ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Lepiarczyk, Krzysztof ─ Jakżeż ja się uspokoję. W hołdzie Stanisławowi Wyspiańskiemu w serwisie ArtRock.pl

Lepiarczyk, Krzysztof — Jakżeż ja się uspokoję. W hołdzie Stanisławowi Wyspiańskiemu

 
wydawnictwo: Lynx Music 2017
dystrybucja: Rock Serwis
 
1. Gdy [5:26]
2. Spokój [2:53]
3. Wesoły [3:50]
4. Meteor [4:48]
5. Napis na obrazie [2:20]
6. Twarze [5:02]
7. Czy [5:18]
8. Bóg [4:40]
 
skład:
Krzysztof Lepiarczyk - instrumenty klawiszowe
Jerzy Antczak - gitara
Marek Smelkowski - śpiew
Grzegorz Bauer - perkusja
Mateusz Mazurkiewicz - gitara basowa
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,0
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,2
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,1
Arcydzieło.
,1

Łącznie 4, ocena: Absolutnie wspaniały i porywający album.
 
 
Ocena: 8 Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
09.01.2018
(Recenzent)

Lepiarczyk, Krzysztof — Jakżeż ja się uspokoję. W hołdzie Stanisławowi Wyspiańskiemu

Przyznam otwarcie, że gdy tylko dotarły do mnie zapowiedzi solowej płyty Krzysztofa Lepiarczyka nagranej w hołdzie Stanisławowi Wyspiańskiemu i do jego wierszy trochę… zbladłem. Wyobraziłem sobie natychmiast mocno liryczne, elegijne i poetyckie w wyrazie dzieło okraszone do tego nastrojowym, bardziej akustycznym graniem, w sam raz na festiwal piosenki aktorskiej.

Jakież było jednak moje zaskoczenie, gdy tylko odpaliłem tę trwającą niespełna trzy kwadranse płytę. Pomysłodawcy udało się bowiem w bardzo naturalny sposób połączyć dwa różne światy, ten poetycki i ten progresywno rockowy, z którym zresztą od lat jest kojarzony, i to bez uszczerbku dla każdego z nich.

Zacznijmy jednak od początku. Album powstał w ubiegłym roku, zupełnie nieprzypadkowo. Po pierwsze, w 2017 roku obchodziliśmy 110. rocznicę śmierci Stanisława Wyspiańskiego i krążek ten wpisał się niejako w obchody Roku Wyspiańskiego. Po drugie wreszcie, Lepiarczyk mieszka w podkrakowskich Węgrzcach, do których na początku XX wieku, już mocno schorowany, Wyspiański przeniósł się wraz z żoną i gdzie stworzył swoje ostatnie prace.

To drugi solowy album Lepiarczyka znanego wszak z wielu innych projektów (Loonypark, Padre, Liquid Shadow, Nemezis, Meteopata). Album, na którym artysta, po poszukiwaniu bardziej odważnych rozwiązań muzycznych i aranżacyjnych na debiutanckim Art Therapy, powraca do tradycyjnych brzmień w klimatach neoprogresywnego, melodyjnego rocka. Blisko temu graniu do wczesnego Quidamu, wspomnianego tu gdzieś Nemezis, czy krakowskiego Albionu. I nie powinno to dziwić, jednym z najsilniejszych argumentów tej płyty jest gitarzysta Albionu, Jerzy Antczak i jego gitarowe solówki niemalże w każdej kompozycji. Mnie najbardziej przypadły do gustu te w utworach Gdy, Wesoły i Czy. Z drugiej strony, tym w kompozycjach Meteor czy Twarze też trudno odmówić piękna. Sam twórca całego przedsięwzięcia wydaje się być tym razem nieco z tyłu, oferuje figury bardziej nostalgiczne, jesienne, raczej podkreślające klimat, choć i nowoczesnej elektroniki tu nie brakuje (Gdy, w którym początkowy klawiszowy motyw przypomina nieco temat z serialu Archiwum X, „kosmiczny” początek Meteora). Progresywności całemu przedsięwzięciu dodaje fakt, iż wsparli go ponadto perkusista i nowy wokalista Millenium. Ten ostatni, znany już ze współpracy z Lepiarczykiem, Marek Smelkowski, bardzo trafnie odnalazł się w całej formule. Jego melorecytacje (tak, tak, a jednak są!) wcale nie brzmią jakoś koturnowo. W aktorski, choć bez zbytniej przesady, profesjonalny sposób interpretuje swoim ciepłym głosem kolejne wersy. Jednym słowem, dobrze się czyta poezję Wyspiańskiego ze skromnej książeczki wraz z wybrzmiewającą muzyką.

Część kompozycji, choć niezbyt długich, ma wielowątkową, progresywną formę, ze zmieniającą się rytmiką, klimatem, czasem nostalgicznym, innym razem bardziej impulsywnym. Całość dopełnia grafika zdobiąca okładkę albumu. To Planty o świcie Wyspiańskiego dobrze podkreślające nastrój tej przeciekawej płyty.  

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.