Dokształt koncertowy – wykład trzeci.
Tak ni z gruszki, ni z pietruszki kolejny wykład.
Aha, koledzy, którzy mają tu gościnnie wystąpić obruszyli się na mnie, że podaję nieprawdziwe informacje dotyczące ich osób. Oni naprawdę są pracownikami naukowymi na uniwersytetach, tylko wyżyj z pensji adiunkta – cały miesiąc nie da się, już od piętnastego trzeba by wpieprzać kit z okien, albo szczaw i mirabelki (jeśli sezon). Dlatego po godzinach muszą sobie jakoś dorobić. Że co? Pięć tysięcy? Nie, tak zdolni jak nasz prezydent-elekt nie są, żeby tyle zarabiać, dlatego on jest prezydentem, a oni nie. I absolutnie nie należy wierzyć w te oszczercze kolumny , że była to robota na gębę z papierem i do tego po politycznej znajomości.
Wykład trochę niezaplanowany, ale zaplanowana recenzja. „The Third Set” był następny w kolejce nowości do zrecenzowania (powiedzmy względnych nowości, bo ukazał się jeszcze w zeszłym roku, tyle, że niezbyt dawno dotarł do mnie), a że to płyta koncertowa, do tego naprawdę dobra, to dlaczego by jej nie włączyć do dokształtu? Szczególnie, że jeszcze jazzowych, czy około jazzowych jeszcze w cyklu nie było.
Czy to, co gra Marbin to jazz, czy nie do końca, czy też coś innego, tego chyba nie wie nikt, nawet sami muzycy. Którym pewnie to dynda. Zresztą stylistyka „The Third Set” doskonale pasuje do polityki programowej firmy MoonJune, sprawnie zarządzanej przez Leonardo Pavkovica (trzeba wreszcie wspomnieć, o tym człowieku, który powynajdował tylu ciekawych artystów, nawet na krańcach świata), która skupia właśnie takich wykonawców z pogranicza jazzu i rocka. Po której stronie granicy jest Marbin? Hm, oni tak okrakiem stoją – czasami jest to fusion, czasami jazzujący rock, a czasami jazz, tylko, że rockowym kopem zagrany, a czasami mamy nawet bluesa. Do tego czasami gitarzysta zagra metalowo, a saksofonista klezmersko. Jak to do siebie pasuje? Jakoś pasuje. Chociażby w „Culture” – Markovitch zaczyna od melancholijnego tematu rodem z Bliskiego Wschodu, a potem wjeżdża w to Rabin z metalowym riffem. Takich ekstremalnych przyjemności mamy tutaj sporo, bo w tej muzyce mieszają się naprawdę bardzo różne rzeczy. A to, że dowodzą tą grupą dwaj Izraelici – jedne oryginalny z Izraela, drugi z USA ma odbicie w rzeczywistości – ta klezmerska nuta obecna jest właściwie w każdym utworze, chociaż bardziej słychać to w grze saksofonisty.
Jaka by ta muzyka Marbin stylistycznie nie była, zagrana została z iście rockowym wykopem. Inna sprawa, że wydaje mi się, że sekcja rytmiczna z jazzowym wiele wspólnego nie ma, swingu tu nie czuć, nawet w najbardziej jazzowych momentach dudni w metrach bardziej pasujących dla kapel punkowych. Cóż – taka specyfika. Dwa słabsze utwory – „Rabak” i „Vanthrax” – bez pomysłu i hałaśliwe. Na szczęście w finale „Rabak” saksofonista fajnie „pogadał” i uratował całość. Za to reszta bardzo dobra. Najbardziej spodobały mi się „Culture”, spokojna ballada (?) „Crystal Bells” z bardzo ładną partią saksofonu, „Northern Odyssey” i „The Depot”. I bardziej podoba mi się jako instrumentalista Danny Markovitch – jego partie są ciekawsze niż Rabina, który czasami na tej gitarze grzeje byle więcej, byle głośniej.
Co prawda wszystkich nagrań dokonano „na żywo”, ale każde na innym koncercie, czyli jest to raczej koncertowy składak. Odgłosy z widowni też są bardzo skąpe i właściwie niewiele wskazuje, że jest to płyta koncertowa. Ale jest – podejrzewam, że nic tu nie dogrywano w studiu, po prostu wybrano takie nagrania, gdzie nikt nigdzie się nie wywalił. Oprócz tego warto zauważyć, że jest to krążek z głownie z materiałem premierowym. Z wcześniejszych płyt powtarza się tylko dwa utwory. Też ciekawostka, bo takie rzeczy zdarzają się rzadko.
Ja się na jazzie nie znam i znać nie mam zamiaru, bo mi życia nie starczy. Do takiej, czy podobnej muzyki podchodzę w sposób bardzo mało skomplikowany – jeśli mi się podoba, to jest dobre, a jeśli mi się nie podoba, to… może być dobre. „The Third Set” mi się podoba, to pewnie jest dobry. Nie wiem, czy zasługuje na pełne osiem gwiazdek, ale kilka fragmentów jest naprawdę znakomitych. Powiedzmy osiem z minusem.
I pytanie – jedno, łatwe:
- Który z muzyków Marbin grał w Polsce? (3 pkt.)