ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Camel ─ Camel on The Road 1981 w serwisie ArtRock.pl

Camel — Camel on The Road 1981

 
wydawnictwo: Camel Productions 1997
 
1. Never Let Go
2. Song Within A Song
3. Lunar Sea
4. City Life
5. Nude
6. Drafted
7. Docks
8. Beached
9. Landscapes
10. Changing Places
11. Reflections
12. Captured
13. The Last Farewell
 
Całkowity czas: 58:41
skład:
- Andrew Latimer / lead guitar, flute, vocals ; - Colin Bass / bass guitar, vocals ; - Andy Ward / drums ; - Kit Watkins / keybards, flute ; - Jan Schelhaas / keyboards
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,0
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,7
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,1
Arcydzieło.
,0

Łącznie 8, ocena: Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
 
 
Ocena: 8 Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
19.06.2011
(Recenzent)

Camel — Camel on The Road 1981

Piątek z wielbłądem, czyli czterdzieści lat minęło.

 Co prawda tym razem piątek wypadł w niedzielę, ale to z przyczyn technicznych, od autora niezależnych.

 Już sam okładka sugeruje, co może znajdować na trzecim oficjalnym bootlegu z serii „Camel on The Road”, a rzut oka na track-listę tylko potwierdza te przypuszczenia. Nic dziwnego, „Nude” wtedy wyszło, więc trzeba promować nowe dzieło. Nagrań dokonano w Londynie, w Hammersmith Odeon 2 kwietnia 1981 roku dla potrzeb BBC, a wyemitowano je 2 maja tegoż roku. Z innych informacji statystycznych – była to ostatnia trasa Andy Warda w składzie Camel.

 Koncert jak to koncert Camel – dobry. Jak na świeżo ogrywane numery z nowej płyty, utwory z „Nude”  wypadły lepiej niż poprawnie, równie bogate brzmieniowo co na płycie studyjnej – ci dwaj klawiszowcy po coś jednak na scenie byli. Trochę żal, że nie jest to w całości (wypadło cztery utwory).

Poza muzyką z „Nude” w pierwszej części płyty mamy jeszcze „Never Let Go”, „Song Within A Song” i „Lunar Sea”. Znam lepsze wykonania tych piosenek, szczególnie z czasów Sinclaira i Collinsa, ale te są też całkiem przyjemne i na pewno nie obraziłbym się, gdybym kiedyś mógł posłuchać  na przykład „Song Within A Song” na żywo, w wersji na podobnym poziomie.

 Wydaje mi się, że jest to najsłabszy krążek z  wielbłądem  na znaku drogowym  (za to  technicznie  najlepszy z nich). Muzycznie jednak mimo wszystko nie odbiega zbytnio od reszty,  różnice wcale nie są duże, to też zacny koncert. Słucha się tych nagrań bardzo przyjemnie i za ogólne wrażenie artystyczne osiem gwiazdek jednak się należy.

 

 

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.