ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Morse, Steve ─ Major Impacts 2 w serwisie ArtRock.pl

Morse, Steve — Major Impacts 2

 
wydawnictwo: Magna Carta 2004
 
1. Wooden Music 4:56
2. Where are You? 3:24/ 3. Errol Smith 4:37
4. Cool Wind, Green Hills 3:54
5. Organically Grown 3:47 /6. 12 Strings on Carnaby St. 4:38
7. Zig Zags 4:27
8. Abracadab 4:12
9. Tri County Barn Dance 3:50/ 10. Air on a 6 String 2:20
11. Motor City Spirit 3:00
12. Ghost of the Bayou 3:05
13. Leonard’s Best 4:17
 
Całkowity czas: 50:34
skład:
Steve Morse – all guitars, keyboards, various extraneous instruments/ Dave LaRue- bass guitars/ Van Romain – drums and percussion
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,0
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,0
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,0
Arcydzieło.
,1

Łącznie 1, ocena: Arcydzieło.
 
 
Recenzja nadesłana przez czytelnika.
Brak oceny
Ocena: * Bez oceny
05.04.2004
(Gość)

Morse, Steve — Major Impacts 2

 Rebus, zgodnie z definicją podaną w encyklopedii- to rodzaj rozrywki umysłowej, który polega na odczytaniu krótkiego, kilkuwyrazowego tekstu za pomocą rysunku, lub rysunków i liter.

Mniemam, że „czytacze” serwisu lubują się w grach intelektualnych oraz, że wolny czas spędzają nie tylko słuchając muzyki, chodzą po górach, uprawiają przydomowy ogródek i np. układają puzzle.

Na hasło „muzyka gitarowa” swego czasu robiło mi się słabo, zmęczyłam się ilością i jakością gitarowych płyt. Tego, co nazywam udowadnianiem wszystkim hasła: PATRZCIE, JAKIM WIELKIM GITARZYSTĄ JESTEM I JAK SZYBKO POTRAFIĘ GRAĆ!!!

Nie ukrywam faktu, że Steve Morse jest jednym z moich ulubionych gitarowych „wymiataczy” oraz , że każde jego muzyczne poczynanie śledzę z zainteresowaniem. Po bardzo przeciętnej poprzedniej płycie Split Decision, na której słychać było „zmęczenie” oraz brak pomysłów muzyka, z niecierpliwością sięgnęłam po najnowsze dzieło pt: Major Impacts 2.

Nie bez przypadku zaczęłam recenzję od podania definicji rebusu. Pojęcie to rozszerzyłabym w przypadku najnowszej płyty Steve’a o rebus muzyczny. Major Impacts 2 jest kontynuacją wcześniejszego projektu Major Impacts wydanego przez wytwórnię Magna Carta ładnych parę lat temu.

Zgodnie z tytułem, Steve prezentuje na płycie swoje muzyczne odniesienia do przeszłości muzycznej, jak i pastiszuje i parafrazuje znane tematy muzyczne. Tak naprawdę muzyka, z którą obcujemy jest nam znana od lat, słyszeliśmy już ją wiele razy. Po cóż zatem taki projekt? Ano po to, moim zdaniem by pokazać pewną ciągłość zależności w muzyce. A że Steve puszcza do słuchacza oko i świetnie się przy tym bawi, to już zupełnie inna historia.

Wooden Music otwierający album – to taka mała reminiscencja w stronę Crosby, Stills, Nash & Young, dopełniona przez bardzo charakterystyczne brzmienie gitary...Briana Maya! Efekt zupełnie niezły. Ale tak naprawdę najlepsze przed słuchaczem. Rzut okiem na spis tytułów. Errol Smith? Zaraz, zaraz...wiem! Aerosmith! Piękne, ciężkie brzmienie gitar Joe Perry’ego – zamykam oczy i jestem na show Aerosmith w Warszawie, słyszę Walk this Way, Sweet Emotion i Love in an Elevator zarazem! Wszystko w jednym utworze. Jakaż metamorfoza! Doznań muzycznych ciąg dalszy. Organically Grown – cóż to? Brzmi zupełnie jak stary poczciwy Emerson! Te moogi, te połamane lekko „tarkusowe” rytmy. Oj, jeden z lepszych kawałków na płycie. Morse jako klawiszowiec! Niemożliwe. I jak to zabrzmiało. Sekcja LaRue- Romain świetna. A i nasuwa mi się jeszcze jedna analogia: Liquid Tension Experiment! Odjazdy klawiszowe a’la Jordan Rudess, zapętlone i skomplikowane riffy gitary i miażdżąca „majkowa” perkusja. Złudzenie, ale jakże piękne. Kolejny muzyczny rebusik i to rebusik z nazwą! Abracadab. Genesis i Abacab. Trzeba mieć niesamowite poczucie humoru i niesamowity muzyczny tupet. A brzmi to wszystko tak bardzo...podobnie . Łza się zakręciła w oku. Te klawisze Mike’a Rutheforda, pozornie „uproszczona” gra na perkusji Phila Collinsa. Abracadab jest bardzo, zarówno w treści muzycznej, jak i formie w „stylu” Genesis.

Motor City Spirit – to oczywiście muzyczne odniesienie do „człowieka w czerni”, którego Steve w Deep Purple dzielnie i z klasą zastąpił. Pastisz Highway Star, zresztą zarówno motyw, jak i solo kojarzą się jednoznacznie z Ritchiem. Do tego „gitarowego” wora wrzuciłabym jeszcze i Joe Satrianiego z jego Summer Song.

Cóż jeszcze, bardzo ładna melodia oparta na celtyckich dźwiękach w utworze Cool Wind, Green Hills, piszącej te słowa kojarząca się z ...Enyą, Clannad czy The Chieftans chociażby. No i Jan Sebastian Bach i jego partity skrzypcowe. Steve w swojej impresji na temat wielkiego organmistrza z Lipska – Air on a 6 String bardzo wiernie zachował sposób komponowania Bacha, wręcz „wszedł” w rolę kompozytora. Co więcej, nie towarzyszą mu w tym utworze koledzy z zespołu. Jest „sam na sam” z trudną formą muzyczną, jaką jest partita. Z tego pojedynku wyszedł z podniesionym czołem.

Do przepastnej muzycznej szuflady Steve’a dorzuciłabym jeszcze i rockabilly, jak i muzykę country and western ( Tri County Barn Dance – ze świetnym solem na basie Dave’a LaRue ), ZZ Top (oczywiście – Zig Zags), The Who ( Where are You?, które tak naprawdę brzmi jak Pinball Wizard połączone z I Can’t explain – oj kłania się Steve głęboko w pas Pete’owi Townsendowi!) i...Steva Morse’a! Bo tak naprawdę, pomimo tych ewidentnych zapożyczeń, zamierzonych pastiszy, muzycznych kolaży, nad wszystkim unosi się duch JEGO muzyki. I za to bardzo cenię gitarzystę. Wspomniałam wcześniej, że muzyka gitarowa mnie męczy. To prawda. Tym bardziej cenię muzyków, którzy swoje wirtuozerskie zapędy potrafią utemperować i ubrać w doskonałą formę muzyczną. Na Major Impacts 2 nie ma zbędnej „waty gitarowej”, nieprzydatnych i burzących układ utworów ozdobników. Każdy dźwięk jest tam, gdzie powinien być.

Tak na koniec rzeknę: nie napisałam celowo, jak świetnym technicznie jest gitarzysta i towarzysząca mu sekcja. Wszyscy doskonale o tym wiemy. Po co opisywać zawiłości gitarowego kunsztu, o tym lepiej piszą branżowe periodyki .

Reasumując, Major Impacts 2 nie jest dla mnie płytą roku 2004. Wręcz przeciwnie wątpię, by znalazła się w gronie Top 10. Ale polecam ją wszystkim, którzy lubią czasami rozwiązywać rebusy i układać puzzle. Po prostu – świetnie spędzicie czas. Nie zapominajmy o tak banalnej, wydawać się może sprawie: MUZYKA MA RÓWNIEŻ BAWIĆ!

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.