słuchacza…

Można się zastanowić, dlaczego tutaj wyszło, a przypadku „Alexandra” nie wyszło. Trudno powiedzieć. Może w przypadku „Alexandra” za bardzo miało wyjść, liczono na coś równie efektownego jak „1492”, a w przypadku „El Greco” miała być to po prostu porządna muzyka do filmu, bez silenia się na przebój. I tak bez napinki, Vangelis nagrał taka płytę, że już później nic lepszego nie nagrał.

 


 

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.