ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Eloy ─ Live w serwisie ArtRock.pl

Eloy — Live

 
wydawnictwo: EMI Records Ltd 1978
 
1.Poseidon’s Creation [11:37]
2.Incarnation Of Logos [8:46]
3.The Sun-Song [8:30]
4.The Dance In Doubt And Fear [7:36]
5.Mutiny [9:56]
6.Gliding Into Light And Knowledge/Inside [10:09]
7.Atlantis' Agony At June 5th 8498, 13 p.m. Gregorian Earthtime [20:54]
 
Całkowity czas: 79:18
skład:
Frank Bornemann - śpiew, gitara prowadząca
Detlev Schmidtchen - instrumenty klawiszowe
Klaus-Peter Matziol - gitara basowa
Jurgen Rosenthal - bębny, melorecytacje
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,0
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,2
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,4
Arcydzieło.
,5

Łącznie 11, ocena: Absolutnie wspaniały i porywający album.
 
 
Ocena: 8 Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
08.12.2013
(Recenzent)

Eloy — Live

„Oceany Cichych Włkań i Potężnych Ech”, czyli Eloy für dummies – odcinek 7

Sukces płyty „Ocean” zaskoczył wszystkich, a chyba samych muzyków najbardziej. Niemniej świetnie sprzedająca się trasa koncertowa dała wytwórni pretekst do wygiągnięcia kilku dodatkowych groszy od fanów. W końcu nikt nie wiedział, kiedy czasy prosperity czegoś takiego jak Eloy się skończą. Zwłaszcza w tak niesprzyjających tego typu muzyce czasach. Tak więc przez cały marzec 1978 za zespołem podążała ekipa nagraniowa, a efekt tego w postaci albumu live ujrzeliśmy już kilka miesięcy później.

Dostaliśmy wydawnictwo dwupłytowe, które wypełniły utwory głównie z dwóch ostatnich płyt studyjnych. Co więcej, „Ocean” odegrane zostało niemal w całości (brakuje jedynie „Decay Of The Logos”), co w sumie nie może dziwić. W końcu był to największy (do tej pory) sukces artystyczny i (również do tej pory) komercyjny grupy.

Jeśli chodzi o stronę wykonawczą, to „Live” jest po prostu majstersztykiem. Świetny dobór setlisty, to po pierwsze. Tak jak Yes na „Yessongs”, tak Eloy na „Live” wyznaczyli grubą kreskę między poszukującym a dojrzałym zespołem. Wprawdzie z wczesnego okresu panowie przemycili „Inside”, jest on jednak jedynym wyjątkiem. Poza tym mamy utwory z bardziej symfonicznego okresu działalności kapeli. A wykonanie i brzmienie to drugie. Moc absolutna. Rzeczywiście może się wydawać, że zespół był wówczas u szczytu swoich możliwości.

„Poseidon’s Creation” zachwyca sam w sobie. Komozycja w wersji koncertowej nabiera jeszcze większej mocy i wyrazistości. Również takie „Mutiny” czy „The Dance In Doubt And Fear” wypadają tutaj zdecydowanie bardziej na korzyść, aniżeli na płytach studyjnych.

Nie można jednak mówić w tym przypadku o odegraniu poszczególnych kompozycji nuta w nutę. Sporo z nich okraszonych zostało dodatkowymi melorecytacjami perkusisty Jurgena Rosenthala („Poseidon’s Creation”, „The Sun-Song”). Ciekawie zostały połączone (na pierwszy rzut oka zupełnie nie pasujące do siebie) tematy „Gliding Into Light And Knowledge” i wspomnianego „Inside”. Ponadto „Atlantis' Agony at June 5th - 8498, 13 P.M. Gregorian Earthtime” został rozbudowany do 20 minut, poprzez wydłużone melorecytacje Rosenthala i rozciągnięte klawiszowe pasaże Schmidtchena.

Wytwórnia przepchnęła swój pomysł na pośpieszne wydanie płyty koncertowej. Dla fanów – super sprawa, jeśli chodzi o rewelacyjną jakość materiału na niej zawartego. Dla wytwórni – już nieco gorzej; wprawdzie 35. miejsce na listach to nie najgorszy wynik, biorąc pod uwagę fakt bardzo wymuszonego oraz szybkego procesu realizacji i wydania płyty, jednak wydawnictwo wytrwało na nich zaledwie kilka tygodni.

Poza tym w zespole zaczęły się pojawiać pierwsze waśnie i niesnaski, które - jak w kilku podobnych przypadkach – wyzwoliły w muzykach uśpione pokłady twórcze, dzięki którym ni stąd, ni zowąd nagrany materiał okazuje się dziełem życia.

O tym szerzej jednak w kolejnym odcinku.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.