ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Black Sabbath ─ The End: 4 February 2017, Birmingham [DVD+CD] w serwisie ArtRock.pl

Black Sabbath — The End: 4 February 2017, Birmingham [DVD+CD]

 
wydawnictwo: Universal Music Group 2017
 
Disc 1:DVD

1.Black Sabbath
2.Fairies Wear Boots
3.Under The Sun/Every Day Comes and Goes
4.After Forever
5.Into The Void
6.Snowblind
7.War Pigs
8.Behind The Wall Of Sleep
9.Bassically/N.I.B.
10.Hand Of Doom
11.Supenaut/Sabbath Bloody Sabbath/Megalomania
12.Rat Salad/Drum Solo
13.Iron Man
14.Dirty Women
15.Children Of The Grave
16.Paranoid

Disc 2: CD (Special Feature - The Angelic Sessions)

1.The Wizard
2.Wicked World
3.Sweet Leaf
4.Tomorrow's Dream
5.Changes
 
skład:
Ozzy Osbourne - śpiew, harmonijka ustna
Tony Iommi - gitara prowadząca
Geezer Butler - gitara basowa
Tommy Clufetos - bębny
Adam Wakeman - instrumenty klawiszwe, gitary
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,2
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,5
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,5
Arcydzieło.
,0

Łącznie 12, ocena: Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
 
 
Brak oceny
Ocena: * Bez oceny
13.05.2018
(Recenzent)

Black Sabbath — The End: 4 February 2017, Birmingham [DVD+CD]

Na pewno nie jestem najobiektywniejszą osobą to napisania recenzji o rzeczonym wydawnictwie i to nie dlatego, że jestem fanem Black Sabbath, lecz dlatego, że koncert w Glasgow (z tej samej pożegnalnej trasy, mający miejsce kilka dni przed tym z Birmingham) był (z wielu przyczyn) tym pierwszym i zarazem ostatnim w jakim miałem okazję obejrzeć na żywo Ozzy’ego, Iommiego i Butlera razem na scenie.

Panowie pojechali na sentymencie po całości; ostatni koncert (ever?), rodzinne miasto, Genting Arena wypchana po brzegi jak gęba Pawłowicz sałatką... Do tego jak pożegnalnie to pożegnalnie więc same klasyki, żadnych wypełniaczy. Lepszego zestawu wymarzyć się nie dało.

Muzycznie jest wybornie. Wizulanie również, choć Sabs to nie boys band i fajerwerków nie można się spodziwać; każdy stoi w swoim kącie i odgrywa swoje partie (i role) na scenie. Do tego efektów i pirotechniki też jak kot napłakał; zdecydowanie mniej niż to co mafia kiboli-arkowców* zafundowała gawiedzi ostatnio na Narodowym. Po prostu kilku gości na scenie gra naprawdę fajny i sympatyczny koncert.

„Black Sabbath” (z lekko nietrafiającym w tonację Ozzy’m), „Fairies Wear Boots”, „Under The Sun”, “After Forever”, “Into The Void”, “Snowblind”,  (chyba najefektywiej wypadający w całym zestawie) “War Pigs”… całość buja się niezykle płynnie, kolejne numery bardzo miło przechodzą jeden w drugi, a uśmiech z gęby oglądającego obraz nie znika ani na moment.

Serce zabija jeszcze szybciej w ostatnich minutach obrazu: „Iron Man”, (zbędny „Dirty Women”), „Children Of The Grave”, i „Paranoid” na bis. Koniec jest bliski i nawet pomimo niezwykłej radości podczas oglądania występu nie sposób odczuć smutku i nostalgii, że to koniec więcej niż pewnej epoki. Wraz z końcowymi napisami po balonach i konfetti „Paranoid” wydawać się może, iż Mistrzowie odeszli właśnie do muzycznego Avalonu**.

Na koniec dodatek; panowie zbierają się trzy dni po ostatnim występie, aby po raz pierwszy od tamtego czasu wymienić się wrażeniami*** z tamtego wydarzenia oraz (co ważniejsze) zagrać w studiu na totalnym luzie kilka numerów których zabrakło z różnych powodów (głównie kondycyjnych) na koncertowej setliście. Świetny „The Wizard”, przez samego Boga zapomniany „Wicked World”, lekko zmodyfikowany „Sweet Leaf” do tego „Tomorrow’s Dream” i „Changes”.

Czegoś brakuje?

Chyba nie.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

*jestem rodzonym gdynianinem i jak każdy normalny mieszkaniec tego miasta z bandytyzmem stadionowym spod znaku grupy troglodytów mieniącymi się „prawdziwymi kibicami Arki” absolutnie się nie utożsamiam.

**na szczęście w tym przypadku wystarczy tylko odpalić dysk od początku, aby tę ostatnią podróż przeżyć jeszcze raz...

***tutaj warto polecić dokument „The End Of The End”, czyli ten sam koncert wzbogacony o przerywniki w postaci licznych (i w zdecydowanej większości ciekawych) wypowiedzi poszczególnych muzyków na temat ostaniej trasy i Black Sabbath w ogóle

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
Mgławica Kalifornia - IC1499 by Naczelny
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.