2013 to dla Lesława wielce pracowity rok. Nowa płyta Komet w przygotowaniu (ma się ukazać jesienią), a do tego poboczny projekt – wspólna płyta z Bartoszem Marmołem (znanym jako Administratorr). Jeden z nich to rodowity warszawiak (jak sam śpiewa: Urodziłem się w Warszawie, w szpitalu na Karowej), drugi przyjechał do Warszawy, zamieszkał tu i dał się miastu zafascynować. Spotkali się przypadkiem w jednym studiu jesienią 2009 i… od słowa do słowa, doczekaliśmy się pełnowymiarowej współpracy: concept-albumu, nagranego ze sporą grupą gościnnie zaproszonych wokalistów, również warszawiaków – zbioru obrazów, opisujących współczesną Warszawę. Goście zresztą mają tutaj dość spore pole do popisu, będąc zarazem autorami tekstów swoich piosenek. Lesław – urodzony lider – pokazuje tu swą wszechstronność, udowadniając, że świetnie czuje się również, gdy na chwilę ustępuje pierwszoplanowego miejsca gościom.
Bardzo fajnie zaczyna się ta płyta: rozpędzona, dynamiczna „Weronika na Agrykoli” to stylowe, ciepłe brzmienia organów i duet wokalny Muńka Staszczyka i Lesława (wspólnie tworzyli tekst – bardzo ciekawie przeplatają się ze sobą stylistyki obu panów). Przyjemnie bujające, refleksyjne „Rowerem na Wolę” (z frapującym dialogiem wokalnym obu głównych bohaterów płyty) osadzono na pulsie przypominającym nieco tango, gdzieś tam słychać też jakieś echa reggae. Pozytywnie nakręca „Urodziłem się w Warszawie”, łącząca punkową (Clashową dokładnie) dynamikę, klawiszowe wstawki w klimacie The Stranglers i saksofonowe dodatki. Ten saksofon wróci potem jeszcze w skocznym „Stręczycielu”. Również punkowy rodowód ma „Jesteś na Mokotowie”, z przyjemnymi zaplatankami sekcji rytmicznej (w tym różnych perkusjonaliów). Zbudowana na akustycznych brzmieniach, ciekawie wzbogacona jazzującymi partiami gitary elektrycznej bossa-nova „Księżyc nad Ochotą” ma w sobie sporo z „April Rain” Komet. Nie tylko za sprawą łagodnie pobrzmiewającego w tle wibrafonu. „Warszawę Centralną” kapitalnie wzbogacają partie poczciwego melotronu. Intryguje „Ja dalej stąd” – z jednej strony otwiera ten utwór ciekawy riff, z drugiej strony – fajnie się to przegryza z nostalgiczną muzyką i tekstem. „Dziewczyna z zachodu” to ciekawa kombinacja Lesławowej muzyki ze śpiewem Bartosza Chmielewskiego (z Muzyki Końca Lata). Bartosz napisał też tekst do tegoż utworu, utrzymany w typowej dla siebie, ciepłej, urokliwie naiwnej stylistyce (jeśli ktoś miał okazję poznać płytę „PKP Anielina”, wie dokładnie o co chodzi). Dramatycznie wypadają „Ogrody i cmentarze” – oszczędne, zbudowane na elektronicznych dronach tło i recytacja Krzysztofa Vargi. Jest jeszcze znów stranglersowsko-clashowa „Szemrana młodzież” i nieco surfrockowe klimaty w wieńczącej całość „Różance”, z ironiczną melorecytacją Pawła Dunina-Wąsowicza.
Z tych pojedynczych obrazków, drobnych odłamków rzeczywistości przepuszczonych przez filtr artystycznych osobowości Lesława i Administratorra wyłania się ciekawy obraz Warszawy drugiej dekady XXI wieku. Ciągle widoczna gdzieś tragiczna przeszłość, blizny pozostawione przez historię – ale te są tu bardziej w tle, jakby na dalszym planie; Lesław i Administratorr skupiają się na chwili obecnej, na utrwalaniu drobnych momentów, zatrzymywaniu ich w czasie. Czasem poetycko, ciepło („Księżyc nad Ochotą”, „Dziewczyna z zachodu”), czasem bardziej przyziemnie („Jesteś na Mokotowie” gdzie tonie niebo, „Żeglarze z portu praskiego”, „Stręczyciel” – o przybyłych tu karierowiczach, którzy Warszawę chcą jedynie wykorzystać). Zawsze – intrygująco. Wychodzi z tego obraz aż zaskakująco spójny, wielobarwny, kolorowy. Ta płyta naprawdę bardzo wciąga – także (a może: zwłaszcza) tych, którzy nigdy w Warszawie nie byli. Jak choćby autor tejże recenzji.