ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Stranglers, The ─ Feline w serwisie ArtRock.pl

Stranglers, The — Feline

 
wydawnictwo: Epic Records 1982
dystrybucja: Sony Music Polska
 
1. Midnight Summer Dream (Black, Burnel, Cornwell, Greenfield) [06:18]
2. It’s A Small World (Black, Burnel, Cornwell, Greenfield) [04:43]
3. Ships That Pass In The Night (Black, Burnel, Cornwell, Greenfield) [04:13]
4. The European Female (In Celebration) (Black, Burnel, Cornwell, Greenfield) [04:03]
5. Let’s Tango In Paris (Black, Burnel, Cornwell, Greenfield) [03:18]
6. Paradise (Black, Burnel, Cornwell, Greenfield) [03:55]
7. All Roads Lead To Rome (Black, Burnel, Cornwell, Greenfield) [03:57]
8. Blue Sister (Black, Burnel, Cornwell, Greenfield) [04:13]
9. Never Say Goodbye (Black, Burnel, Cornwell, Greenfield) [04:16]
 
Całkowity czas: 38:55
skład:
Hugh Cornwell – Vocals, Guitar, Bass Guitar. Dave Greenfield – Keyboards, Vocals. Jean Jacques Burnel – Bass Guitar, Vocals. Jet Black – Drums, Percussion.
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,1
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,2
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,1
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,2
Arcydzieło.
,3

Łącznie 9, ocena: Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
 
 
Ocena: 7 Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
29.12.2013
(Recenzent)

Stranglers, The — Feline

Sylwester z ArtRockiem – odcinek IV. Czyli coś miłego i niebanalnego do słuchania w ostatni wieczór roku.

To był niezły szok: The Stranglers, punkowy zespół o nader jadowitych tekstach, nagle zmienił oblicze: muzyka stała się bardziej wygładzona, a zarazem bardziej wyrafinowana, wielobarwna (choć i wcześniej różnych niuansów i odcieni w graniu Cornwella i spółki nie brakowało). No cóż – jak miało się jeszcze kilka razy powtórzyć, Cornwell i spółka uznali, że w ramach danej stylistyki dotarli już do ściany, wyczerpali swoje możliwości, przyszedł więc czas na woltę… W przypadku „The Raven” i „The Gospel According To The Meninblack” Stranglersi wypadali jako zespół nastawiony nie tyle na przebojowe kompozycje, co bardziej na płyty jako całość, choć udanych pojedynczych utworów tam nie brakowało; od “La Folie” włącznie, panowie nastawili się na ciepłe, melodyjne, wpadające w ucho piosenki, z należycie odświeżoną warstwą brzmieniową, w których co jakiś czas przebijały się gdzieś cienie dawnej jadowitości i cynizmu. I te piosenki się bardzo fajnie bronią do dziś: ot, choćby katarynkowa „Golden Brown”, „Skin Deep” czy bezpretensjonalna, letnia „Always The Sun”… W sumie z albumów nagranych między 1981 a 1990 można by wybrać dowolny, są to płyty dość podobne do siebie: średnio przekonujące jako całość, artystycznie słabsze niż wczesne albumy Dusicieli, pozbawione jadowitego ostrza, za to zawierające sporo pojedynczych perełek. Na „Kocicy” jest „European Female”, do tego płyta ta jako całość przywołuje sentymentalne wspomnienia (blok na ul.Długosza). No to będzie „Feline”.

W kategorii „bezpretensjonalna, melodyjna piosenka” panowie zaliczają tu kilka naprawdę solidnych strzałów. „Ships That Pass In The Night” z tajemniczym, ciekawie rozwiniętym wstępem. „Never Say Goodbye” z tym nostalgicznym, cieplutkim, należycie wyeksponowanym fortepianem. Spokojnie sobie płynący, trochę od niechcenia melorecytowany „Midnight Summer Dream”. Bardziej natarczywy, intrygujący tym zimnym, mechanicznym rytmem, ciekawie zderzonym z ciepłym, nostalgicznym śpiewem „It’s A Small World”. Katarynkowy, przywodzący co nieco na myśl „Golden Brown” „Let’s Tango In Paris” z tym tanecznym refrenem, rzeczywiście pachnący klimatem paryskich knajpek i kabaretów. Do tego oparty na rytmice reggae, uroczo zakręcony „Paradise”… Takie piosenki – bezpretensjonalne, ciepłe, lekkie, oparte na ładnych, zgrabnych melodiach, a przy tym niebanalne – no, to trzeba umieć takie rzeczy pisać. Naprawdę. A że przy okazji trafiły się słabsze momenty? Że w takim „All Roads Lead To Rome” zabrakło pomysłu na fajną melodię, czego nie zamaskowała bardziej rozbudowana, elektroniczna aranżacja? Że w „Blue Sister” jednak, mimo ciekawej aranżacji właśnie (bo nie do końca oczywista melodia, oprócz wszechobecnej elektroniki dużo gitary akustycznej, ładnie pobrzmiewającej w unisono z głosem Cornwella), wkrada się co nieco banału? Przecież jest „European Female”. A płycie z takim utworem można wybaczyć bardzo wiele. Ładna melodia, zgrabnie ją podkreślające klawisze i gitarowe trele, nienachalna, ale świetnie niosąca całość partia gitary basowej, ciepły, nastrojowy refren, do tego ta podskórna zmysłowość, jaką podminowano ten utwór… W sam raz na ciepłego, sylwestrowego przytulańca z ukochaną. A potem lądowanie w miękkim puchu piersi, a dalej już pójdzie z górki.

Jutro w odcinku V: zmierzch, księżyc i tajemniczy osobnik, młody, choć ma sporo ponad setkę na karku.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.