ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Electric Light Orchestra / Olivia Newton-John ─ Xanadu w serwisie ArtRock.pl

Electric Light Orchestra / Olivia Newton-John — Xanadu

 
wydawnictwo: Jet Records 1980
 
1. Magic (Farrar) [04:29]
2. Suddenly (Farrar) [04:00]
3. Dancin’ (Farrar) [05:15]
4. Suspended In Time (Farrar) [03:53]
5. Whenever You’re Away From Me (Farrar) [04:21]
6. I’m Alive (Lynne) [03:44]
7. The Fall (Lynne) [03:33]
8. Don’t Walk Away (Lynne) [04:47]
9. All Over The World (Lynne) [04:02]
10. Xanadu (Lynne) [03:27]
 
Całkowity czas: 41:39
skład:
Tracks 1-5: Olivia Newton-John – Lead Vocals, Vocal Group. Cliff Richard – Lead Vocals. Gene Kelly – Lead Vocals. John ‘Fee’ Waybill – Lead Vocals. John Farrar – Guitars, Synthesizer, Vocal Group. Roger Steen – Guitars. Bill Spooner – Guitars. Jai Winding – Electric Piano. Michael Cotton – Synthesizers. David Hungate – Bass. David McDaniel – Bass. Carlos Vega – Drums. Ed Greene – Drums. Richard Hewson – Strings and Xanadu Big Band Arrangement and Conducting. Michael Boddicker – Vocoder. Lou Halmy – Vocoder. Tracks 6-10: Jeff Lynne – Lead Vocals, Backing Vocals, Electric Guitars, Acoustic Guitars, Synthesizers. Olivia Newton-John – Lead Vocals. Richard Tandy – Pianos, Synthesizers, All Other Keyboards. Kelly Groucutt – Bass Guitar, Backing Vocals. Bev Bevan – Drums, Percussion, Tympani.
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,1
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,6
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,2
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,0
Arcydzieło.
,1

Łącznie 10, ocena: Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
 
 
Ocena: 6 Dobra, godna uwagi produkcja.
01.02.2014
(Recenzent)

Electric Light Orchestra / Olivia Newton-John — Xanadu

Karnawał AD 2014 z ArtRockiem – czyli coś miłego w słuchaniu, a przy tym niebanalnego. Odcinek V.

Są takie filmy, po obejrzeniu których aż ciśnie się na usta pytanie, ile kwasu zeżarli twórcy, by takie coś stworzyć. Do „Xanadu” twórcy w każdym razie radośnie wcisnęli wszystko, co tylko im do przećpanych łbów wpadło: tańce na wrotkach, klimaty końca lat 70., greckie muzy wyłażące z muralu w amerykańskim mieście, disco, muzykę bigbandową, pop-rock, dość tradycyjny pop i nowofalowy rock, Terpsychorę, Zeusa i Mnemozynę, wieloosobowe układy taneczne, nowoczesne laserowe efekty i ckliwą animowaną sekwencja w tradycyjnym disneyowskim stylu (autorstwa Dona Blutha, który już wkrótce porzuci Disneya i stworzy bodaj najlepszy pełnometrażowy film animowany lat 80. – „The Secret Of NIMH”)… Uprzedzając pytanie: nie, nie udało im się z tego stworzyć jakiejś spójnej, logicznej całości (zresztą chyba nawet nie próbowali). Pewnie pod wpływem halucynogenów ogląda się „Xanadu” lepiej, radosny, nieokiełznany chaos i kompletny brak spójności nie przeszkadza. A płyta? Równie niespójna i nierówna co film.

Pierwotnie, całość miał sygnować Jeff Lynne i jego Elektryczna Orkiestra Kameralna – wtedy po sukcesie „Discovery”. Ostatecznie dostali tylko jedną stronę winyla – drugą w całości dostała grająca główną rolę Olivia Newton-John i jej wieloletni współpracownik, producent i kompozytor John Farrar. Po latach Lynne komentował tą decyzję z niechęcią, uważał, że lepiej byłoby, gdyby samodzielnie stworzył całość. I trudno nie przyznać mu racji.

Pierwsza strona, ta Olivii, to radosny chaos. Tradycyjne, całkiem fajne, wysmakowane pop-rockowe piosenki, które całkiem nieźle bronią się po latach („Magic” – na singlu nr 1 w Stanach – i „Suspended In Time”), niezbyt może wybitne, ale na dobrym poziomie. Ckliwy duet z Cliffem Richardem, w klimacie słodkiego popu lat 50./60. („Suddenly”). Tradycyjna bigbandowa piosenka, ładnie pokazująca spore możliwości wokalne i interpretacyjne Newton-John („Whenever You’re Away From Me”). I totalne kuriozum: bigbandowe granie przeplatające się z nowofalowym, zadziornym rokiem The Tubes („Dancin’”) – powiedzmy, że w samym filmie ma to jakieś fabularne uzasadnienie, ale na płycie wychodzi to przecudacznie. Ufff… dobrze, że w odtwarzaczach jest przycisk „skip”.

Za to część Lynne’a wynagradza męki przebijania się przez pierwszą stronę. Jeff przyniósł pięć piosenek – pięć utworów rokujących się na skali pomiędzy „bardzo dobrym” a „świetnym”. Stosunkowo najsłabiej wypada dramatyczna ballada „Don’t Walk Away” (to z tej rysunkowej sekwencji) – trochę ckliwe to, ale ma swój sznyt i gdyby trafiło na pierwszą stronę, byłoby jej ozdobą. Lepiej wypadają dynamiczne „I’m Alive” i „All Over The World” – bogato zaaranżowane, przebojowe piosenki, jakby wprost z „Discovery”. A między nimi Jeff Lynne schował małą, zapomnianą perełkę: nostalgiczny, nowocześnie brzmiący (ten basowy puls syntezatora stanowiący bazę całego utworu), ale bardzo fajnie zagrany, zaaranżowany w beatlesowskim duchu „The Fall” – od artystycznej strony bodaj najciekawszy fragment płyty. A na sam koniec mamy swoiste połączenie sił: utwór tytułowy, wykonywany przez Orkiestrę, ale zaśpiewany przez Olivię – bardzo udany, przebojowy (jedyny singlowy nr 1 ELO w ojczystej Wielkiej Brytanii) kawałek, przebijający spokojnie o parę rzędów wielkości kompozycje z pierwszej strony płyty.

I w tym momencie aż człowiek zgrzyta zębami ze złości. Bo piosenka „Xanadu” pokazuje, o ileż byłaby to ciekawsza płyta, gdyby całość rzeczywiście pozwolono stworzyć Jeffowi. A tak – powstał album osobliwy, kuriozum w dorobku Elektrycznej Orkiestry Kameralnej i zdecydowanie najdziwniejsza płyta, jaką przyszło mi recenzować w tym cyklu. Gdyby była to EP-ka z utworami wyłącznie Lynne’a, siedem gwiazdek byłoby spokojnie; jako całość, niestety, ocena będzie niższa. Najlepiej rzeczywiście potraktować całość jako mini-album Orkiestry i skupić się na drugiej połowie płyty. A pierwsza część albumu – no cóż, tą lepiej traktować jako ciekawostkę, swoiste signum temporis.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.