ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Vangelis ─ Opera Sauvage w serwisie ArtRock.pl

Vangelis — Opera Sauvage

 
wydawnictwo: Polydor 1979
 
1. Hymne 2:41
2. Reve 12:27
3. L'Enfant 4:57
4. Mouettes 2:28
5. Chromatique 3:25
6. Irlande 4:43
7. Flamant Roses 11:50
 
Całkowity czas: 43;06
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,1
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,0
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,2
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,3
Arcydzieło.
,4

Łącznie 10, ocena: Absolutnie wspaniały i porywający album.
 
 
Brak oceny
Ocena: * Bez oceny
21.09.2016
(Recenzent)

Vangelis — Opera Sauvage

Z Grecji na Marsa. A potem do Watykanu.

Cykl o Vangelisie. Odcinek dziewiętnasty .

Wydana pod koniec lat siedemdziesiątych płyta „Opera Sauvage”,  jest kolejną ścieżką dźwiękową do dzieła Frederica Rossifa – serialu przyrodniczo-podróżniczego, „L’Opera Sauvage”, nadawanego przez francuską telewizję w latach 1974-1984. Jak zwykle w takich przypadkach muzyka pełni rolę służebną w stosunku do obrazu, ale Vangelis, prawdziwy specjalista od takich zdań,  poradził sobie na tyle dobrze, że i sama muzyka spokojnie może funkcjonować samodzielnie. Zresztą był to w tamtym okresie jeden z popularniejszych albumów artysty, a  znajdujące się na nim „Hymne” i „L’Enfant” można znaleźć na większości składanek  z jego najpopularniejszymi utworami.

Jedna z bardziej „user-friendly” płyt Vangelisa – wszystko tu jest takie milutko vangelisowe – ładne melodie, pastelowe brzmienie, zero jakichś gwałtownych zmian tempa, dysonansów – nic z tych rzeczy. Łatwo, gładko i przyjemnie. Oczywiście żadna chałtura i popelina to nie jest, bo Vangelis zawsze miał dobrą rękę do takich rzeczy i doskonale wiedział, że przysłodzić można, ale zasłodzić już nie. Zresztą jeżeli ktoś miał jakieś objawy przecukrzenia, to wyleczy go finałowy „Flamant Roses” – prawie dwanaście minut symfonicznego Vangelisa, takiego jak na przykład w „Heaven & Hell”.

Nie mam do tego krążka jakiegoś specjalnie osobistego stosunku, jak na przykład do „Rydwanów Ognia”, „Albedo 0.39”, czy „Spiral” – z niczym specjalnym mi się nie kojarzy. Pewnie też i dlatego, że poznałem ją nie tak dawno, może z piętnaście lat temu i tak zupełnie bez okazji – po prostu  kupiłem i już. Jednak od tego czasu słucham jej stosunkowo często – takie przyjemne słuchadło na wieczór. Moim zdaniem spośród płyt artysty, to taki bardzo solidny średni poziom – znalazłoby się sporo płyt lepszych, chociażby te, o których wspominałem wcześniej, pierwsze trzy płyty z Andersonem and many more. Tyle, że „solidny średni poziom” u Vangelisa to jest i tak wysoka jakość – czyli „Opera Sauvage” bez najmniejszych wątpliwości uznać możemy za album bardzo dobry.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.