Jestem przekonany, że wszyscy znamy Włóczykija – postać pogodnego, zamkniętego w sobie filozofa-włóczęgę, który przemierza Dolinę Muminków i przyległe do niej krainy. Postać stworzona przez Tove Jansson poza bliskością natury ceni sobie także obecność oddanych przyjaciół oraz muzykowanie. Przed oczami mam wciąż żywy obraz Włóczykija siedzącego na balustradzie mostu, grającego na swojej słynnej harmonijce. Dlaczego o tym piszę? Wspomniana postać literacka była moim pierwszym skojarzeniem po zobaczeniu grafiki Jędrzeja Guzika stworzonej na potrzeby płyty
At Glade naszego muzycznego Włóczykija –
Fismolla.
Fismoll to młody twórca, który cechuje się ogromną wrażliwością muzyczną i umiejętnością snucia prostych, hipnotycznych opowieści, od których nie sposób się uwolnić. Właśnie takie historie zawarto w At Glade, czyli debiutanckim wydawnictwie muzyka. Z pewnością dla szerszego grona odbiorców wydana w czerwcu 2013 roku płyta była pierwszym kontaktem z działalnością Fismolla, jednak miał on już okazję zaprezentować się fanom emocjonalnego grania za pomocą publikowanych przez siebie interpretacji utworów m.in. Tears for Fears, czy Damiena Rice'a. Już wtedy śmiało można było zaryzykować stwierdzenie, że ten osobnik ma wielki potencjał twórczy, czego najlepszym dowodem jest At Glade.
At Glade to dziesięć autorskich kompozycji stworzonych przede wszystkim przez Fismolla. Warto jednak dodać, że wśród przyjaciół muzyka biorących aktywny udział w nagrywaniu materiału, pojawił się m.in. Robert Amiriam, który odpowiadał nie tylko za produkcję muzyczną, ale napisał też część tekstów i wspomógł sekcję rytmiczną grą na gitarze basowej. Ciekawostką jest również to, że mastering albumu jest udziałem Mandy Parnell współpracującej wcześniej m.in. z Sigur Rós.
Fismoll zapatrzony w horyzont, muzyczny Włóczykij snuje historie o magicznych krainach. Opowiada je używając do tego idealnie wyważonej ilości środków wyrazu, nie boi się eksperymentować z dużym natężeniem ciszy i wolnych przestrzeni, lubuje się w niespiesznych, ale nieuchwytnych melodiach, intymnie brzmiących smyczkach, wycofanej sekcji rytmicznej i charakterystycznych, delikatnych wokalach. Wspomniane elementy muzycznego rzemiosła tworzą niesamowity, nostalgiczny, pełen emocji album, do którego warto jest wracać, o ile w ogóle da się o nim zapomnieć. Materiał zawarty w At Glade można śmiało umieścić w stylistycznej przegródce z dokonaniami takich twórców jak Bon Iver, czy Damien Rice, a biorąc pod uwagę nie środki wyrazu, a wrażliwość, da się dostrzec także podobieństwa z innym, polskim Włóczykijem – Wawrzyńcem Dąbrowskim (Letters From Silence, Frozen Lakes, Henry David’s GUN).
Bez wahania zgodzę się z każdym, który stwierdzi, że na światowym rynku muzycznym tego rodzaju płyt wydano już na potęgę. Nie ma to jednak kompletnie żadnego znaczenia, bo At Glade czaruje delikatnością, pomysłem, skromnością i niewypowiedzianą obietnicą tego, co dopiero w twórczości Fismolla nastąpi. To niewątpliwie ogromne zjawisko na polskim poletku muzycznym i jedna z najlepszych krajowych płyt roku 2013.