ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Gila ─ Bury My Heart At Wounded Knee w serwisie ArtRock.pl

Gila — Bury My Heart At Wounded Knee

 
wydawnictwo: Warner Bros. 1973
 
1. This Morning (Veit) [05:44]
2. In A Sacred Manner (Veit) [04:39]
3. Sundance Chant (Veit) [04:09]
4. Young Coyote (Veit) [03:17]
5. Black Kettle’s Ballad (Veit) [07:12]
6. Little Smoke (Veit) [04:25]
7. The Buffalo Are Coming (Veit) [05:05]
 
Całkowity czas: 34:31
skład:
Sabine Merbach – Vocals. Conny Veit – Vocals, Rhythm Guitar, 12-String Guitar, Lead Guitar, Electric Guitar, Flute, Moog, Vibes, Bass. Florian Fricke – Piano, Mellotron. Daniel Fichelscher – Drums, Percussion, Bass.
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,1
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,1
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,0
Arcydzieło.
,1

Łącznie 3, ocena: Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
 
 
Ocena: 8+ Absolutnie wspaniały i porywający album.
22.02.2016
(Recenzent)

Gila — Bury My Heart At Wounded Knee

Prog z kapustą – Vierte Ausgabe.

Tak się zastanawiałem, czy Wojtek z Pawłem napiszą coś o tym albumie. W sumie jeden z nich wspomniał, ale jakoś tak średnio pozytywnie. No to trzeba nadrobić braki.

29 grudnia 1890 to w historii US Army wyjątkowo czarna karta. Oddział żołnierzy miał za zadanie rozbroić grupę Indian Lakota w ich obozowisku nad Wounded Knee. Co dokładnie się stało, różnie się przedstawia. Wiadomo, że żołdacy (mający na wyposażeniu m.in. karabiny maszynowe Hotchkiss) w pewnym momencie zaczęli tłuc radośnie do wszystkiego, co nie nosiło munduru; ostatecznie zginęło 25 żołnierzy i prawie 300 Indian, z czego 200 – kobiet i dzieci. Bohaterscy żołnierze dostali za akcję nad Wounded Knee 20 Medali Honoru… Do dziś trwa walka o ich odebranie.

W sumie Wojtek ma rację, że druga płyta zespołu Gila nijak się ma do pierwszej. Eksperymentów brzmieniowych i formalnych tu raczej ze świecą szukać; dominują stonowane, folkowe kompozycje, w których dużą rolę odgrywają gitary akustyczne. Niby całość płyty stworzył Conny Veit, ale… Właśnie. Jako że ¾ oryginalnego składu sobie poszło, Veit zaprosił – oprócz wokalistki – dwóch panów z Popol Vuh, w którym to zespole także się udzielał, Daniela Fichelschera i zwłaszcza Floriana Frickego. Choć pełnili tu jedynie rolę instrumentalistów, obaj – zwłaszcza Fricke – odcisnęli na „Bury My Heart At Wounded Knee” niemałe piętno. Może nawet, gdyby nie Florian i Daniel, to „Bury…” pozostałoby zbiorem folk-progowych piosenek, jak to napisał Wojtek. A tak powstała wyjątkowo poruszająca płyta.

“This Morning” to folkowa pieśń, zbudowana na współbrzmieniu gitary akustycznej i delikatnego głosu Sabine Merbach, którą pięknie uzupełnia gitara elektryczna i fortepian Frickego. I tak będzie już w zasadzie do końca: spokój, wyciszenie, smutek, oniryczne, delikatne granie, z niewieloma wyjątkami. Podobnie do „This Morning” wypada zaśpiewany przez Veita „In A Sacred Manner”, znów z bajkowym fortepianem, melotronem i ładnym, krótkim finałem gitary akustycznej. W „Sundance Chant” oba głosy śpiewają razem, natchnioną pieśń ku chwale Słońca… Po krótkim, akustycznym przerywniku mamy „Black Kettle’s Ballad”, dość typowy dla krautrocka eksperymentalny odjazd, w którym dość nerwowy, niespokojny wstęp na gitarę rozwija się w instrumentalny pasaż budowany przez dźwięki gitary i fletów, z perkusyjnym finałem. A na sam koniec – znów po stonowanej, akustycznej pieśni – jest jeszcze żałobna modlitwa za Indian z Wielkich Równin. Z wyjątkowo nawet jak na Frickego elegijnym fortepianem, pięknie współbrzmiącym z gitarą, na której w drugiej części utworu Veit wygrywa wyjątkowo dramatyczne solo, brzmiące jak krzyk rozpaczy. A potem zostaje już tylko Fricke, zamykający całość fortepianową miniaturą…

Jeśli ktoś poszukuje na tej płycie instrumentalnych eksperymentów i odlotów, to raczej się rozczaruje. Za to niewiele w historii niemieckiego prog-rocka płyt równie pięknych, choć zarazem bardzo smutnych.

 

Recenzje zespołu

recenzja albumu Gila - Gila
Gila
Gila
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.