ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Coma ─ Excess w serwisie ArtRock.pl

Coma — Excess

 
wydawnictwo: Mystic 2010
 
1. Excess (6:00)
2. Transfusion (3:53)
3. Poisonous Plants (6:42)
4. Confusion (3:21)
5. T.B.T.R. (8:29)
6. Struggle (5:02)
7. Afternoons In The Colour Of Lemon (5:45)
8. Witnesses Of The Decline Of The Eternal Boys Land (5:11)
9. Silence And Fire (9:23)
10. Eckhart (10:46)
11. F.T.P. (2:57)
12. F.T.M.O. (5:16)
 
Całkowity czas: 72:45
skład:
Piotr Rogucki – wokal prowadzący
Dominik Witczak – gitara rytmiczna, gitara prowadząca, wokal wspierający, syntezator
Marcin Kobza – gitara rytmiczna, gitara prowadząca, wokal wspierający, syntezator
Rafał Matuszak – gitara basowa, wokal wspierający, projekt i opracowanie graficzne
Adam Marszałkowski – perkusja, wokal wspierający
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,15
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,2
Album słaby, nie broni się jako całość.
,3
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,2
Album jakich wiele, poprawny.
,5
Dobra, godna uwagi produkcja.
,2
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,1
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,0
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,0
Arcydzieło.
,3

Łącznie 33, ocena: Album słaby, nie broni się jako całość.
 
 
Ocena: 7 Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
29.03.2011
(Recenzent)

Coma — Excess

Łódzka Coma to w chwili obecnej, obok Riverside jeden z lepszych polskich zespołów rockowych. Artystycznym poziomem dorównuje im chyba tylko Kapela ze Wsi Warszawa i Anita Lipnicka – choć to trochę inna muzyka.
Jesienią ubiegłego roku grupa przygotowała dla swoich fanów podwójną ucztę. Na początku września ukazał się anglojęzyczny album Excess na którym znalazło się dziewięć kompozycji z albumu Hipertrofia (2008), ostatniego studyjnego dzieła zespołu, tym razem zaśpiewanych po angielsku oraz trzy dodatkowe, premierowe utwory. Płyta miała być pierwszym ukłonem grupy i wydawcy do spopularyzowania Comy zagranicą. Drugim zeszłorocznym albumem łódzkiego zespołu była recenzowana już na naszych łamach koncertowa płyta Symfonicznie.

Jeśli chodzi o sam album to mam nieco mieszane odczucia. Przede wszystkim Comę zawsze postrzegałem przez pryzmat świetnych tekstów, osadzonych w znakomitej muzyce. Z nowym anglojęzycznym dziełem jest trochę inaczej. Może nie tyle, że trudno jest wgryźć się w teksty czy zrozumieć ich przekaz, bo przecież znam ich polskie odpowiedniki, a z drugiej strony język angielski nie jest czymś egzotycznym, lecz z przykrością stwierdzam, że dla mnie ta płyta pozbawiona jest duszy, tego czegoś wyjątkowego obecnego na wcześniejszych wydawnictwach (zwłaszcza na pierwszej i drugiej płycie). Jestem ciekaw jak album został odebrany w „krajach docelowych” – nie przez recenzentów, ale zwykłych słuchaczy.
Nie wiem też jak zespół to sobie wyobraża – od teraz zacznie nagrywać każdą płytę podwójnie: po polsku i angielsku? Owszem są polskie zespoły śpiewające po angielsku (i do tego popularne zagranicą), jak np. Behemoth, Vader czy wspomniany na początku Riverside. Ale one zawsze śpiewały po angielsku. Z Comą jest inaczej i jeśli chodzi o teksty to w tym wypadku język polski pasował do nich najlepiej, bo muzyka przecież sama się obroni. Podobnie jak na przykład Rammstein silnie związany jest ze swoją „niemieckością”. Ich kompozycje śpiewane w innym języku niż niemiecki tracą na jakości oraz mocy.
Dobrze, daje już spokój stronie lirycznej i przejdę do muzyki. Ta jest bardzo dobra i niewiele różni się od tej z Hipertrofii. W połączeniu z całością, tj. słowa plus muzyka najlepiej wypadają: „Transfusion”, „Afternoons In The Colour Of Lemon” i „Eckhart”.
Na Excess znajduje właściwie cząstka macierzystego albumu, bo Hipertrofia jest przecież podwójnym albumem koncepcyjnym. Czy powinna być skracana? Pominięto przerywniki i można powiedzieć, że wybrano z polskiej wersji albumu to co najlepsze. Słuchacze ocenią sami czy wyszło to na dobre. Hipertrofia jest jaka jest, to nie jest moja ulubiona płyta Comy, choć w tej „okrojonej” obcojęzycznej wersji jest bardziej spójna. Gdyby wypośrodkować oba wydawnictwa wyszedłby o wiele lepszy album. Szkoda też, że do Excess nikt nie pofatygował się o zaprojektowanie nowej szaty graficznej, a jedynie została nieco zmodyfikowana ta już istniejąca, z polskiej wersji albumu.

Grupa trzyma muzyczny poziom, mimo, że trochę się czepiam. Pozostaje wciąż na firmamencie współczesnej polskiej muzyki rockowej. Mam nadzieję, że Europa i reszta świata doceni ten zespół, czego szczerze chłopakom życzę. A sobie życzę, aby póki co Coma nie wydawała dwóch płyt koncertowych na rok, a przysiadła w studiu i szybko powróciła w tym roku z nowym, świeżym i zaskakującym materiałem.
Przed tygodniem, na osłodę wielbiciele zespołu otrzymali solowy album jej lidera Piotra Roguckiego dziwacznie zatytułowany Loki – Wizja Dźwięku.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.