ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu After...  ─ No Attachments  w serwisie ArtRock.pl

After... — No Attachments

 
wydawnictwo: Metal Mind Productions 2011
 
1. All Left Behind [3:17]
2. Enchanted [5:35]
3. Summer Fuss [4:56]
4. Carried By The Wind [5:59]
5. Resurrection [5:13]
6. My Straight Path [5:59]
7. The Mention... [5:27]
8. Good Things Are Worth Waiting For [3:33]
9. Hope's Still Alive [4:53]
10. Happiness [6:08]
 
Całkowity czas: 51:03
skład:
Krzysiek Drogowski – vocals
Czarek Bregier – guitars
Wojtek Tymiński - guitars
Mariusz Ziółkowski - bass
Radek Więckowski - drums
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,2
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,2
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,1
Album jakich wiele, poprawny.
,2
Dobra, godna uwagi produkcja.
,3
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,2
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,4
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,1
Arcydzieło.
,3

Łącznie 20, ocena: Dobra, godna uwagi produkcja.
 
 
Ocena: 6 Dobra, godna uwagi produkcja.
03.01.2012
(Recenzent)

After... — No Attachments

Trzeci album włocławskiej formacji After… może zaskoczyć, a nawet rozczarować, dotychczasowych sympatyków zespołu. Grupie, dzięki dwóm poprzednim krążkom (Endless Lunatic, Hideout), przyklejono progresywną łatkę; mało tego – wydawca zapowiadając album napisał, że to muzyczna podróż w świat rocka progresywnego… Nietrafnie. No Attachments z tradycyjnie pojmowanym progresywnym rockiem niewiele ma wspólnego.

I chyba dobrze. Widać że artyści nie stoją w miejscu, szukając innej formy wyrażania swoich muzycznych pomysłów. Rezygnują zatem z budowania nastroju i klimatu (jak to było chociażby na debiucie) oraz z dłuższych form na rzecz większej rockowej treściwości. Ich kompozycje, choć w dalszym ciągu niejednorodne i wielowątkowe, nie zawierają ciepłych klawiszowych podkładów i wygładzonych gitarowych solówek. Muzyka, w której słychać odniesienia do klasyków rocka, a z nowszych czasów do postrocka, jest teraz bardziej brudna, surowa i energetyczna.

Ten wspomniany postrock jest wynikiem zainteresowania nim muzyków (w niedawnym wywiadzie dla naszego serwisu Wojtek Tymiński mówił: dobrze się czuję w takich muzycznych rejonach). A słychać go w pięknym i balladowym Enchanted i My Straight Path - utworach, którym chyba najbliżej do „dawnego Aftera…”. W nich też jest chyba najwięcej fajnej i ciekawej melodyki. Tak przy okazji – powiedzmy sobie otwarcie - tym razem Afterowe melodie nie wchodzą na pierwsze śniadanie. Trzeba naprawdę poświęcić im sporo czasu, aby zaczęły słuchaczowi swoje oddawać.

Skąd te zmiany? Muzycy poszukując odmienności i innej muzycznej twarzy postawili na współpracę z Pineapple Thief. I to słychać. Chwilami można odnieść wrażenie, że w nowym Aferze… jest więcej Złodziei Ananasów, niż samego Aftera… (dodam jednak, iż No Attachments zdecydowanie bardziej mi się podoba od ostatniego dokonania ekipy Bruce’a Soorda). 

Jest na tym albumie, obok wspomnianych już Enchanted i My Straight Path, sporo dobrych momentów. Choćby Resurrection. Z początku spokojny, przykuwa uwagę energetycznym gitarowym solo i emocjonalnym wokalem Drogowskiego, dla którego tłem są naprawdę mięsiste gitary. To być może najlepsza kompozycja na No Attachments. W Carried By The Wind interesująco buja wchodzący wyrazisty bas Ziółkowskiego a pod koniec numeru robi się transowo i psychodelicznie. W otwierającym całość All Left Behind zaskoczyć może, raczej mało charakterystyczna dla grupy, lekko marszowa rytmika. W nim też natrafimy na skandowany wokal Drogowskiego (podobny zabieg powtarza artysta w Hope’s Still Alive). Warto też wspomnieć o zamykającym całość, nastrojowym i delikatnie ambientowym, Happiness.

Mimo tego wszystkiego No Attachments jest jednak albumem niewykorzystanych szans. Brakuje na nim większej ilości numerów bardziej wyrazistych, które na dłużej wżarłyby się w pamięć i kazały do siebie wracać. Przez to album wydaje się nierówny a takie kompozycje, jak Good Things Are Worth Waiting For czy Hope’s Still Alive, pomieszczone już pod koniec krążka, niewiele wnoszą i wywołują znużenie. To niezły album, naznaczony jednak – jak dla mnie – poszukiwaniem nowej muzycznej drogi. Wierzę, że ta gdzieś zespół zaprowadzi. Może już na czwartym krążku?

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.