ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Ram ─ Svbversvm w serwisie ArtRock.pl

Ram — Svbversvm

 
wydawnictwo: Metal Blade Rec. 2015
 
1. Return of the Iron Tyrant 05:24
2. Eyes of the Night 02:57
3. The Usurper 05:15
4. Enslaver 04:06
5. Holy Death 05:10
6. Terminus 02:21
7. The Omega Device 05:53
8. Forbidden Zone 07:42
9. Temples of Void 05:45
10. Svbversvm 05:30
 
Całkowity czas: 50:03
skład:
Morgan Petterson - Drums; Oscar Carlquist - Vocals; Harry Granroth - Guitars; Tobias Petterson - Bass; Martin Jonsson - Guitars
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,1
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,0
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,1
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,1
Arcydzieło.
,0

Łącznie 3, ocena: Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
 
 
Ocena: 8 Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
11.10.2017
(Recenzent)

Ram — Svbversvm

Tośka oglądała metalowe klipy na jutubie, do taktu machając ogonem i od czasu do czasu wyjąc chórki razem z wokalistami, a ja usiłowałem zrobić porządek z płytami, próbując wcisnąć kolejne dziesięć krążków na półkę, która już wcześniej  zapakowana była pod korek.

 - Słuchaj, te barany to tak na poważnie, czy dla jaj? - odezwała się w pewnym momencie

 - Jakie barany? – nie  wiedziałem  o co jej chodzi

 - No ten Ram(*).

 - Acha – zajarzyłem – Nie wiem. Raczej nie.

 - Bo jeśli na poważnie - kontynuowała Tośka – to oni muszą mieć  we łbach sporo siana. Na wykarmienie sporego stada krów przez zimę powinno wystarczyć.

 - Niee – skrzywiłem  się – to  na pewno jest jakaś kreacja, te hełmy, maski, pałki sztandary i cały ten post apokaliptyczny sztafaż chociażby z tego klipu, który  właśnie oglądałaś ("Return of The Iron Tyrant"). Zresztą wiesz, że metale to najbarwniejszy gatunek rockowy – jak  się nie wystroją i nie wymalują jak małpy, to wyglądają jak obsada gejowskiego filmu hard porno SM.

 - Też mi się tak wydaje, bo to jest uczciwy kawałek metalu. Nie sprawia wrażenie robionego przez ćwierćmózgów.

 - Bardzo uczciwy. Tu  wszystko jest dokładnie tak jak powinno – wokalista  z wydzierem, odpowiednie riffy. Co prawda brzmi to wszystko bardzo znajomo – Iron  Maiden, Mercyful Fate, Accept – więcej  koligacji nawet mi się nie chce szukać.

 - To się teraz nazywa NWOTHM – czyli  New Wave of Traditional Heavy Metal. A co do wokalisty to Internety piszą, że wygląda jak Kid Rock, który zajumał ciuchy Halfordowi i zajął się graniem metalu. W każdym razie płyta zacna – trochę  patetyczna, trochę śmiesznie „sierozna”, ale broni ją dokładnie to, o czym wspomniałeś – materiał  muzyczny i to od początku do końca. Najpierw wstęp klawiszowy do Powrotu Żelaznego Tyrana, a potem pięćdziesiąt minut porządnego, metalowego łojenia. Potrafi być czasami całkiem przebojowo, jak chociażby Żelazny Tyran, albo Uzurpator, ale czasami tak łomoczą dużo bardziej agresywnie, a Cralquist wyje jak King Diamond, albo charczy jak Udo Dirkschneider – i  to tak potrafi w jednym kawałku, ba w jednej zwrotce.

- Zauważ, że tej płyty najlepiej słucha się w całości – jest taka fajnie energetyczna i mimo niespecjalnie   optymistycznej treści, daje takiego pozytywnego kopa – trzydzieści do życia w pochmurny ranek w autobusie do pracy.  

 - Powinieneś dodać, że nawet w poniedziałek rano– wtrąciła Tośka

 - Nie. W poniedziałek rano najwyżej piętnaście – skorygowałem – trzydzieści do życia daje wtedy tylko  „Unleashed on East” Judaszy, albo Asy Pikowe Motorhead. Ale tak czy tak – kopa to ma dobrego i świetnie się tego słucha, chociaż cudów tutaj żadnych nie znajdziemy.

 - Ale jako całość... Nie, powoli – a „Holy Death”, „Omega Device”, „The Usurper”, tytułowy ? To co, kwity na węgiel?

 - Może i nie kwity, ale daleko im takich kilerów jak Numer Bestii, czy chociażby Jajami o Ścianę. Najlepsze wrażenie robi jako całość, poszczególne utwory idealnie współgrają ze sobą, tworząc taki dosyć specyficzny klimat – trochę niesamowity, trochę groteskowy, uzupełniony przez ten rasowy,  metalowy wymiot(**).

 - Ale dajemy osiem gwiazdek?

 - Dajemy. A wiesz, że na początku listopada ma wyjść ich nowy album?

 - Już się nie mogę doczekać.

(*) – ram, czyli po angielsku baran

(**) – wymiot od wymiatania, a nie od wymiotowania

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.