ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Deine Lakaien ─ Dark Star Tour '92 - Live w serwisie ArtRock.pl

Deine Lakaien — Dark Star Tour '92 - Live

 
wydawnictwo: Chrom (Indigo) 1992
 
Colour-ize
Love will not die
Made in heaven
Days gone by
Love me to the end
Frühlingstraum
The night of love
Mirror men
Down down down
Dark Star
Traitors
Reincarnation
Ulysses
 
Całkowity czas: 75:45
skład:
Alexander Veljanov – vocals; Ernst Horn – keyboards, electronics; Michael Popp (medieval instruments and e-guitar); Christian Komorowski (violin).
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,0
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,0
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,1
Arcydzieło.
,2

Łącznie 3, ocena: Arcydzieło.
 
 
Brak oceny
Ocena: * Bez oceny
16.10.2014
(Recenzent)

Deine Lakaien — Dark Star Tour '92 - Live

Dokształt koncertowy – semester trzeci.

Wykład dziewiąty.

To już ponad dwadzieścia lat? Toż to już prawie Ćwiara Minęła! Jak ten czas leci. A wydawałoby się, że jeszcze tak niedawno te płyty się ukazywały, w Trójce u Tomka Beksińskiego często gościły (bo on chyba ich wynalazł). Sam zespół też już istnieje około trzydziestu lat i można powiedzieć, że to weterani, a nawet dinozaury sceny muzycznej.

Nazwa Deine Lakaien zazwyczaj kojarzy się z gotykiem  i jest to słuszne skojarzenie.  Natomiast jeśli trochę bliżej przysłuchać się tej muzyce, to raczej wywodzi z okolic synth pop/new romantic, a za gotyckość tej muzyki odpowiadał głównie odpowiedni klimat, oraz niski, melancholijny wokal Veljanova. Pierwsza ich płyta ukazała się w 1986 roku, ale wydana własnym sumptem w ilości 500 egzemplarzy, nie miała szans na większy odzew. Ale ta muzyka od czasu do czasu wypływała na jakichś składankach, na singlach, pojawiała się w radiu i wreszcie ktoś się nimi bardziej zainteresował. Na początku lat dziewięćdziesiątych podpisali kontrakt z firmą Chrome i ich kariera ruszyła z kopyta. I to bardzo z kopyta, bo w 1991 roku wydali aż trzy płyty – pojawiła się reedycja debiutanckiego krążka, nowa, duża płyta „Dark Star”, oraz EPka „2nd Star” z materiałem pół na pół premierowym. Zespół nie ograniczył się jednak do wydawania płyt, pojechali też w trasę koncertową. A ponieważ we dwóch to trudno na scenie, dobrali sobie jeszcze dwóch muzyków – Michaela Poppa i Christiana Komorowskiego. Efektem tego tournee, które odbyło się na początku 1992 roku, był album koncertowy „Dark Star Tour ’92 Live”, wydany w tym samym roku.

Takie kapele jak Deine Lakaien, których brzmienie opiera się na syntezatorach zwykle mają dosyć spory problem, żeby przenieść wszystko to, co było w studiu na scenę. W przypadku Niemców udało się śpiewająco z dwóch, chyba, powodów. W tamtych czasach  muzyka duetu nie była zbyt skomplikowana aranżacyjnie – różne elektroniczne przyciskała, pewnie jeszcze nie z tej najwyższej półki (szczególnie dotyczy to debiutu), to nie było to, czego by się nie dało odtworzyć, a nawet poprawić na scenie. Do tego dwaj dodatkowi muzycy na pewno wzbogacili brzmienie zespołu. W efekcie te koncertowe wersje znacznie przebijają wersje studyjne! W tym momencie rodzi się pytanie – na ile faktycznie jest to zarejestrowane „na żywo”, a na ile doszlifowane w studiu. Ale jak to mawia jeden mój kolega – chcesz mieć pewność, że to na pewno wszystko na żywo – to słuchaj tylko bootlegów. Przytłaczająca większość albumów koncertowych jest mniej lub bardziej poprawiana w studiu. Z „Dark Star Tour” też pewnie tak było, ale mam nadzieję, że najwyżej było to odtworzenie tego, co nie do końca  dobrze się  nagrało, a nie nagrywanie tych utworów od początku i dodawanie tego odgłosów z widowni.

Jako że tytuł albumu to „Dark Star Tour”, znajdziemy na nim wszystkie utwory z wspomnianego krążka „Dark Star” i o czym już wspomniałem, właściwie wszystkie, są  lepiej zagrane, niż w studiu. Dotyczy to też i pierwszej płyty. Zwłaszcza początek jest mocny – wydłużona, nieco hipnotyczna wersja „Colour-ize”, potem jeszcze lepsze, ciężkie, dołujące „Love Will Not Die”. Koniec to  psychodeliczny wręcz „Ulysses”. Jedyny utwór, o którym nie mogę powiedzieć, że wypada lepiej, niż studyjny oryginał to „Love Me to The End”, chociaż właściwie jest to wersja wersji z EPki „2nd Star”, a nie z longplaya „Dark Star” – agresywniejsza, ostrzejsza. Jednak właściwie to jedyny taki „dysonans”.  

Jak na wykonawców takiego, czyli mocno syntezatorowego grania jest to zaskakująco dobry album, a dodatkowi muzycy pomogli stworzyć ze znanej materii coś nowego. I to jest podstawowa zaleta „Dark Star Tour”. I dlatego akurat to wydawnictwo warto mieć.

Pytania dwa:
1.Deine Lakaien znaczy  Twoi Lokaje, a w latach siedemdziesiątych pewien amerykański, dość znany zespół progrockowy zatytułował swoją, debiutancką płytę, jeżeli chodzi o znaczenie, bardzo podobnie. Też to są dwa słowa. (5 pkt.)
2.Jaki utwór Deine Lakaien pasuje na 1-go grudnia? (3 pkt.)

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.