O grupie The Aurora Project pisaliśmy już dwukrotnie w naszym serwisie. Początki tej holenderskiej formacji sięgają 1999 roku i ma ona na koncie, obok jednej koncertówki, już pięć pełnowymiarowych studyjnych materiałów. Ostatni z nich ukazał się dosłownie przed chwilą, 10 grudnia, nakładem znanej w progresywnym światku wytwórni Freia Music.
A jednak, jakoś dziwnym trafem, nie było mi do tej pory z nimi po drodze. Tak naprawdę dopiero teraz dotarła do mnie ich muzyka i… wywołała niemałe zaskoczenie. Nie, nie…, nie dlatego, że jakoś wyjątkowo przełomowa, oryginalna i ekscentryczna. Czytając bowiem recenzje ich starszych wydawnictw, czy promocyjne notki, spotykałem nazwy Pain Of Salvation, Riverside, Threshold, Shadow Gallery, Tool, Anathema czy Dream Theater. Zresztą w wielu miejscach formacja klasyfikowana jest jako progresywno metalowa. Tymczasem… Nie wiem na ile zmieniła się ich muzyka wraz z World Of Grey (w przedświątecznej krzątaninie nie znalazłem czasu na nadrabianie zaległości w ich dyskografii i postanowiłem podejść do albumu zupełnie „na czysto”), ale progmetal to ostatnia muzyczna szuflada, o którą bym oskarżył Holendrów.
Bo na World Of Grey dostajemy kawał klasycznego, neoprogresywnego rocka czerpiącego wzorce z kapel parających się takim graniem w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych. Zatem płyta powinna zaciekawić miłośników wczesnego Marillionu, czy takich zasłużonych składów jak IQ, Pendragon, Arena, Final Conflict, bądź nieco młodszych, jak Credo, czy Anubis. A to tylko pierwsze z brzegu przykłady. Wszak w takim otwierającym całość Expect Us mamy klawisze, jakby żywcem wyjęte z The Crucifixion Australijczyków z Aragon (czy ktoś jeszcze pamięta tę zacną, mającą prawie 30 lat, kompozycję?). A śpiewający tu Dennis Binnekade przywołuje momentami swoim stylem interpretacji, ale też i troszeczkę barwą, Aluisio Magginiego ze szwajcarskiej Clepsydry. Muzyka Helwetów może też być zresztą dobrym tropem dla potencjalnych słuchaczy The Aurora Project.
Jednym słowem jest absolutnie przewidywalnie i wtórnie. Nie szkodzi. Prawda jest taka, że coraz mniej jest formacji parających się tego typu graniem i robiących to na naprawdę solidnym, profesjonalnym poziomie. Muzykom z Kraju Tulipanów się to udaje. Rozbudowane, wielowątkowe kompozycje, pełne ciekawych partii gitarowych (jest też kilka udanych solówek, choć trudno nazwać je długimi progresywnymi tyradami) i klawiszowych. No i jest jeszcze coś, co w takiej muzyce istotne - dobre, zapamiętywalne melodie. Najciekawsze utwory? Expect Us, Warmongers, mój ulubiony Stone Eagle i World Of Grey. Ale tak naprawdę całość brzmi przekonująco. Do tego to koncept dotykający problemu współczesnej demokracji, coraz większych ograniczeń w mediach i Internecie. Polecam.