ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Jon & Vangelis ─ Page of Life w serwisie ArtRock.pl

Jon & Vangelis — Page of Life

 
wydawnictwo: Arista 1991
 
"Wisdom Chain" (5:21)
"Page of Life" (3:16)
"Money" (6:07)
"Jazzy Box" (3:14)
"Garden of Senses" (6:23)
"Is It Love" (4:27)
"Anyone Can Light A Candle" (3:46)
"Be A Good Friend of Mine" (4:14)
"Shine For Me" (4:10)
"Genevieve" (3:48)
"Journey To Ixtlan" (5:50)
"Little Guitar" (1:45)
 
Całkowity czas: 52:20
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,0
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,2
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,0
Arcydzieło.
,0

Łącznie 2, ocena: Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
 
 
Brak oceny
Ocena: * Bez oceny
26.08.2018
(Recenzent)

Jon & Vangelis — Page of Life

Z Grecji na Marsa. A potem do Watykanu.

Czyli cykl o Vangelisie.

Odcinek trzydziesty drugi.

Na nową płytę duetu Jon & Vanglis musieliśmy  czekać osiem lat. Czy było warto? W każdym razie ja byłem rozczarowany – posłuchałem – Eee,  jeden dobry utwór – „Anyone Can Light A Candle”. I dałem sobie z nią spokój na następne bodajże osiem lat. Kolega to kupił, znowu posłuchałem – trochę  mi się zmieniło – kilka  kawałków całkiem fajnych, ale nic więcej. I znowu dałem sobie spokój na dłuższy czas. Jakieś dwa, trzy lata temu Agnieszka mnie zapytała,  dlaczego nie mamy "Page of Life", przecież inne płyty tego przezacnego duo są u nas  "in heavy rotation". Wyjaśniłem, że niespecjalnie za nią tęsknię, bo moim zdaniem jest niespecjalna. – Nie  przesadzaj, wcale nie jest taka zła – Agnieszka  miała inne zdanie. I tak od słowa do słowa, "Page of Life" jednak na półce wylądowało. Ale zdania nie zmieniłem – cały  czas uważam, że jest to najwyżej poprawny album, gdzie znajdziemy kilka fajnych utworów i niewiele więcej. Można się ze mną zgodzić, albo nie, jednak po "Private Collection" album z li tylko niezłymi piosenkami był sporym rozczarowaniem. Właściwie każda wcześniejsza płyta Jona z Vangelisem bije „Page of Life” na głowę. Przede wszystkim o żadnej z nich nie można powiedzieć, że jest  tylko zbiorem fajnych piosenek. Jasne – świetnych piosenek (świetnych! nie tylko fajnych) znajdziemy tam sporo, ale zawsze było to coś dużo więcej. Chociażby z tego powodu czwarta płyta duetu była pewnym rozczarowaniem, a jeżeli do tego dojdą te tylko fajne, a i też nie wszystkie, piosenki, to obraz całości nie jawi się w zbyt różowych barwach. Z perspektywy wcześniejszych płyt na pewno nie. Natomiast, jeżeli ktoś zaczął  akurat  od tej, to mogła się spodobać, bo mimo wszystko zła na pewno nie jest.

W 1998 roku ukazała się w USA inna wersja "Page of Life" (notabene bez akceptacji Vangelisa), z nieco innymi utworami. Właściwie nie tyle ważne co tam było, ale czego tam NIE BYŁO – wyleciały  "Journey to Ixlan", "Is It Love", "Jazzy Box" i "Be Good Friend of Mine" – czyli  wszystkie co słabsze numery z pierwotnej wersji. Ja bym chyba zostawił „Is It Love”, które co prawda jest trochę banalne, ale może być, a wywalił „Money”, które mi zupełnie nie leży, ale trudno. Zamiast tego dołożono "Change We Must", a "Wisdom Chain" znalazło się w wydłużonej, dziesięciominutowej wersji. "No i teraz to żyje" – że  zacytuję klasyka. Płyta zdecydowanie zyskała na urodzie. Zyskała, bo ją sensownie przystrzyżono, chociaż tak długie „Wisdom Chain” to też lekka pomyłka – do połowy nie dzieje się nic. Dokonano też kilku raczej dosyć subtelnych zmian w niektórych utworach, typu nieco inny miks, kilka dźwięków więcej, ale już nie są to zmiany zbyt rzucające się w uszy.

Gdybym miał wybierać, zdecydowanie wolałbym wersję amerykańską. Jej wielką zaletą jest „Change We Must” i to, czego nie ma. Tylko, że nawet i tak na nowo opracowane „Page of Life” dalej nie jest specjalnie wybitnym dziełem i dalej przy wcześniejszych płytach prezentuje się nieco biednie.

Jak dobrze pamiętam, w momencie wydania recenzje album miał dobre, a i sprzedawał się całkiem dobrze, pod tym względem zespół na przyszłość rokował dobrze. Jednakże  jak do tej pory jest to ostatnie wspólne dzieło obu panów. Dlaczego nic nowego od tego czasu się nie ukazało? Ponoć powodem było to amerykańskie wydanie „Page of Life”, dokonane pod egidą Andersona, a które Vangelisowi absolutnie nie przypadło do gustu i dlatego współpraca obu panów została zakończona.

PS. Czasami mozna trafić na coś takiego - "Another Page of Life" - jest to bootleg zawierający między innymi wczesne wersje utworów, ktore potem znalazły się na właściwym "Page of Life", ale nie tylko. Materiał pochodzi z 1986 roku.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.