ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu HammerFall ─ Infected w serwisie ArtRock.pl

HammerFall — Infected

 
wydawnictwo: Nuclear Blast Records 2011
 
1. "Patient Zero" Dronjak, Cans 6:01
2. "B.Y.H." Dronjak, Cans 3:47
3. "One More Time" Dronjak, Cans 4:07
4. "The Outlaw" Cans, Norgren 4:10
5. "Send Me a Sign" (Pokolgép cover) Cans, Pokolgép 4:00
6. "Dia De Los Muertos" Dronjak, Cans, Larsson 5:07
7. "I Refuse" Dronjak, Cans 4:32
8. "666 - The Enemy Within" Dronjak, Cans 4:28
9. "Immortalized" Dronjak, Cans 3:59
10. "Let's Get It On" Dronjak 4:05
11. "Redemption" Dronjak, Cans 7:02
 
Całkowity czas: 51:18
skład:
* Joacim Cans - Lead and backing vocals/ * Oscar Dronjak - Rhythm, lead guitars, keyboards and backing vocals, production/ * Pontus Norgren - Rhythm, lead guitars and backing vocals, production/ * Fredrik Larsson - Bass and backing vocals/ * Anders Johansson - Drums/ * James Michael - production
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,1
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,3
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,1
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,1
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,0
Arcydzieło.
,0

Łącznie 6, ocena: Album jakich wiele, poprawny.
 
 
Ocena: 7 Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
24.09.2011
(Recenzent)

HammerFall — Infected

Napisać o nowej płycie Wolfa, a nie napisać o nowej płycie HammerFall? Nie uchodzi. Szczególnie, że tym razem pisać jest o czym.

 HammerFall poznałem jakieś dziesięć lat temu, przy okazji płyty "Crimson Thunder", a w zasadzie clipu do utworu "Hearts on Fire". Strasznie mi się spodobał, ale chyba nie w taki sposób, jakby to sobie muzycy zaplanowali. Maszerujące kościotrupy, Thor wymachujący młotem, czy odwrotnie, rycerski image zespołu - te kolczugi, skórzane spodnie, wysokie buty i chóralnie śpiewany refren "Hearts on fire burning by desire" - ubaw do łez i po pachy. Ale z drugiej strony kawałek, mimo tego nieszczęsnego refrenu, był całkiem dobry, a wokalista sprawnie operował nawet na bardzo dużych wysokościach bez utraty mocy. I okazało się, że cała płyta zawierała sporo całkiem fajnego, chociaż nieco pretensjonalnego metalu. Tyle, że potem już było pod górkę. Kolejne płyty były coraz słabsze. Poprzednią ledwo do końca dosłuchałem.  Najnowszej też pewnie nie zaszczyciłbym swoją uwagą, ale okładka mnie zaintrygowała. Była inna niż poprzednie - żadnych młotów, Thorów, rycerzy i tym podobnego tałatajstwa, nawet Hectora - maskotki zespołu. Tylko odcisk ręki na szybie (?) i czerwony napis "Infected" na czarnym tle i taki sama czerwono-krwawa nazwa zespołu. Wyglądało zachęcająco. I tytuł pierwszego kawałka - "Patient Zero". Czyli zamiast kolejnej opowieści o wikingach, medyczny thriller? Miła odmiana. Zakładałem też, że muzyka też musi się nieco zmienić, bo nie da się zrobić płyty o epidemii w wersji patataj-pałer metal. I nie myliłem się. Komunikaty o skażeniu, dźwięki syren, odgłosy bezładnej bieganiny i szczęk zatrzaskiwanych śluz - "Patient Zero", początek płyty. Uśmiechnąłem się do siebie, wiedziałem gdzie jestem, wiedziałem , że już to lubię, a coś mówiło mi, że tego już nie spieprzą...

Na "Infected" muzyka HammerFall jest znacznie mniej patetyczna, za to zyskała na mocy i ciężarze. Jeszcze czasami słyszymy typowe dla poprzednich płyt galopady, ale sporadycznie, w zasadzie tylko  jest jeden taki utwór - "Dia De Los Muertos"  - niby przeciętny, ale ratuje go dobry refren (po hiszpańsku). Dominują za to dużo cięższe i wolniejsze riffy, wszystko to lekko skręciło w stronę thrashu.

 Kiedy słuchałem "Infected" po raz pierwszy przychodziły mi do głowy dość dzikie skojarzenia z "Operation: Mindcrime". Apage satanas - pomyślałem. No bo gdzież "Infected" do Operacji Myślozbrodnia??? Jednak od biedy dzieło Szwedów można uznać za dalekiego i dosyć ubogiego krewnego albumu Queensryche, co już samo przez się jest jakąś nobilitacją. Wypadałoby się też nieco wytłumaczyć z tak karkołomnych porównań - gdzie redaktor Kapała widzi te podobieństwa? Hm... Muzycznie - to nie bardzo, raczej chodzi tu o klimat opowieści. Dobra, nie będę się upierał, że mam rację.

 Początek płyty jest zachęcający, jednak muzycznie, z wyjątkiem "Patient Zero", który bardzo sprawnie wprowadza słuchacza w klimat "Infected",  plasuje się miedzy "dobrze" a "poprawnie". Za to potem z utworu na utwór poziom przyjemnie rośnie, mimo, że po  udanym "The Outlaw" mamy balladę "Send Me A Sign", ale całkiem ładną  i  możemy  ją zespołowi wybaczyć. Chociaż ten patetyczny finał mogliby sobie darować. "Dia De Los Muertos" też nie jest jakieś cudo, ale mi się podoba. Natomiast  trójca kończąca całą płytę - "Immortalized",  "Let's Get It On" i "Redemption"   jest najlepsza.

 Dobrze wiem, że "Infected" wielkim dziełem nie jest i metalowym klasykiem nie zostanie, ale mi się podoba. Cieszę się, ze po kilku chudych płytach HammerFall odzyskał formę i przygotował coś takiego jak "Infected". Siedem gwiazdek z dużym plusem, bo to jednak rzecz dobra, a nie bardzo dobra.

 

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.