ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Grobschnitt ─ Solar Music - Live w serwisie ArtRock.pl

Grobschnitt — Solar Music - Live

 
wydawnictwo: Brain 1978
 
1. Solar Music I (4:38) 2. Food Sicore (3:52) 3. Solar Music II (6:03) 4. Muhlheim Special (10:43) 5. Otto Pankrock (6:26) 6. Golden Mist (10:56) 7. Solar Music III (12:26) Bonus tracks on 1998 release: 8. The Missing 13 Minutes (13:08) 9. Vanishing Towards The East (0:35)
 
Całkowity czas: 55:04
skład:
- Wildschwein (Stefan Danielak) / guitar, vocals - Eroc (Joachim H. Ehrig) / synthesizer, drums, vocals - Popo (Wolfgang Jäger) / bass - Mist (Volker Kahrs) / keyboards, vocals - Lupo (Gerd Kühn) / guitar, vocals
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,1
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,2
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,12
Arcydzieło.
,5

Łącznie 20, ocena: Absolutnie wspaniały i porywający album.
 
 
Brak oceny
Ocena: * Bez oceny
02.08.2014
(Recenzent)

Grobschnitt — Solar Music - Live

  Prog z kapustą – Zweite Ausgabe (znaczy się Edycja Druga).

 

 Przy okazji dokształt koncertowy. Semestr trzeci – wykład czwarty.

 

Jeżeli "Konzerte" Novalis to płyta wielka, to co powiedzieć o "Solar Music Live"? Że to płyta jeszcze większa. Nie jestem pewien, czy "Konzerte" znalazłoby się w trzydziestce moich ulubionych żywców, może. Natomiast "Solar Music - Live" spokojnie łapie się u mnie na początku drugiej dziesiątki. W takim razie co to właściwie jest ten Grobschnitt i ta Solarna Muzyka?

 

Grobschnitt to była taka kapela (a właściwie jest, tyle,  że właściwie to już impreza samego Danielaka), którą mi trudno jest traktować zbyt poważnie. Chociażby ze względu na ich specyficzne poczucie humoru - zaznaczmy - germańskie poczucie humoru. Weźmy "Saharę" z drugiej płyty - nie jest to normalny numer, słucha się tego z dość dziwną miną. Żeby coś takiego wymyślić, to wszystkich w domu  się raczej nie ma. I  nawet nie o same piosenki chodziło, wystarczy pooglądać na jutubie trochę ich koncertowych kawałków. Nie da się ukryć, że robili duże wrażenie. Do tego same występy trwające po trzy - cztery godziny. Takie egzemplarze musiały sobie zdobyć spore grono oddanych fanów. Do tego muzyka, całkiem fajna muzyka i przepis na sukces gotowy.  Na progarchivach spotkałem się z opiniami, że Grobschnitt to najlepszy prog-rockowy band niemiecki z klasycznego okresu. Chyba bez przesady. Może najbardziej barwny i zwariowany, może najbardziej widowiskowy, ale żeby najlepszy? Przypuszczam, że wątpię. Trochę ich płyt znam, podobają mi się, niektóre są bardzo dobre, niektóre dobre, a przed niektórymi dobrzy ludzie ostrzegali, żeby nie tykać, to ich nie ruszam, bo ratingi na progarchivach mają nędzne jak wypłata pielęgniarki na Podkarpaciu. Ogólnie zacny zespół, ale wyżej bym postawił dokonania Eloy, Novalis, czy Triumvirat.

Jednak koncertówka "Solar Music - Live" to juz zupełnie inna sprawa. Pewien mój kolega powiedział, że nigdy nie wiedział, że tak można, dopóki tego nie posłuchał. Ja też nie wiedziałem, ze tak można dopóki tego nie posłuchałem. Suita "Solar Music", która oryginalnie pochodziła z drugiej płyty zespołu, zatytułowanej "Ballermann" i wypełniała cały drugi krążek tego wydawnictwa, dość szybko na koncertach zaczęła żyć własnym życiem i z czasem mocno rozrosła się  do prawie  godziny (a pewnie zdarzały się i dłuższe wykonania), stając się kulminacją każdego koncertu. Po kilku latach grania tego eposu, członkowie zespołu doszli do wniosku, że można byłoby to utrwalić dla potomnych, czyli wydać na płycie. Eroc, perkusista i lider grupy zabrał ze sobą na jedno z tournee ośmiośladowy magnetofon w charakterze przenośnego studia i nagrywał każdy koncert trasy. Ostatecznie wybór padł na wersję zarejestrowaną 18 kwietnia  1978 roku w Mulheim.  Jeżeli weźmiemy płytę, czy to kompakt, czy analog i popatrzymy na track-listę, to zobaczymy siedem (na winylu), albo dziewięć utworów (na CD). To czysta ściema - "Solar Music" na żywo  było jedną całością, a powstawiano tam tyle indeksów z przyczyn tantiemowych i żeby ułatwić pracę radiowym DJ-om. Zresztą popatrzmy na tytuły - wymyślone na zasadzie co komu do głowy przyszło, na przykład "Food Sicore", czy „Otto Punkrock” (przeróbka nazwy sali –  „Otto Pankok Gymnasium”, w której wtedy grali w Mulheim). A jeszcze jakichś dwóch dziwnie ubranych gości skaczących podczas koncertu z zapalonymi patykami (to się pochodnie, Kapała, nazywają – przyp. Redakcji),  facet z kogutem na głowie, nie żywym, takim świetlnym. Jeszcze po scenie przemknęło coś w powłóczystych, białych szatach, a pod koniec pojawił się jakiś facet o niezbyt przyjemnej fizys w hełmie z wielkimi rogami. Dzień dobry, witamy w świecie Grobschnitt. Ale tytuły - tytułami, jarmarczny image - jarmarcznym imagem, a to co się dzieje na płycie to jest bardzo poważne dzieło. W wersji studyjnej to jest bardzo poważna kompozycja (zresztą krótsza od dwadzieścia kilka minut i ewidentnie słabsza, niż ta ostateczna grana na żywo). Tyle, że to jest jedynie punkt wyjścia do tej wersji koncertowej. Pamiętam, kiedy pierwszy raz wrzuciłem to do odtwarzacza spodziewałem się kilku osobnych numerów, ale jak się to wszystko zaczęło i nie mogło skończyć,  siedziałem z coraz to większymi oczami i żuchwą opadnięta do kolan. To był istny strumień świadomości w wersji muzycznej. Ta muzyka płynęła, rozwijała się z jakąś żelazną logiką, raz po raz udowadniając, że właśnie dokładnie ta kolejność dźwięków jest jedyna i optymalna. Nuta po nucie powstawał niesamowity muzyczny obraz. Trudno znaleźć coś podobnego wśród rockowych koncertów. Jeżeli już, to pośród  elektroników - Tangerine Dream, Schulze - oni potrafili stworzyć  coś tak fascynującego, ale przy użyciu innych środków. Chociaż w tym momencie sprzeciw pewnie zgłosi mój kolega Gregg i powie, że Grateful Dead też tak potrafili. I może będzie miał rację. Ale właściwie Grobschnitt to podobna szkoła grania. To też kapela mająca krautowe, czyli w pewnym sensie psychodeliczne, korzenie, też traktująca swoją muzykę w sposób bardzo otwarty. Sądząc jednak z innych wykonań „Solar Music” gdzieś w tym czasie, czyli w 1978 roku nabrało ono swojego ostatecznego kształtu i wersje koncertowe z tego okresu są do siebie podobne. Czyli mamy tu do czynienia z dopracowanym kawałkiem muzyki, a nie improwizacją ad hoc, na żywo. Co i tak nie umniejsza wartości tej muzyki.

 

Album spotkał się z bardzo, ale to bardzo ciepłym przyjęciem, przez wielu uważany jest za najlepszy w dorobku zespołu – też jestem skłonny przychylić się do tej opinii. A konsekwencją tego niewątpliwego sukcesu było zaproszenie zespołu do telewizji WDR, do programu Rockpalast. Eroc wspomina, że nie wszystko układało się tak jak by to chcieli, min. na próbę mieli tylko kwadrans, mimo wszystko występ wypadł imponująco. Zgodnie wybrano go najlepszym show roku 1978 i do tej pory uważany jest za jeden z lepszych w historii programu.

 

A teraz, kursanty, pytanie, jedno, za pięć punktów:

 

 - Tytuł „Food Sicore” to słowna zabawa. Co to w rzeczywistości miało znaczyć?

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.