Powraca białostocka formacja Newspaperflyhunting. Po EP-kach Storytelling i My Iceberg Sou/Lighthouse oraz dwóch pełnowymiarowych krążkach - no12listen i Iceberg Soul (ten ostatni, ubiegłoroczny, recenzowany w naszym serwisie) – przyszedł czas na kolejną krótką rzecz. Ta, zatytułowana The Three Words, jest przede wszystkim płytą z pewną ideą. I od niej zacznijmy.
Muzycy zaangażowali się bowiem w „ocalanie od zapomnienia” białostockiej dzielnicy Bojary. To stara dzielnica, w której zabytkowe domy, bądź chaty są wyburzane. Jak piszą artyści: to wydawnictwo to takie nasze 'ocalić od zapomnienia', póki jeszcze coś z tych starych budynków zostało. W efekcie tegoż sama EP-ka, wydana dosłownie kilka dni temu, ma wyjątkowy charakter. Spakowana w kopertkę została opublikowana tylko w 50 egzemplarzach. Każdy z nich zawiera inną fotografię przedstawiającą jedną ze wspomnianych chat (mój egzemplarz mieści tę z ulicy Piasta 32). Żadne ze zdjęć nie będzie wysłane podwójnie, zatem, gdy tylko się skończą, płyta również nie będzie dostępna. Ciekawy i oryginalny pomysł czyniący być może w przyszłości z The Three Words… białego kruka.
Przejdźmy do muzycznego meritum. Na płycie dostajemy 27 - minut muzyki wpisanej w trzy kompozycje. Dwie pierwsze wokalne (3 Words, Past Perfect), ostatnia - Demolished Mansions – tylko instrumentalna. Pierwsza z nich traktuje o roli i znaczeniu słów w naszym życiu, druga – umieszczona już wcześniej na albumie no12listen i nagrana ponownie - odnosi się już bezpośrednio do przesłania płyty i jest hołdem złożonym Bojarom.
Sama EP-ka pokazuje postęp w stosunku do albumu Iceberg Soul, na który tu nieco poutyskiwałem. Lepiej jest z brzmieniem, jak i z muzyczną formą. Zespół w dalszym ciągu buduje swoje kompozycje powoli i zdecydowanie bardziej stawia na wytworzenie odpowiedniego klimatu i nastroju. W dalszym ciągu też bardziej wolę fragmenty, w których śpiewa Gosia Sutuła, niż Jacek Bezubik. Główną rolę odgrywają oczywiście gitary, które nie tną ostrymi riffami, lecz tworzą tło i wypełniają przestrzeń zbliżając się do post-rockowej stylistyki. Faktycznie słychać momentami i Francuzów z Alcest, i Kanadyjczyków z Godspeed You! Black Emperor. Pachnie też starszą Anathemą. Z dwóch pierwszych kompozycji wyróżniłbym Past Perfect, szczególnie za drugą, pięknie rozwijającą się część, w której dominuje ładny motyw gitary solowej. Całość kończy 7 – minutowy instrumental Demolished Mansions, ilustracyjny i wręcz ambientowy. Cóż, może warto się pospieszyć i skusić, bo płytek niewiele…