ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Hawkwind ─ In Search Of Space w serwisie ArtRock.pl

Hawkwind — In Search Of Space

 
wydawnictwo: United Artists 1971
 
1.You Shouldn't Do That [15:41]
2.You Know You're Only Dreaming [6:37]
3.Master Of The Universe [6:16]
4.We Took The Wrong Step Years Ago [4:50]
5.Adjust Me [5:46]
6.Children Of The Sun [3:21]
 
Całkowity czas: 42:31
skład:
Dave Brock - śpiew, gitara prowadząca
Nik Turner - saksofon, flet, śpiew
Del Dettmar - syntezator, efekty dźwiękowe
David Anderson - gitara basowa
Terry Ollis - instrumenty perkusyjne
Dik Mik - syntezatory
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,1
Niezła płyta, można posłuchać.
,0
Dobry, zasługujący na uwagę album.
,5
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,12
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,12
Arcydzieło.
,5

Łącznie 35, ocena: Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
 
 
Ocena: 8 Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
24.03.2012
(Recenzent)

Hawkwind — In Search Of Space

„Why is any object we don’t understand always called ‘a thing’?” (Leonard ‘Bones’ McCoy)

Kosmicznej Sagi odcinek 2: “W poszukiwaniu Spocka/Brocka/Kosmosu*”

Kapitan Brock i jego załoga statku Hawkwind opuściła doki Federacji i wyruszyła w swoją podróż. O ile pierwszy wojaż w postaci debiutanckiej płyty był tylko lekkim skokiem w nadprzestrzeń, o tyle wydany rok później „In Search Of Space” był już konkretnym pierdolnięciem z prędkością warp 6.

Zanim jednak płyta ujrzała światło dzienne kapitan musiał wymienić kilku oficerów; gitarzysta Huw-Lloyd Langton padł pierwszą ofiarą szalonych eksperymentów z narkotykami (dość powszechnych wówczas w szeregach załogi) i po przedawkowaniu LSD podczas Isle Of Wight Festival przeżył załamanie nerwowe i nie był zdolny do kontynuowania misji. Kilkakrotnie zmieniła się obsada pozycji basisty i ostatecznie powierzono ją Davidowi Andersonowi z Amon Düül II. W tzw. międzyczasie w akcji zaginął również inżynier odpowedzialny za świdrujące elektroniczne efekty (Dik Mik) i jego miejsce zajął Del Dettmar. Dodatkowo do (koncertowego) składu dołączyła legendarna Stacia, która - odziana jedynie w mazy wymalowane na jej okazałym ciele - swoim tańcem uatrakcyjniała koncerty zespołu, przyciągając (zapewne głównie męską) część widowni na występy zespołu.

Ostatecznie po przezwyciężeniu technicznych i kadrowych perturbacji chłopaki zabrali się ostro do pracy i w październiku 1971 roku ukazuje się „In Search Of Space”.

Zasadnicza różnica pomiędzy debiutem zespołu, a tym albumem polega na tym, iż na „In Search Of Space” grupa wyzbyła się ‘przerywników’, którymi uraczyła nas na pierwszej płycie („Hurry On Sundown”, „Mirror Of Illusion”), a które pomimo swoich walorów, nie za bardzo pasowały do koncepcji całości. Na temat omawianego dziś przeze mnie wydawnictwa można śmiało stwierdzić, iż brzmi ono bardziej spójnie i sprawia wrażenie bardziej przemyślanego konceptu od swojego poprzednika. Oczywiście trudno tutaj mówić o ‘przemyślanej’ formie biorąc pod uwagę fakt, że muzycy zespołu już wówczas ostro dawali czadu z narkotykami (których policja pomimo regularnych ‘nalotów’ na garderoby zespołu nie mogła niczego znaleźć. Cóż należało zajrzeć w saksofon Nika Turnera...), jednak co by nie mówić, „In Search Of Space” jest zdecydowanym krokiem naprzód w porównaniu z pierwszym krążkiem kapeli.

Blisko 16-minutowy „You Shouldn’t Do That” wydaje się być niczym więcej jak spontanicznym jamowaniem. Konstrukcja momentami nosi znamiona „Seeing It As You Really Are” z płyty „Hawkwind”. Ten sam powolnie rozwijający się wstęp, pełno swodobnie latających UFS-ów**, saksofonowe ‘szmery’ Nika Turnera. Do tego dochodzi mocny rytm, podparty swobodnymi gitarowymi frazami. Do obrazu (tej sprawiającej wrażenia obłąkanej) całości należy jeszcze dołożyć linię melodyczną prowadzoną jakby od niechcenia i na przywoity ‘odwal się’. Dalsza część utworu zdaje się być jedną wielką improwizacją, choć co jakiś czas powracają motywy z pierwszym minut kompozycji, które pojawiają zapewne po to aby sprawić wrażenie przemyślanej całości. Podsumowaując, „You Shouldn’t Do That” pozostaje po dzień dzisiejszy przykładem klasycznego wczesno-hawkwindowego brzmienia i konstrukcji w których na równi ważne jest zarówno trasnowość, umiejętne ‘podsycanie’ tego psychodelicznego klimatu jak i samo wykonanie (nawet pomimo faktu ograniczonych możliwości technicznych samych muzyków – wynikających w równej mierze zarówno z braku klasyczego muzycznego wykształcenia jak i odurzenia różnymi substancjami podczas nagrywania).

„You Know You’re Only Dreaming” jest nieco balladowym utworem, mogącym sie kojarzyć z wczesnym Floydem. Te same efekty gitarowe, złowgrogie chórki przywołujące na myśl utwór tytułowy z drugiej płyty Rogera Watersa i spółki, ten sam dość sennie prowadzony motyw główny utworu sprawia, że dość ciężko wyzbyć się automatycznie nasuwających się odniesień do „A Saucerful Of Secrets” czy „More”. Na szczęście po niespełna półtorej minuty, „You Know You’re Only Dreaming” nabiera tego swego bardziej hawkwindowego charakteru, sprawiając, że znów czujemy się bliżej właściwego stylu zespołu niż chęci kopiowania innych.

„Master Of The Universe” stał się jedym z ważniejszych koncertowych klasyków grupy oraz – niestety – zapowiedzią obranego na następnej płycie – nienajszczęśliwszego – nowego kierunku rozwoju zespołu. Mocny, toporny riff, nie za bardzo wyróżniająca się linia melodyczna. Fakt faktem „Master Of The Universe” brzmieniowo wkomponowuje się idealnie do całości płyty jednak pomimo tego mnie jest on według mnie zdecydowanie najsłabszym fragmentem „In Search Of Space”.

Na szczęście dalej jest już zdecydowanie lepiej. „We Took The Wrong Step Years Ago” jest drugim, spokojniejszym, niemal balladowym kawałekiem na płycie. Odegrany na akustycznej gitarze prowadzący motyw jest fajnie podparty syntezatorami efektami w tle i nieco ‘dylanowym’ wokalem.

Kolejny w zestawie „Adjust Me” również świetnie mieści się w ryzach tego hawkwindowego obłędu. Są zmiany rytmów, transowo budowane napięcie, tradycyjne dziwne efekty wydawane przez syntezatory i saksofon.

„Children Of The Sun” znów brzmi nieco folkowo poprzez partię gitary aksutycznej jednak jest co wrażenie jak najbardziej złudne. Z każdą sekundą dodawane są elementy tak często obecne na płycie, zdające się już być wyznacznikiem stylu zespołu: jest tajemniczy klimat, są (tym razem) odegrane na flecie wariacje, jest to przyjemnie psychodeliczne brzmienie.

Płyta odniosła już duży sukces. W Wielkiej Brytanii można by rzecz, że wręcz bardzo duży. Jednak do stablizacji jeśli chodzi o skład załogi nadal było daleko. Wkrótce na podkładzie zamelduje się dwóch nowych rekrutów, którzy (jak się miało wkrótce okazać) będą mieli znaczący wpływ na przebieg kolejnych podróży okrętu.

W następnym odcinku: co za dużo to niezdrowo i do czego przydatni mogą być techniczni zespołu poza dbaniem o odpowidnie nagłośnienie.

 

 

*niepotrzebne skreślić

**UFS – Unidentified Flying Sounds. Określenie syntezatorowych efektów na płytach Hawkwind. Termin często stosowany przez Bartka Chacińskiego i jego redakcyjnych kolegów, recenzujących płyty zespołu dla fanzinu „OFF” w latach 90-tych

 
ArtRock.pl na Facebook.com
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.