ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Eloy ─ The Vision, The Sword and the Pyre, Part I w serwisie ArtRock.pl

Eloy — The Vision, The Sword and the Pyre, Part I

 
wydawnictwo: ASR 2017
 
1. The Age of the Hundred Years' War [4:17]
2. Domremy on the 6th of January 1412[1:47]
3. Early Signs ... from a Longed for Miracle [4:12]
4. Autumn 1428 at Home [0:55]
5. The Call [5:50]
6. Vaucouleurs [4:35]
7. The Ride by Night... Towards the Predestined Fate [3:30]
8. Chinon [9:45]
9. The Prophecy [4:39]
10. The Sword...The Dawning of the Unavoidable [5:54]
11. Orléans [4:25]
12. Les Tourelles [7:23]
13. Why? [5:11]
 
Całkowity czas: 63:12
skład:
Frank Bornemann - śpiew, gitara prowadząca
Hannes Folberth - instrumenty klawiszowe
Michael Gerlach - instrumenty klawiszowe
Klaus-Peter Matziol - gitara basowa
Kristof Hinz - bębny
+
Alice Merton, Jessy Martens, Kim Hutchinson, Kai Ritter - recytacje
Alexandra Seubert, Anke Renner, Lisa Laage-Smidt, Simon Moskon, Steve Man,,Sven-Arne Sinke - chórki
Jens Lueck, Niklas Fischer - instrumenty klawiszowe i inni
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,1
Album jakich wiele, poprawny.
,1
Niezła płyta, można posłuchać.
,2
Dobry, zasługujący na uwagę album.
,4
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,1
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,1
Arcydzieło.
,1

Łącznie 11, ocena: Dobry, zasługujący na uwagę album.
 
 
Ocena: 6 Niezła płyta, można posłuchać.
01.09.2017
(Recenzent)

Eloy — The Vision, The Sword and the Pyre, Part I

„Oceany Cichych Włkań i Potężnych Ech”, czyli Eloy für dummies – odcinek 21

Eloy swoich fanów nie rozpieszcza. W ostatnich dwóch dekadach przerwy pomiędzy premierowymi wydawnictwami wydłużyły się niemiłosiernie, a Panowie zdają się traktować swoją działalność artystyczną bardziej jak hobby, aniżeli codzienność. Z omawianą dziś pozycją nie jest inaczej.

„The Vision, The Sword and The Pyre” była już zapowiadana przy okazji ukazania się poprzedniej płyty zespołu – „Visionary” w 2009 roku. Czyli dawno temu. Co ciekawsze, rzecz miała być rock operą firmowaną jako pierwsze solowe wydawnictwo lidera kapeli – Franka Bornemanna, który to już kilkakrotnie wcześniej zdradzał swoją fascynację postacią Joanny D’Ark (utowory „Jeanne D’Arc” z krążka „Destination” z 1992 roku oraz „Company Of Angels” z „The Tides Return Forever” z 1994 roku). Miała być niezła biba, z hucznym wystawieniem dzieła we francuskim Orleanie, jednakże projekt rozbił się  – prawdopodobnie – o najbardziej z przyziemną z przeszkód, a mianowicie brak funduszy. Jednak niestrudzony Franek nie ubolewał nad tym i materiał nad którym pracował, postanowił wykorzystać jako zalążek nowego albumu Eloy.

Jako, że z Wojtkiem jesteśmy fanami zespołu, ciekaw byłem jego opinii. Stwierdził on, że na półce tego nie postawi. Gdy mu odpowiedziałem, że jeśli chodzi o nowy produkt formacji Bornemanna to nie ma tragedii, ten odpowiedział, że dla niego „nie ma tragedii” to na poziom Eloy znaczy słabo. Troszkę racji na pewno w tym stwierdzeniu jest, gdyż kto jak kto, ale zespół zawsze trzymał równą formę. Wprawdzie zdażyło się kilka kiksów w karierze, ale pomimo tego poprzeczka zawsze zawieszona zostaje Bornemannowi zasadniczno wysoko. Osobiście, aż tak drastyczny w ocenie „The Vision...” nie jestem, aczkolwiek rzecz do czołobitności na pewno nie zmusza.

Przechodząc do szczegółów...

Brzmienie całości umiejętnie operuje w tym który słyszeliśmy na „Ocean 2” i „Visionary” – sprawne granie na poziomie, z odniesieniem zarówno do skarbnicy początków lat 80-tych kariery kapeli jak i zapożyczeniami z neo-progresywnych klimatów. Czy lepiej, czy gorzej od swoich poprzedniczek? Od „Visionary” – tak, od „Ocean 2” już niekoniecznie.

Są jednak pewne elementy, który wyróżniają „The Vision...” od dwóch poprzednich wydawnictw; zacząć należy od faktu, że płyta potraktowana została jako concpet-album, a kilka utworów („Domremy on the 6th of January 1412”, „The Call”, „Autumn 1428 at Home”, „Vaucouleurs”, „Chinon”) urozmaiconono dialogami, mającymi na celu wciągnięcie słuchacza w fabułę krążka, a nieodpracie przywołującymi skojarzenia z „Power and The Passion” z 1975 roku. W kilku innych numerach mamy nieśmiałe wypady w kierunku średniowiecznego folku („Chinon”).

To jednak nie wszystko, bowiem „The Age Of Hundered Years’ War” brzmi niezwykle mrocznie, by nie rzecz, że niebezpiecznie blisko twórczości formacjom pokrewnym nurtowi heavy progressive. Zdecydowanie bardziej nowocześnie robi się w „The Ride by Night...Towards the Predestined Fate”. Za to niezwykle wzniosły finał ma „Why?” z przepiękną żeńską wokalizą. Wszytkich takich niuansów próżno szukać na poprzednich dwóch albumach Eloy.

Płyta wyzbyła kiksów jako takich, choć fragmentem zdecydowanie zaniżającym poziom całości jest bezsprzecznie „The Prophecy”, który od quasi-dyskotekowego wstępu poprzez dość topornie prowadzoną całość kuleje wybitnie nieudolnie i nawet ciekawy moment z wykorzystaniem dziecięcego chóru nie za bardzo ratuje utwór, gdyż na dobrą sprawę ratować nie ma czego.

Nie ma co ukrywać, że Eloy mimo wszystko najlepiej sprawdza się w bardziej rozbudowanych formach, będących najbliższymi prawdziwej natury zespołu; „The Call” z długimi klawiszowymi pasażami, „Chinon” miło krążący wokół „Planets” z 1981 roku, czy troszkę mroczniejszy „Les Tourelles” to zdecydowanie najjaśniejsze kompozycje na krążku.

Innym wyskokiem w przeszłość - o którym należałoby wspomnieć - jest utwór „The Sword...The Dawning of the Unavoidable” będący już bezpośrednim odwołaniem (by nie rzecz, że wariacją) do “Jeanne D’Arc” z płyty “Destination” z 1992 roku, tutaj jednak brzmiący zdecydowanie bardziej naturalnie, skutecznie wyzdywający się plastikowych efektów z elektronicznego pudełka w swoim pierwowzorze.

Jednakże patrząc całościowo stwierdzić należy, że „The Vision, The Sword and The Pyre” pomimo pewnych nierówności brzmi dość spójnie. Poziom muzyczny również jako tako nie kuleje; są to już wprawdzie tylko lepsze, lub gorsze wariacje wokół tego co już było, lecz mimo wszystko płyty słucha się zarówno bez zbędnego zdegustowania jak i bez podniebnych ekscytacji.

Na (znośnym) poziomie.

 
ArtRock.pl na Facebook.com
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.