ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Komeda, Krzysztof ─ Astigmatic w serwisie ArtRock.pl

Komeda, Krzysztof — Astigmatic

 
wydawnictwo: Polskie Nagrania "Muza" 1966
 
Strona A
"Astigmatic" – 22:50
Strona B
"Kattorna" – 7:20
"Svantetic" – 15:50
 
Całkowity czas: 45:00
skład:
Komeda Quintet w składzie:
Krzysztof Komeda – fortepian; Rune Carlson – perkusja; Gunter Lenz – bas, kontrabas; Zbigniew Namysłowski – saksofon altowy; Tomasz Stańko – trąbka
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,1
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,0
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,0
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,4
Arcydzieło.
,35

Łącznie 40, ocena: Arcydzieło.
 
 
Brak oceny
Ocena: * Bez oceny
05.08.2011
(Recenzent)

Komeda, Krzysztof — Astigmatic

Dzień dobry… Czy można?… Bo ja tu tak trochę przypadkiem… Z pewną taka nieśmiałością… Nie wiem…

 Kapała będzie pisał o jazzie! – psy dupami szczekają, Samoobrona funduje pomnik Balcerowiczowi, nadciąga apokalipsa, świat się kończy.

 Nie znam się na jazzie. Jestem w tym gatunku kompletnie nieosłuchany – mam kilka płyt Davisa, Hancocka, coś tam Jarretta, trochę fjużyn i tyle. Nie stanowi to nawet jednego procenta mojej płytoteki.

 - No to czego barania głowo bierzesz się za „Astigmatic”? – zapyta ktoś dobrotliwie. A z dwóch powodów, po pierwsze nikt o tym jeszcze u nas nie napisał, a po drugie cholernie mi się podoba.

 Piszę to absolutnie na świeżaka, na neofitę, chociaż twórczość Krzysztofa Komedy wcale obca mi nie jest – słyszałem tego trochę – słynna „Kołysanka” z „Dziecka Rosemary”, piosenka z filmu „Pawo i Pięść”, muzyka do takich filmów jak „Do widzenia do jutra”, czy „Niewinni czarodzieje” (postać głównego bohatera jazzmana – lekarza jest trochę na nim wzorowana ). Ale rzeczy stricte jazzowe docierały do mnie w dużo mniejszym stopniu. Wiedziałem oczywiście, że jest coś takiego jak „Astigmatic”, może i nawet kiedyś to słyszałem, ale jeszcze wtedy mnie to nie interesowało. Cóż do pewnych rzeczy trzeba dorosnąć, a jako że jestem prostym rockerem, to mi zajęło dość dużo  czasu.

 A pewnie zajęło by i więcej, gdybym nie pooglądał archiwalnego koncertu Komedy na TVP Kultura kilka lat temu. Co prawda okoliczności były mało sprzyjające – piątek po południu, pora obiadowa, a jednak uniosłam głowę znad michy i bardziej skupiłem się na oglądaniu i słuchaniu, niż na konsumpcji. W studiu szef Komeda za fortepianem, młodziutki Stańko czarujący na trąbce, gdzieś tam też Namysłowski na saxie i sekcja rytmiczna, chyba ta importowana – Carlson na bębnach i Lenz na kontrabasie – czyli Komeda Quintet w całej swojej okazałości. Siedziałem, słuchałem, jadłem, patrzyłem i w ogóle chłonąłem – zarówno pokarm dla ciała jak i dla duszy. Tyle, że ten dla duszy pamiętam dużo lepiej. Chyba też wtedy pierwszy raz przez moją głowę przemknęła myśl – Na penis(*)  nam prog-rock, jeśli jest coś takiego.

 W zasadzie trudno mi coś konkretniejszego napisać o tej muzyce – jak dla mnie jest na to zbyt ulotna i niedookreślona. Ale słuchając jej czuję, że wszystko tu do siebie pasuje – każda kolejna nuta wynika z poprzedniej, wszystko ze sobą się logicznie łączy, tu nie ma nic przypadkowego. Jeżeli dostrzeżemy ten porządek, to chyba potrafimy zrozumieć tą muzykę. Czy ja ją rozumiem? Próbuję, a jeśli mi się podoba, to znaczy, że jestem na dobrej drodze.

 Komeda był jazzmanem z krwi i kości, ale przy okazji działalności filmowej zaliczył „flirt” z muzyka znacznie bardziej  przyjazną dla szerokiej ludożerki. Może i z tego  też wynika, że w jego twórczości przekaz jest dużo ważniejszy niż forma – to nie ścibolenie dźwięków w jakieś oderwane od rzeczywistości instrumentalne figury. To ma duszę. To ma jaja. To wciąga.

 „Astigmatic” to jedna z najważniejszych płyt w historii polskiej muzyki rozrywkowej, zresztą nie tylko polskiej. Uważana jest też za szczytowe osiągnięcie jazzu europejskiego lat sześćdziesiątych, które pozwoliło zniwelować dystans jaki wtedy panował między Ameryką a Europą.  Od śmierci Krzysztofa Komedy minęło już ponad czterdzieści lat, ale do tej pory pozostaje on bardzo ważnym punktem odniesienia dla bardzo wielu jazzmanów. Tylko ostatnio ukazały się dwie takie płyty – Leszka Możdżera i Adama Pierończyka (znakomita!).

 Klasyka i już.

 (*) – to takie niedomówienie -  oczywiście, że nie pomyślałem „penis”, tylko takie czteroliterowe słowo na „c”, które zwykle pisane jest na murach i plotach z błędem jako trzyliterowe na „h”. Ale jak się bardziej zastanowić, to to słowo nie wymawiamy jak „chodnik”, tylko jak „hałas” – czyli jest tam „h” dźwięczne, czyli powinno być samo „h”, a nie „ch”.

 

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.