To jedna z tych płyt, w przypadku których po pierwszych dźwiękach już wiemy, co będzie dalej. To, co proponuje duet Thirteen (wsparty przez kilku gitarzystów), było już proponowane setki razy. Ładny, melodyjny głos, gitarowe riffy, ciężkie uderzenie sekcji, symfoniczne klawiszowe tła, zmiany nastroju, tempa, melodii…
Jest tu coś, czego wcześniej nie słyszeliśmy? Niestety nie. Fortepianowa, trochę teatralna ballada? Ależ proszę – „Just Leave” czy podstawowa wersja „Unconscious Thoughts”. Orientalne dodatki? Jasne – zgodnie z tytułem „Arabian Nights” aż pulsują arabskimi rytmami i dźwiękami, pożenionymi z gitarami i syntezatorami. Jasne – jest to wszystko zagrane kompetentnie, energicznie, z jajem, wokalistka ma niezły głos i potrafi z niego zrobić dobry użytek (trzeba się tylko przyzwyczaić do nieco specyficznego akcentu), ale… Nie ma tu czegoś, dzięki czemu „A Shot In The Dark” zapamiętalibyśmy na dłużej, czegoś, dzięki czemu ta propozycja odróżniałaby się od dziesiątek innych podobnych zespołów z ładnie śpiewającą i anielsko wyglądającą dziewoją, mocarnymi riffami dży-dży, łomotem sekcji i gotycko-progresywnymi, mającymi nadawać symfoniczny rozmach syntezatorami. Brakuje czegoś, co odróżniłoby Thirteen od całej masy podobnych zespołów, brakuje jakiejkolwiek oryginalności, trudno też znaleźć fragment, który bardziej zapadłby w pamięć: nawet ballady, ładne, eleganckie, pozbawione są naprawdę chwytliwej melodii, jedyne, co wyróżnia się z dość bezbarwnej całości, to orientalne fragmenty „Arabian Nights” – to te kilka chwil, kiedy muzyka Thirteen zaczyna intrygować. Można posłuchać, czemu nie – ale na razie jest tylko poprawnie…