ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Lebowski ─ Cinematic w serwisie ArtRock.pl

Lebowski — Cinematic

 
wydawnictwo: selfmade 2010
dystrybucja: Lynx Music
 
1. Trip To Doha (5:40)
2. 137 sec (7:11)
3. Cinematic (7:41)
4. Old British Spy Movie (5:10)
5. Iceland (7:12)
6. Encore (6:07)
7. Aperitif for Breakfast (O.M.R.J) (6:06)
8. Spiritual Machine (6:54)
9. The Storyteller (Svensson) (6:38)
10. Human Error (7:58)
 
skład:
Marcin Grzegorczyk - gitary, sample / Marcin Łuczaj - instrumenty klawiszowe / Marek Żak - gitara basowa / Krzysztof Pakuła - perkusja / Gościnnie: Katarzyna Dziubiak - wokal, skrzypce(2,4)
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,1
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,2
Dobra, godna uwagi produkcja.
,2
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,1
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,9
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,38
Arcydzieło.
,312

Łącznie 364, ocena: Arcydzieło.
 
 
Ocena: 8 Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
06.12.2010
(Recenzent)

Lebowski — Cinematic

Bardzo udany debiut pochodzącej ze Szczecina formacji. Muzycznie może nie zaskakuje jakąś szczególną innowacyjnością. Ot, bardzo ładnie zagrany i podany z ciekawymi melodiami, szeroko rozumiany rock progresywny. Do tego uzupełniony instrumentalnym bogactwem mooga, saksofonu, skrzypiec, akordeonu, waltorni i Hammonda. To tu, to tam pachnący jazzem, world music, orientalizmami, ambientem, czy wreszcie muzyką filmową.

Nie to wszystko jest tu jednak najważniejsze. Liczy się bowiem oryginalna koncepcja stworzenia – jak to napisali artyści - płyty do nieistniejącego filmu. W jaki sposób dokonał tego Lebowski. Najzwyczajniej wplótł w swoją instrumentalną muzykę fragmenty takich między innymi filmów jak: Gangsterzy i filantropi, Hydrozagadka czy Pamiętnik znaleziony w Saragossie, wykorzystując głosy wybitnych polskich aktorów: Leona Niemczyka, Zdzisława Maklakiewicza czy Romana Kłosowskiego. Trzeba przyznać, że pomysł to zacny i chyba niemający prekursora na naszym lokalnym muzycznym podwórku.

Jak wyszedł szczecińskiemu kwartetowi ten „mezalians” rocka z dziesiątą muzą? Doprawdy intrygująco. Muzycy bowiem tak zgrabnie wykorzystali wypowiadane przez aktorów teksty, iż wyglądają one, jakby zostały specjalnie stworzone na potrzeby tej muzyki, a nie były wyrwanymi fragmentami z jakiegoś klasycznego obrazu. Poza tym, zespołowi udało się osiągnąć jeszcze jedno. Odkryć wiele, dobrze znanych w polskim kinie, kwestii… na nowo. W oderwaniu od słynnych, epokowych już dzieł filmowych. Przyznam, iż po paru przesłuchaniach albumu, sam zacząłem sięgać do wykorzystanych tu filmów, aby przypomnieć sobie oryginalny kontekst padających na tej płycie słów.

Cinematic Lebowskiego (jakże znaczący tytuł i nazwa zespołu) jest albumem bardzo równym, spójnym i jednorodnym. Są na nim jednak utwory wyróżniające się szczególnie. Pierwszym z nich jest Trip To Doha, czerpiący na wstępie sporo z world music i mający w środku naprawdę zgrabne gitarowe solo, już zaraz na początku płyty podkreślające, że jesteśmy po „artrockowej stronie mocy”. No i jest tu fantastyczne i złowieszcze zarazem, filmowe odliczanie. 137 sec zwrócić musi uwagę wokalizami Katarzyny Dziubak: etnicznymi, operowymi i… tymi wprost nawiązującymi do słynnej Kołysanki Krzysztofa Komedy z Dziecka Rosemary Polańskiego. Tytułowy utwór jest jednym z najmocniejszych punktów albumu. Jesienny, nostalgiczny motyw pianina, grany zaraz po słowach Niemczyka: „mniemam, że od jednego końca świata do drugiego, historia miłości wszędzie jest jednakowa”, po prostu urzeka. Cinematic nie ustępuje na krok Iceland, z dramatycznymi głosami Kłosowskiego i Maklakiewicza. Wstawienie ich do tego utworu to doprawdy majstersztyk. Magicznie ponadto rozwija się w nim muzyka pod „maklakiewiczową” sekwencją rozpoczętą słowami: „Wiatr, wiatr..”. Jest w nim też, nieco wcześniej, kolejna, pełna pięknego smutku, partia pianina. Miłośnicy artrocka powinni bliżej przyjrzeć się Aperitif For Breakfast (O.M.R.J). Choćby ze względu na solową gitarę. Klimatem uderza The Storyteller (Svensson) z przylepioną jednak, chyba niepotrzebnie, mocniejszą hammondową końcówką. Dobrze, że muzycy zdecydowali się w niektórych kompozycjach użyć mocniejszej gitary, kontrastując ją z całością i nie pozwalając tym samym, klasyfikować tej muzyki w kategoriach stricte filmowych.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.