Camel już lada chwila po raz czwarty zawita do naszego kraju, jest zatem doskonała okazja - w ramach przygotowań do tego wydarzenia - do napisania kilku słów o ostatnim wydawnictwie grupy. To wydane w ubiegłym roku DVD Ichigo Ichie – Live in Japan 2016. Przypomnijmy, że formacja w 2003 roku zagrała pożegnalną trasę i w związku z chorobą swojego lidera na dekadę zamilkła. Powróciła jednak z koncertami w latach 2013 – 2015. W tym ostatnim roku przybyli do nas po raz trzeci na dwa koncerty, do Poznania i Krakowa. A w drugiej połowie maja 2016 roku zagrali tylko kilka koncertów w dalekiej Japonii. I to właśnie stamtąd, z EX Theater Roppongi w Tokio (20 i 21 maja), pochodzi ten zapis.
Zapis będący z jednej strony fantastyczną pamiątką dla tych, którzy byli na polskich koncertach trzy lata temu, bo setlista w dużej mierze pokrywa się z tą zagraną u nas (w Japonii zaprezentowali fragmenty Śnieżnej Gęsi, zabrakło zaś np. Another Night i Whispers in the Rain), z drugiej zaś, fajnym wprowadzeniem w te nadchodzące występy. Wówczas bowiem zespół po raz pierwszy wystąpił z nowym klawiszowcem i wokalistą, niewidomym Peterem Jonesem, znanym ze swojego projektu Tiger Moth Tales. Przypomnę, że to właśnie z nim grupa niebawem zawita do nas.
To w sumie bardzo skromne wydawnictwo. Trwający równiutkie dwie godziny koncert, bez miksu 5.1 i bez jakichkolwiek dodatków. Wygląda to zresztą dokładnie tak, jak w przypadku dwóch poprzednich wydawnictw DVD - The Opening Farewell z 2010 roku i In From The Cold z 2014. Do tego na scenie jest skromniejszy, bo czteroosobowy skład, bez Tona Scherpenzeela i Jasona Harta za klawiszami, którzy grali u nas. Nie ma też niestety archiwalnych zdjęć Chrisa Rainbowa i Guy LeBlanca, zmarłych muzyków Camela, podczas wykonywania Long Goodbyes. Latimer dedykuje im tę kompozycję, niestety w Tokio zabrakło za sceną dużego ekranu. Szkoda, że w montażu nie zdecydowano się na nałożenie tych zdjęć na koncertowe ujęcia. Byłoby to świetne upamiętnienie jednego z bardziej niezwykłych momentów tej trasy.
Dyskografia Camela jest tak bogata i tak pełna pięknych kompozycji, że zawsze można ponarzekać na dobór kompozycji. Wiem, że po raz kolejny słyszymy Never Let Go, Unevensong, Rhayader Goes To Town, Spirit Of The Water, Drafted, Ice, Mother Road, czy Lady Fantasy, które znalazły się przynajmniej na jednym z dwóch ostatnich koncertowych wydawnictw. Ale to kompozycje wyjątkowe, których słuchanie w innym personalnym składzie zawsze ma jakiś smaczek. Tym bardziej, że muzycy prezentują się świetnie, a warto dodać, że wspomniany nowy nabytek zespołu, Pete Jones, jest głównym wokalistą w trzech kompozycjach: Never Let Go, Air Born i Long Goodbyes. Nieco gorzej jest z publicznością, która - mam wrażenie – prezentuje się mniej entuzjastycznie od naszej.
Cóż, pozostaje odliczać dni do polskich koncertów. Trasa zresztą już się rozpoczęła od wyprzedanych występów w… Japonii. No i warto pamiętać w ich kontekście o znaczeniu tego japońskiego tytułu (Ichigo Ichie), którego tłumaczenie możemy dostrzec na ekranie tuż przed i po koncercie: Ciesz się każdym spotkaniem, bo nigdy się nie powtórzy…