Dokształt koncertowy – semestr trzeci. Wykład piętnasty. I ostatni. Uff.
Tak więc drogie kursanty wreszcie dobijamy do końca naszego dokształtu. Wlokło się to przez pięć miesięcy zamiast trzech, średnio wypadło trzy wykłady na miesiąc – nędza straszna, ale myślę, że ci, którzy wezmą udział w kolokwium zaliczeniowym i pójdzie im dobrze, nie powinni żałować.
Na koniec dokształtu ABBA. Początkowo miało być „ABBA Live”, ale w międzyczasie ukazało się całkiem nowe wydawnictwo „Live at The Wembley Arena”. Jest to kompletny koncert zarejestrowany 10go listopada 1979 roku i chociażby dlatego ma przewagę nad „ABBA Live”, gdzie nagrania pochodzą z kilku lat, kilku tras, a do tego niezbyt szczęśliwie „podrasowano” je w studiu. Czy nagrania z Webley Arena też poprawiano? Pewnie tak, bo wyciągnięto jakiś materiał z archiwum, sprzed trzydziestu pięciu lat i brylantowo na pewno nie brzmiał. To i owo trzeba było poprawić, zanim poszło w ludzi.
Jeżeli tak wyglądały wówczas koncerty Abby, to były musiały być fajne – prawie dwie godziny prawie samych przebojów – świetny pomysł na przyjemne spędzenie wieczoru. Trudno z takiego koncertu nie wyjść zadowolonym. Trudno też po wysłuchaniu tego albumu nie być zadowolonym. Jednak mimo wszystko zastanawiam się, jaka jest różnica między takim wydawnictwem, a jakimś składakiem „The Best of”? Szczerze mówiąc – niewielka. Odgłosy z widowni, jakieś gadułki ze sceny, a piosenki, które tu słyszymy są w wersjach jak najbardziej zbliżonych do tych studyjnych. Odstępstwa zdarzają się wyjątkowo rzadko – szlachetnym wyjątkiem jest „Eagle” z mocno wydłużoną solówką gitarową. Tylko trzeba sobie zdawać sprawę z tego, że na koncerty takiego zespołu jak ABBA, publiczność chodziła po to, żeby posłuchać swoich ulubionych piosenek, właśnie w takich wersjach, które będą jak najmniej odbiegały od tych studyjnych. Żadnych eksperymentów – to nie ten target. Za to wykonanie – absolutnie perfekcyjne. To chciał widz i to dostawał. Słychać też, że z utworu na utwór zespół się rozkręcał i już drugi krążek z zestawu jest o wiele żwawszy.
Sympatyczny koncert, ale te osiem gwiazdek lekko naciągane, bo powinno być raczej siedem z dużym plusem. Tyle, że względu na moją słabość do ABBY, daję te osiem. Z minusem. Szkoda, że nie ma tego w wersji z obrazkami.
Pytania:
I to by było kursanty na tyle. Jutro wieszam zawiadomienie o kolokwium w dziale konkursy.