To debiutancka płyta Experience. Zespołu, którego korzenie sięgają roku 1990. Wtedy bowiem w liceum w Wyszkowie zaczęło ze sobą muzykować kilku licealistów. Potem były pierwsze koncerty, występy na WOŚP, różne rejestracje live, półamatorskie nagrania demo, zmiany składu… Dopiero w roku 2010 zespół pojawił się na profesjonalnej sesji w studiu Serakos. Zarejestrowane tam osiem nagrań wypełnia debiutancki CD zespołu – „Psycho In Blanco”.
Experience hołduje hard rockowi. W tym najbardziej klasycznym rozumieniu. Dużo solidnego gitarowego grania, obaj gitarzyści mają okazję się popisać umiejętnościami, ładnie też współgrają ze sobą, uzupełniają się nawzajem, a sekcja rytmiczna, oprócz trzymania rytmu, bardzo fajnie dopełnia tą muzykę także od strony melodycznej. Słychać, że przez lata grania panowie bardzo umiejętnie zgrali się ze sobą; dodatkowo, dało to zespołowi czas na dopracowanie kompozycji. Co bardzo ważne: nie ma tutaj monotonii, grania na jedno kopyto, choć niektóre utwory są długie - nie nużą, są przemyślanie poukładane i wyważone. Sporo tu kombinacji, urozmaiceń masywnego riffowego grania, w każdym utworze występują zmiany tempa, nastroju, melodii, spokojniejsze fragmenty uzupełniające ciężkie granie – to zapisuje się zespołowi na plus. Na minus – niestety, dość typowy problem polskich zespołów: dość ciężki akcent, z jakim (dobry) wokalista śpiewa anglojęzyczny tekst.
Mamy tu solidną, dobrą, godną uwagi hardrockową płytę, osiem równych, porządnych, dopracowanych kompozycji, bez szczególnych wzlotów kompozytorsko-wykonawczych (może trochę szkoda, że brakuje tu jakiegoś bardziej chwytliwego, zapadającego w pamięć utworu), ale bez żadnych wpadek. Taka wzorcowa płyta na 7 gwiazdek.