Z radością przyjąłem wiadomość o kolejnym krążku Bartosza Patryka Rzymana – koncertującego regularnie od ponad 10 lat organisty, absolwenta Wrocławskiej Akademii Muzycznej. Tego pewnego siebie, charyzmatycznego i bezkompromisowego artystę miałem przyjemność posłuchać dwukrotnie na żywo. Pierwszy raz na Clarus Mons w Częstochowie (2013), drugi – w Rzymskokatolickiej Parafii św. Michała Archanioła w Michałkowicach (2015). (Tę drugą świątynię nawiedzał również niejednokrotnie Józef Skrzek (SBB), przyjeżdżając do niej z własnym repertuarem muzyki ambientowej).
Trzy wymienione wyżej cechy określają przede wszystkim wysoki stopień dojrzałości artystycznej organisty. A tej nie można odmówić pełnym finezji i polotu wypowiedziom muzycznym z jego ostatniego albumu Przez wszystko do mnie przemawiałeś – Panie!. Tytuł zaczerpnięty został z Modlitwy Cypriana Kamila Norwida, a nagrań dokonano na instrumencie koncertowym w kościele św. Wojciecha we Wrocławiu. Religijno-refleksyjny, przesycony aurą mistycyzmu charakter Przez… zapewnił mu odpowiedni dobór tematyki: śmierć i przemijalność życia. Zresztą całość dedykowana jest pamięci zmarłej w minionym roku Anny Sierakiewicz-Lewandowskiej – wrocławskiej nauczycielki i miłośniczki sztuki oraz muzyki fortepianowej i organowej.
Od pierwszego utworu, „Wielkopiątkowego” chorału organowego Ich hab’ mein’ Sach Gott heimgestellt Bacha, poprzez dedykowany zmarłemu przyjacielowi Estończyka Arvo Pärta Pari Intervallo, jak również poprzez marsz żałobny W mogile ciemnej gdańszczanina Jana Janca po Kilka ostatnich słów Konstancji Kochaniec motywy śmierci i przemijania idą ręka w rękę. Na uwagę zasługują premierowe nagrania Mariana Sawy – polskiego kompozytora, organisty i improwizatora. À propos twórczości Sawy, wydany w listopadzie 2011 roku album Rzymana zawierał wyłącznie jego kompozycje w wirtuozerskim wykonaniu.
Utrzymana w nastroju zadumy i refleksji płyta Przez… jest więc bardzo osobistą koncepcją autora i dobrze podsumowuje dotychczasową jego działalność artystyczną. Szukający epatujących smutkiem nagrań w rodzaju niezwykle ponurackiej kantaty Bacha Ich habe genug powinni być zadowoleni z nadmiaru molowych tonacji, jakie Rzyman zgromadził na prezentowanym krążku.