ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Joel, Billy ─ Live at Shea Stadium w serwisie ArtRock.pl

Joel, Billy — Live at Shea Stadium

 
wydawnictwo: Columbia 2011
 
All songs written by Billy Joel except "Take Me Out to the Ball Game" (Jack Norworth and Albert Von Tilzer), and "Let It Be", "A Hard Day’s Night", and "I Saw Her Standing There" (Lennon–McCartney).
"Prelude/Angry Young Man" - 5:45
"My Life" - 5:30*
"Summer, Highland Falls" - 3:42
"Everybody Loves You Now" - 3:05
"Zanzibar" - 5:36
"New York State of Mind (With Tony Bennett)" - 6:49
"Allentown" - 3:51
"The Ballad Of Billy The Kid" - 5:41
"She’s Always A Woman" - 3:45
"Goodnight Saigon" - 7:23
"Miami 2017 (Seen The Lights Go Out On Broadway)" - 4:20
"Shameless (With Garth Brooks)" - 4:54
"This Is The Time (With John Mayer)" - 6:16
"Keeping The Faith" - 5:06
"Captain Jack" - 7:20
"Lullabye (Goodnight, My Angel)" - 3:43
"The River Of Dreams/A Hard Day’s Night" - 7:43
"We Didn’t Start The Fire" - 5:14
"You May Be Right" - 4:53
"Scenes From An Italian Restaurant" - 7:40
"Only The Good Die Young" - 4:13
"I Saw Her Standing There (With Sir Paul McCartney)" - 4:06
"Take Me Out to the Ball Game" - 0:45
"Piano Man" - 5:53
"Let It Be (With Sir Paul McCartney)" - 5:11
 
Całkowity czas: 128:24
Brak ocen czytelników. Możesz być pierwszym!
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Brak głosów.
 
 
Ocena: 8+ Absolutnie wspaniały i porywający album.
05.08.2013
(Recenzent)

Joel, Billy — Live at Shea Stadium

 Dokształt koncertowy. Semestr drugi.

 Wykład dziesiąty.

 Łysy, tłustawy i starszawy Żyd, chyba bez kondycji, bo już po kilku minutach pot leje się z niego ciurkiem, a Shea Stadium pełny, pełniutki. Co to za dziwo? Żadne  dziwo, tylko koncert Billy Joela. Agnieszka powiedziała, że to wykonawca kultowy. Nie do końca tak – przede wszystkim to wielka gwiazda. W takim starym stylu, kiedy na bycie gwiazdą trzeba było ciężko zapracować, czegoś dokonać, a nie tylko pokazać gołą dupę w jakimś reality show.

 Od dwudziestu lat Joel jest na  czymś w rodzaju luksusowej emerytury. W 1993 roku wydał „River of Dreams”, a od tego czasu już tylko sobie trochę koncertuje. A jak sobie pokoncertuje, to płytę wydaje. Na pochodzącej z 2011 roku „Live at The Shea Stadium” zamieszczono nagrania pochodzące z dwóch koncertów, które odbyły się w połowie lipca 2008 roku. Całe to przedsięwzięcie przygotowano z bardzo dużym rozmachem – na bogato, bo i helikopter też zaangażowano, a sama scena wielka, wyposażona w przeróżne bajery, typu zapadnie, czy automatyczne kamery. Publiczność, jak wspomniałem, też dopisała. Najmniej dopisał… Billy Joel. Kondycja marnieńka. Pod koniec koncertu już wyraźnie oddychał rękawami. Ale to ambitny zawodnik i prędzej padłby tam z wycieńczenia, niż odpuściłby chociaż na moment. Daje radę.

 Jako że nie była to regularna trasa koncertowa tylko dwa okazjonalne występy, do tego w  miejscu zamieszkania, Joel mógł pokusić o zaproszenie kilku naprawdę znamienitych gości i pod tym względem też było na bogato. Z Tony Bennetem zaśpiewali wspólnie „New York State of Mind” ( a cóżby innego), mocno spięty John Meyer zagrał na gitarze w „This Is The Time”, Garth Brooks zaśpiewał „Shameless”, swój wielki przebój, autorstwa Joela, a na koniec pojawił się na scenie sam Paul McCartney. Wykonał min. „Let It Be”. On grał na fortepianie, a Joel siedział na fortepianie, śpiewał chórki i był bardzo szczęśliwy. Chyba każdy byłby szczęśliwy, gdyby na jego koncercie wystąpił gościnnie sir Macca. Byli też i dość niecodzienni goście –  w „Goodnight Saigon” śpiewał chórek złożony z policjantów, żołnierzy piechoty morskiej i chyba strażaków. Oryginalnie ta piosenka znalazła się na płycie „Nylon Courtain” i traktowała o losach żołnierzy w Wietnamie.

 Ponieważ Joel swoją ostatnią regularną płytę nagrał wieki temu(*), siłą rzeczy repertuar tego koncertu musiał być o charakterze przekrojowo-wspominkowym. Nie nazwałbym jednak tego odcinaniem kuponów od dawnej sławy, bo po pierwsze na pewno nie dawnej, po drugie – a czy jest gdzieś zapisane w jakichś przepisach, że gdy się już nie nagrywa płyt, to nie można koncertować? Najważniejsze, żeby popeliny nie odstawiać. Gdyby Joel popelinę odstawiał, to nie zapełniałby stadionów. Zapłaciłeś te kilkadziesiąt dolków – to masz wyjść zadowolony, ma ci ta muzyka w głowie grać jeszcze przez dobre kilkadziesiąt godzin. A momentów godnych zapamiętania znajdziemy tu naprawdę dużo – począwszy od „Prelude/Angry Young Man”, poprzez rewelacyjnie zagrany „Zanzibar” (genialne solo na trąbce Carla Fishera), potem „The Ballad of The Billy The Kid”  z orkiestrą smyków – potęga! „Goodnight Saigon” z wiadomych względów. Świetne wersje „Captain Jack” i „Scenes from The Italian Restaurant”. Nie mogło zabraknąć “Piano Man”, którego Joel wcale śpiewać nie musiał – publiczność z przyjemnością zrobiłaby to za niego. Zresztą większość utworów śpiewali równo z artystą. Rozczulający był widok potężnego kolesia o wyglądzie fana co ostrzejszych odmian metalu, śpiewającego  jedną z tych bardziej romantycznych piosenek Joela, nie wiem, czy nie  „Lullaby”.

 Bardzo widowiskowy i efektowny koncert, świetnie sfilmowany. Bardzo dobrze się to ogląda. I słucha, bo  muzycznie również rzecz naprawdę znakomita. Ale najlepszy koncert Joela, jaki widziałem chyba nie ma większych szans ukazać się oficjalnie. Jaki? A nie powiem, to będzie tematem kolejnej zagadki.

 (*) - z repertuarem rozrywkowym, bo jeszcze mu się potem album z muzyką klasyczną przytrafił.

A pytania, kursanty to będą takie:

  1. W jednej ze swoich piosenek obrazowo, aczkolwiek dość lakonicznie przedstawił powojenną historię USA i świata. Jaka to piosenka? (5 pkt.)
  2. Była taka trasa (a nawet trasy) w karierze Joela, które nie mają większych szans na oficjalne udokumentowanie, a szkoda, bo to były wspaniałe koncerty – widziałem nakręcony przez japońską telewizję. Jaka to trasa? (1 pkt.)
  3. Zaczęło się od teledysku skończyło na małżeństwie – jaka to piosenka? (3 pkt.)
 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.