ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Camel ─ Rain Dances w serwisie ArtRock.pl

Camel — Rain Dances

 
wydawnictwo: Decca-Deram 1977
 
1. First light (5:00)
2. Metrognome (4:19)
3. Tell me (4:07)
4. Highways of the Sun (4:32)
5. Unevensong (5:34)
6. One of these Days I'll get an early night (5:59)
7. Elke (4:31)
8. Skylines (4:26)
9. Rain Dances (2:59)
 
Całkowity czas: 41:27
skład:
Line-up / Musicians:
- Andrew Latimer / guitar, flute, vocal on 3, 4 & 5 some piano, bass ; - Peter Bardens / keyboards ; - Andy Ward / drums, percussion ; - Richard Sinclair / bass, vocal on 3, 5 ; - Mel Collins / saxophone

Guests:
- Martin Drover / trumpet on 6, cor Flugel on 8 ; - Malcolm Griffiths / trombone on 6, 8 ; - Brian Eno / acoustic and electric piano, Mini Moog, cloches on "Elke" ; - Fionna Hibbert / harpe on "Elke"
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,3
Dobra, godna uwagi produkcja.
,4
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,8
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,23
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,25
Arcydzieło.
,5

Łącznie 68, ocena: Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
 
 
Brak oceny
Ocena: * Bez oceny
25.03.2011
(Recenzent)

Camel — Rain Dances

 

Piątek z wielbłądem, czyli czterdzieści lat minęło.

Po “Moonmadness” doszło w zespole do pierwszych zmian personalnych. Odszedł Doug Ferguson, a jego miejsce zajął Richard Sinclair, a dodatkowo jeszcze doszedł saksofonista Mel Collins. Sinclair wcześniej był ważną postacią w Caravan, również w Hathfield and The North i po dołączeniu do Camel zaczął i tu pełnić znaczącą rolę. Na tyle dużą, że Latimer poważnie się zastanawiał nad zmianą nazwy grupy na Caramel. Rzeczywiście słuchając muzyki z „Rain Dances” i „Breathless” taka zmiana wcale nie była taka nieuzasadniona, bo oprócz składu również w jakiś sposób i muzyka się zmieniła. Faktycznie było to nawet dość podobne do Caravan – lekkość, melodyjność kompozycji, a z drugiej strony śmielej wykorzystywane elementy jazzowe. Był to zabieg jak najbardziej świadomy. W zespole już wcześniej dojrzewała koncepcja, żeby zwrócić się w stronę jazzu, uczynić swoja muzykę „a little bit jazzy” – jak powiedział Latimer. Na pewno Rychu Sinclair był idealna osobą, żeby w tym im pomóc. Andy ewidentnie zagiął parol na niego i po odejściu Fergussona, długo go męczył, żeby dołączył do Camel. Jak widać udało mu się.

Zasadniczo na „Rain Dances” Camel gra mniej więcej to samo, co wcześniej, tyle, że inaczej. Mniejsza o wpływy jazzowe, bo tak strasznie dużo to ich nie ma – ze dwa utwory z „One of these Days I'll get an early night” na czele, do tego saksofon Collinsa. Głównie chodzi tu o bas Sinclaira – pełniący funkcję i rytmiczną, i melodyczną. Poza tym Sinclair nigdy nie był to człowiek od miarowego dudnienia w tle na czterech. Bardzo aktywnie włączał się do gry zespołu, a jego bas zawsze bardzo dobrze słychać, jest jakby w kontrze do reszty instrumentów. W porównaniu z poprzednimi, ten album jest nieco inaczej wyprodukowany – brzmi lżej, delikatniej może sprawiać to wrażenie pewnej popowatości, ale najlepsze płyty Caravan też tak brzmiały.

Nie jest raczej płyta dla zagorzałych fanów Camel, a wiem, że tacy za nią zbytnio nie przepadają. Na szczęście nie jestem zagorzałym fanem Camel, to mogę mieć o niej dużo lepsze zdanie. Początkowo też nie byłem nią szczególnie zachwycony – wydawała mi się trochę banalna, ale kilka utworów od razu w ucho mi wpadło. Potem stopniowo reszta też do mnie dotarła. Niektórzy mogą boczyć się, że Camel spopiał, że to zestaw krótkich prostych numerów. Prostych? Radzę wsłuchać się w „prostotę” tych utworów. Kolega Walczak coś wie na ten temat – banalny, prościutki kawałek, tylko, żeby to zagra trzeba mieć po siedem palców u każdej ręki.

Oprócz “One of these Days I'll get an early night” reszta płyty podoba mi się bardzo, a najbardziej… hm… reszta płyty. A „One of These Days…” po kilku razach też już może być.

Obecnie na rynku dostępne jest głównie nowe wydanie Esoteric Records(?) z sześcioma dodatkowymi utworami (koncertowymi). Ja mam stare wydanie Dekki z singlową wersją „Highways of The Sun” jako bonusem.

Camel nie całkiem jak Camel, ale bardzo dobry. Za tydzień koncert „A Live Record”
 

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.