ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Sygitowicz, Ryszard ─ Bez grawitacji w serwisie ArtRock.pl

Sygitowicz, Ryszard — Bez grawitacji

 
wydawnictwo: Wifon 1985 / GAD Records 2015
 
1. Opóźniony do Bostonu (Sygitowicz) [02:18]
2. Lewa prosta (Sygitowicz) [04:26]
3. Niespełnienie (Sygitowicz) [05:41]
4. Cavalcado (Sygitowicz) [03:02]
5. Na kacu (Od niechcenia) (Sygitowicz) [02:45]
6. Bez grawitacji (Sygitowicz) [08:06]
7. Jamali (Wielbłąd) (Sygitowicz) [05:02]
8. Przybłęda (Sygitowicz) [03:46]
9. Opus 1983 (Sygitowicz) [01:11]
Nagrania dodatkowe - reedycja GAD Records 2015: 10. Odrzucony narzeczony (Sygitowicz) [03:55]
11. Wesoły klucznik (Sygitowicz) [05:05]
12. Czarny matecznik (Sygitowicz) [05:22]
13. Gwiezdne łąki (Sygitowicz) [05:33]
 
Całkowity czas: 56:21
skład:
Ryszard Sygitowicz – gitara elektryczna, instrumenty klawiszowe, gitara basowa, syntezator gitarowy, gitara akustyczna, perkusja elektroniczna
Zbigniew Namysłowski – saksofon
Arkadiusz Żak – gitara basowa
Wojciech Morawski – perkusja
Dariusz Sygitowicz – perkusja
Adam Lewandowski – instrumenty perkusyjne
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,0
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,5
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,2
Arcydzieło.
,1

Łącznie 8, ocena: Absolutnie wspaniały i porywający album.
 
 
Ocena: 8 Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
01.07.2015
(Recenzent)

Sygitowicz, Ryszard — Bez grawitacji

Kiedyś, jakoś w drugiej połowie lat 90., miałem przez pewien czas (z pomocą dwóch kompanów z ogólniakowej ławy) ciąg na słuchanie Dżemu. Nie tylko słuchanie – oglądało się też, co się dało, czytało się też książki, w tym biografię autorstwa Jana Skaradzińskiego. W tymże dziele jeden z panów gitarzystów – bodajże Jerzy – wymienił jako ulubioną polską płytę właśnie „Bez grawitacji”. Szukałem tego dzieła przez pewien czas, bez większego skutku, a potem… jakoś zapomniałem o tej płycie. A tu nagle, za sprawą GAD Records, wpadł mi w rączki srebrny krążek. Wydanie – jak na GADa przystało – eleganckie: gruba książeczka, trochę nagrań dodatkowych…

Solowa płyta gitarzysty, do tego w pełni instrumentalna – no to już wiemy, z czym się to je. Sygitowicz (który sam nagrał lwią część muzyki) na szczęście pozostaje po tej jasnej stronie mocy: „Bez grawitacji” dużo bliżej do płyt takiego Jeffa Becka czy Ala Di Meoli niż ultrawymiataczy w rodzaju Vaia czy Petrucciego. Dominują dość spokojne, niespieszne tempa, klarownie prowadzone gitarowe melodie, pokazujące warsztat i dużą biegłość, ale nigdy nie popadające w epatowanie wirtuozerią dla wirtuozerii. Do tego brzmienie typowe dla lat 80.: nieco syntezatorów, także gitarowych, elektroniczna perkusja. Płytę przyjęto bardzo pozytywnie, także na Zachodzie – więc tym lepiej, że doczekaliśmy się porządnej reedycji.

Te elektroniczne nowinki czasem wypadają ciekawie – jak w „Lewej prostej”, gdzie czarującą partię gitary elektrycznej ładnie uzupełnia syntezator gitarowy (choć akurat sam autor nie jest z brzmienia tego utworu zadowolony). Czasem w ogóle schodzą na dalszy plan, jak w „Niespełnieniu”, gdzie Sygit czaruje piękną gitarową melodią… Bo dominują właśnie ładne melodie, dające Ryszardowi pole do popisania się eleganckimi partiami gitary, jak w utworze tytułowym (gdzie dodatkowo mamy ładny popis Zbigniewa Namysłowskiego). Czasem zaskakuje gorącymi, bujającymi rytmami, jak w bodaj najsłynniejszym nagraniu z płyty, latynoskim „Cavalcado” (mającym w sobie sporo z klimatu twórczości Ala Di Meoli) i rozbujanym, roztańczonym „Opóźnionym do Bostonu”. Potrafi też być majestatyczny, nieco podniosły, jak w „Opus 1983”, gdzie zgrabnie poskładano ze sobą partie nagrane na kilkunastu różnych gitarach. Choć fakt, że czasem te nowoczesne brzmienia rzeczywiście po latach trącą myszką („Na kacu”)…

W wersji CD całość uzupełniają cztery nagrania dodatkowe: „Odrzucony narzeczony” to kompozycja z singla, pozostałe trzy to fragmenty z radiowych sesji z lat 1983-84. I bynajmniej nie ustępują one poziomem temu, co znalazło się na czarnym krążku, wręcz przeciwnie, są to rzeczy równie udane. A czasem się zastanawiam, czy nie byłoby dla oryginalnej płyty lepiej, gdyby takie „Na kacu” zastąpić „Gwiezdnymi łąkami” (znów z Namysłowskim).

Kapitalna reedycja bardzo dobrej płyty. Jak najbardziej polecam.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.