Prog z kapustą – Zweite Dritte Ausgabe.
Dziś płyta niespecjalnie oryginalna i odkrywcza (zwłaszcza jak na Niemców), za to bardzo udana i przyjemna w słuchaniu.
Już sam skład personalny wiele mówi o tym, czego możemy się spodziewać po „Spartakusie” – i rzeczywiście: klawiszowe galopady efektownie napędzane przez rozpędzoną sekcję rytmiczną, ostro cięte partie Hammondów czy fortepianu o niemal perkusyjnej dynamice, moogowe odjazdy i solówki, głośne, masywne partie gitary basowej, okazjonalne eleganckie balladowe przerywniki z dominującą gitarą akustyczną – Emerson Lake & Palmer jak w mordę strzelił. Tylko pan wokalista głosowo ustępuje dość znacznie Gregowi Lake’owi. Pewną różnicą jest to, że Triumvirat bardziej dba o ładne melodie – fortepianowy wstęp „Proclamation” i podniosła pieśń „The Gladiator’s Song” to są rzeczy, które szybko wpadają w pamięć, podobnie jak czarowny duet Mooga i gitary akustycznej w delikatnej balladzie „The Deadly Dream Of Freedom”; druga z balladowych miniatur, „The Sweetest Sound Of Liberty”, też jest ładna, aczkolwiek trochę brakuje tej subtelnej atmosfery. Do tego kilka długich, kilkuczęściowych utworów, na czele z majestatycznym „The March To The Eternal City”, w którym rzeczywiście marszowe fragmenty ładnie równoważy fortepianowe balladowanie, a pośrodku znalazło się jeszcze miejsce na energiczny popis sekcji rytmicznej oraz finałowy, melancholijny utwór tytułowy. Do tego dynamiczne galopady instrumentalne: fragment „The Superior Force Of Rome”, otwierająca całość „The Capital Of Power”, czy oparty na organowym motywie i fortepianowych dodatkach „Roman Entertainment”. Znalazło się też miejsce na eksponowanie różych dziwnych dźwięków i brzmień Hammonda („The Walls Of Doom”) czy samego Mooga („The Hazy Shades Of Dawn”) czy choćby na solo perkusji („The Battle”).
Średnio to oryginalne granie, ale panowie bronią się bardzo dobrym wykonaniem: od strony technicznej niewiele ustepują swym idolom (no może Batheltowi wyraźnie brakuje szalonej wyobraźni Palmera), umieją ciekawie zakombinować z różnymi podziałami rytmicznymi i zmianami nastroju i dynamiki, komponować dobre melodie też potrafią. Tak więc jak najbardziej można tej płycie poświęcić trzy kwadranse. Aha, gwoli ścisłości – jest to concept-album opowiadający historię rebelii Spartakusa, ale to raczej oczywiste. A co mycha siedząca w żarówce ma wspólnego ze Spartakiem? A, tego to chyba nikt nie wie.
(Jeśli ktoś odczuwa potrzebę zapoznania się bliżej z Triumviratem, to polecam również dwie poprzednie płyty – „Mediterranean Tales” i „Illusions On A Double Dimple”. Kolejne dwie – „Old Loves Die Hard” i „Pompeii” – już nieco rozczarowywały, a dwie kolejne… eee, odnotujmy, że po „Pompeii” były jeszcze dwie płyty, i na tym poprzestaniemy.)