Powiedzmy sobie otwarcie – największą wartością tego wydawnictwa są tak naprawdę okoliczności jego powstania, albo bardziej precyzyjnie, moment, w którym ta płytka się ukazuje. Bo po studyjnym powrocie (nieco oszukanym, wszak zespół ponownie zarejestrował klasyczną Śnieżną Gęś) to pierwsze wydawnictwo koncertowe zarejestrowane przez Latimera po długim okresie zmagania się z ciężką chorobą. Przypomnę, że wydane ledwie cztery lata temu The Opening Farewell: Camel Live In Concert zawierało zapis koncertu z 2003 roku. In From The Cold jest rejestracją występu z 28 października 2013 roku z londyńskiej The Barbican. Koncertu wchodzącego w skład pierwszej po latach trasy koncertowej zespołu.
Camel pojawił się na scenie The Barbican w pięcioosobowym składzie. Oprócz Latimera i znanych z wcześniejszej współpracy z Wielbłądem Colina Bassa, Denisa Clementa i Guy LeBlanca przy klawiszach oglądamy Jasona Harta z Renaissance. Artyści podzielili swój występ na dwie części i w takiej też formie pomieścili go na DVD. W pierwszej odsłonie widz dostaje zatem w całości odegrane The Snow Goose. Muzycy prezentują ten legendarny materiał (tu dla upamiętnienia zmarłego w 2002 roku klawiszowca formacji Petera Bardensa) oczywiście w przearanżowanej postaci, w wersji z 2013 roku. I choć to rzecz wiekopomna, której żadna wersja nie jest w stanie odebrać wielkości, to jednak po raz kolejny nie przekonuje mnie takie na siłę grzebanie w skończonych i pełnych idealnych proporcji aranżacjach. Do tego ubogo wygląda to wykonanie na tle tego zarejestrowanego na płycie A Live Records. No ale wtedy muzykom towarzyszyła London Symphony Orchestra, a tu panowie ratują się momentami stając w trzech przy instrumentach klawiszowych…
Druga część nagrania obejmuje utwory z dalszej, bądź bliższej przeszłości. Z najbardziej wiekowych wybrzmiewają na sam początek Never Let Go, Song Within A Song i Echoes oraz niezniszczalna Lady Fantasy, jako kończący całość bis. Jest też dawno niegrane Tell Me z Colinem Bassem na wokalu (bez basu w dłoniach - rzadki to widok!) i z zastępującym go na gitarze basowej Denisem Clementem. Z bardziej współczesnych rzeczy mamy piękne The Hour Candle i Watching The Bobbins ze znakomitego Harbour Of Tears oraz skoczny Fox Hill i przejmujący For Today z ostatniego jak dotąd albumu z premierowym materiałem A Nod And A Wink. Wszystkie wykonania wypadają bardzo solidnie a Latimer jak zwykle czaruje swoim niepowtarzalnym stylem i brzmieniem, jednak mimo wszystko całość brzmi nieco surowo w stosunku do wersji studyjnych a podkreślają to czasami niezbyt dopieszczone harmonie wokalne Bassa, Latimera i LeBlanca. Wypełniająca szczelnie The Barbican publiczność bawi się w każdym razie dobrze i ekstatycznie reaguje na muzykę legendy. I nie dziwię się jej. Zazdroszczę wszystkim tam obecnym uczestnictwa w tym wydarzeniu, jednak z perspektywy fana siedzącego w kapciach i słuchawkach przed telewizorem całość wygląda i brzmi po prostu przyzwoicie i nie wywołuje jakichś szczególnych wypieków na twarzy.
Materiał zmontowano przy użyciu pięciu kamer, bez jakichkolwiek przebitek i dodatkowych obrazków. Mocno rozczarowuje samo wydanie. Bo oprócz menu z dostępem tylko do poszczególnych kompozycji i bez muzycznego tła, nie otrzymujemy żadnych bonusowych drobiazgów. A szkoda, wszak taki wywiad po latach z Latimerem byłby fantastycznym uzupełnieniem. Ponadto słuchacz dostaje tylko zwykłe stereo i jedną, włożoną do pudełka karteczkę z „creditsami”. Trochę skromnie, jak na dzisiejsze standardy i niemałą cenę.