ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Krzak ─ 4 basy w serwisie ArtRock.pl

Krzak — 4 basy

 
wydawnictwo: Metal Mind Productions 2011
 
1. Wysoki Lot
2. Kattowitz
3. Jacky 2004
4. Kawie
5. Krzak
6. Lakis
7. New Century
8. Ściepka
 
Całkowity czas: 58:04
skład:
KRZAK:
Apostolis Anthimos - gitara / Jan Błędowski - skrzypce / Ireneusz Głyk - perkusja / Andrzej Rusek - gitara basowa (2, 6, 7) / Joachim Rzychoń - gitara basowa (1, 3-5, 8)/ Krzysztof Ścierański - gitara basowa (1, 3, 4, 6) / Dariusz Ziółek - gitara basowa (3) / Leszek Winder – gitara
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,0
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,8
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,15
Arcydzieło.
,2

Łącznie 25, ocena: Absolutnie wspaniały i porywający album.
 
 
Ocena: 8+ Absolutnie wspaniały i porywający album.
24.03.2011
(Recenzent)

Krzak — 4 basy

Płyta dedykowana pamięci Tomka Dziubińskiego /1961-2010/

„4 basy” to zapis koncertu, który odbył się 23 października w trakcie Ślaskiego Festiwalu Gitarowego. Dosyć szczególnego koncertu, bo zespołem wystąpiło aż czterech basistów (stąd tytułowe 4 basy). Wszyscy oni współpracowali z Krzakiem po śmierci Jerzego Kawalca, „etatowego” basisty grupy. Na scenie na scenie pojawił się również Apostolis Anthimos, który też swego czasu, w latach osiemdziesiątych z grupą współpracował.

Koncert jest bardzo dobrze nagrany, świetnie brzmi, jest znakomicie zagrany, ale powiem szczerze, że spodziewałem się jednak czegoś innego. Czegoś, co pamiętam z początku lat osiemdziesiątych, z płyt „Blues Rock Band”, „Paczka”, czy z tonpressowskiej EPki – wtedy grali bardziej rockowo, bluesowo, a jazz był tam znaczącym, ale jednak dodatkiem. Teraz Krzak gra bardziej fusion, bardziej jazzowo niż wtedy. Ale to nie ich wina, że recenzent to niedzielny słuchacz, który zatrzymał się na etapie ich muzyki sprzed trzydziestu lat. Mimo, że to nie do końca moja kupka herbaty, musze przyznać, że koncert wypadł bardzo okazale – na scenie kilku dużych wirtuozów, którzy zdają sobie sprawę ze swoich umiejętności i doskonale wiedzą, że publiczność też już o tym wie od dawna, tak więc nie koncentrują się na popisach solowych, tylko w grze zespołowej. Efekty są takie, że proszę siadać, czapki z głów, ogólnie szacun, mów mi Mistrzu. Ale jak zagrali bluesa „Kawie” – to już było poza wszelką skalą. Absolutna maestria muzyków, plus sama muzyka, plus ładunek emocji w tym zawarty – jest to coś takiego, co spotyka się raz na setki płyt – niby 10 minut spokojnego bluesowego grania, ale takiego, że mrówki całymi kohortami po plecach cwałują. Nie może to zbytnio dziwić, bo dla kolegi grali. „Kawie” to utwór poświęcony Jerzemu „Kawie” Kawalcowi, zmarłemu w 2003 roku. Zdarza się. Ale Kawalec zostawił po sobie trójkę bardzo nieletnich dzieci, a jego żona zmarła jeszcze rok wcześniej. Dzieciaki zostały tylko z babcią. Zespół o nich nie zapomina, organizowane były koncerty, wydawane płyty, z których dochód przeznaczony był na wspomożenie tej rodziny.

A muzycznie co poza tym – muzycy zaczynają z dużym animuszem od dwóch dynamicznych utworów – „Wysoki Lot” i „Kattowitz”, kolejny „Jacky 2004” też nie od macochy, a że udziela się w nim aż trzech basistów no to wiadomo co może się dziać. Oj, jak się dzieje. Jak ci panowie pięknie ze sobą współpracują, jakie tam cudeńka w warstwie rytmicznej odchodzą. Rewelacja. W pewnym momencie na scenie pojawia się Anthimos Apostolis, znany też jako Lakis i tempo koncertu wyraźnie siada. Co prawda bluesowe „pogaduszki” gitary Lakisa i skrzypiec Błędowskiego też są najwyższej próby, ale po tak energetycznej pierwszej części, dwadzieścia minut bardzo spokojnej muzyki nieco zaburza dramaturgię koncertu. Czy nie był to w jakimś sensie „błąd taktyczny”, może trzeba było przedzielić „Lakis” i „New Century” czymś bardziej dynamicznym? No cóż, jest jak jest. Jakiegoś wpływu na samą muzykę nie ma to żadnego.Za to na sam koniec „Ściepka” przywraca odpowiednią temperaturę.

Może i nie całkiem moja muzyka, ale musiałbym być kompletnie głuchy, żeby nie pojąć, że taka koncertówka to coś naprawdę wyjątkowego i to nie tylko polskim rynku. Kawał rewelacyjnego grania na żywo.
 

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.