Wąsaci panowie w kapeluszach, projekt graficzny okładki, wydawca… cóż, jeśli ktoś spodziewał się po tej płycie najbardziej typowego, mrągowskiego country, to trudno się mu dziwić. Tymczasem na całej płycie jeden utwór z czternastu tak naprawdę da się podpiąć pod Nashville. „Steers & Stripes” – dziesiąta płyta nieistniejącego już duetu Brooks & Dunn – to zdecydowanie najbardziej zaskakująca płyta, jaka trafiła do cyklu wakacyjnego.
Już pierwsze sekundy tej płyty, to jest mały szok: nie mający nic wspólnego z (jakkolwiek rozumianym) country konkretny, szorstki gitarowy riff, o zdecydowanie rockowym charakterze i sporej ostrości. I taki zdecydowanie rockowy charakter ma cały utwór: gitarowe grzanie ładnie przegryza się z rozpędzonym tempem i miękkimi, melodyjnymi wokalami (bodaj jedyny element „Only In America”, gdzie słychać coś z brzmień Nashville). „The Last Thing I Do” to z kolei coś pod ZZ Top; hałaśliwe gitary ciekawie uzupełnia tu fortepian i Hammondowe dodatki. Nieco spokojniej, ale wciąż rockowo wypadają „Go West” i „Every River” – porcja amerykańskiego rocka „środka”, z należytą przestrzenią, przeciągłymi dźwiękami gitar slide uzupełniających solidniejsze riffowanie i nadającymi klimat Hammondami. „Good Girls Go To Heaven” znów skręca w stronę teksańskiego rocka, znów pojawiają się hałaśliwe gitary i Hammondy, ciekawie skontrapunktowane wstawkami smyczków i gitary akustycznej. Solidne riffowanie (ciekawie uzupełnianie chórkami i dwugłosami) pojawia się w „Ain’t Nothing ‘Bout You”. Na finał dostajemy „See Jane Dance” – świetny kawałek w stylu teksańskiego rocka, z mocnym drive’em, zachrypniętymi gitarami i Hammondem.
Kix Brooks i Ronnie Dunn zaproponowali też porcję muzyki o nieco łagodniejszym charakterze: nie brakuje tu chwil spokojniejszych, bardziej nastrojowych. Uzupełnione melodyjnymi smyczkami „The Long Goodbye” i „Unloved” są solidnymi przykładami klasycznej, stylowej amerykańskiej AOR-owej ballady, coś może w klimacie kompozycji Bon Jovi dla filmu „Młode strzelby II”. W „My Heart Is Lost To You” i „Deny Deny Deny” na pierwszy plan wysuwają się gitary akustyczne i latynoski puls. Dodajmy do tego jeszcze nieco ckliwe ballady „When She’s Gone She’s Gone” i „I Fall”. I jedyny na całą płytę typowo country’owy utwór „Lucky Me Lonely You”.
Bardzo porządna, solidna płyta, zdominowana przez rockowe granie – nawet miękkie, melodyjne harmonie wokalne bardzo ciekawie dopasowują się do hałaśliwych gitar. Tak bez uprzedzeń – rzecz jak najbardziej akceptowalna dla rockowego ucha. Na lato, do samochodu – jak znalazł.
Sierpień się zbliża. Pola zbóż łagodnie falują na wietrze. Are you ready for the country?