ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Star One ─ Live on Earth w serwisie ArtRock.pl

Star One — Live on Earth

 
wydawnictwo: InsideOut Music 2003
dystrybucja: Mystic
 
CD1:
01. Lift Off; 01:34
02. Set Your Controls; 06:19
03. High Moon; 05:28
04. Dreamtime; 02:58
05. Eyes of Time; 03:49
06. Songs of the Ocean; 05:59
07. Dawn of a Million Souls; 05:17
08. The Dream Sequencer; 06:03
09. Into the Black Hole; 11:27
10. Actual Fantasy; 01:28
11. Valley of the Queens; 03:22

CD2:
01. Isis and Osiris; 08:48
02. Amazing Flight in Space; 08:00
03. Intergalactic Space Crusaders; 05:15
04. Castle Hall; 04:57
05. The Eye of Ra; 09:16
06. Starchild; 09:21
07. The Two Gates; 14:34
 
Całkowity czas: 114:0
skład:
Wokale: Sir Russel Allen, Floor Jansen, Damian Wilson, Robert Soeterboek, Irene Jansen; gary: Ed Warby; bass: Peter Vink; klawisze: Joost van der Broek; gitary, sytnezatory i wokale: Arjen Anthony Lucassen; flet: Ewa Albering
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Niezła płyta, można posłuchać.
,0
Dobry, zasługujący na uwagę album.
,0
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,0
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,3
Arcydzieło.
,6

Łącznie 9, ocena: Arcydzieło.
 
 
Recenzja nadesłana przez czytelnika.
Brak oceny
Ocena: * Bez oceny
05.04.2003
(Gość)

Star One — Live on Earth

Pamiętam jeszcze, w jakim szoku oglądałem z przyjaciółmi koncert Star One w Antwerpii. To był najważniejszy jak do tej pory koncert mojego życia – fakt, mam na punkcie projektów Lucassena lekkiego hopla, jednakże nawet obiektywnie muszę przyznać, że oprawa widowiska i sam profesjonalizm muzyków zrobił na mnie ogrome wrażenie.

Tym bardziej doczekać się nie mogłem na zapowiedziane wkrótce po zakończeniu trasy dvd i dwupłytowe wydawnictwo koncertowe, będące zapisem występu z Rijjsen - czyli ostatniego koncertu na trasie, który odbył się 5 października 2002 roku. Jak się okazało, na dvd musimy jeszcze poczekać – jednak kopia promocyjna „Star One – Live on Earth” dotarła do mnie bardzo szybko, przywołując miłe wspomnienia.

Muzycy Star One to profesjonaliści. Koncert powala pięknym brzmieniem, bardzo naturalnym i surowym. Wszystko jak na talerzu, słychać, że dźwięk obrobiono w bardzo niewielkim stopniu. Wokaliści powalają na kolana – Damian Wilson najbardziej uderzająco brzmi w „Eye of Ra”, Robert Soeterboek przejmujący pałeczkę nieobecnego niestety na koncertach Dana Swano swoim niskim głosem nadaje całości nieprzeciętny smaczek, ba, posuwa się nawet do chrypy świdrującej w uchu aż miło. I Russel Allen. Pozwolę sobie zgodzić się z opinią mojego znajomego, który twierdzi, że jest to jeden z niewielu wokalistów „progowych” śpiewających live... lepiej niż na płytach. Dokładnie tak jest. Kto nie usłyszy Allena w akcji na koncercie, nie wie tak naprawdę, jak wspaniale można posługiwać się techniką wokalną, jednocześnie opanowując do perfekcji tajniki typowego rockowo-metalowego, drapieżnego śpiewu... Trzech wokalistów wspomagają dzielnie siostry Jansen, Floor i Irene, które udzielają się w chórkach, brzmiących równie rewelacyjnie. Instrumentaliści są dobrzy? Owszem. Oczywiście Arjen na gitarze, a razem z nim na klawiszach doskonały, młody i bardzo utalentowany Joost van der Broek (na co dzień Sun Caged). Do tego Peter Vink, legenda gitary basowej, znany wszystkim Ed Warby na garach i już wiadomo, że ten zestaw słabym być nie może. Miły akcent tworzy obecność grającej na flecie Ewy Albering, kiedyś flecistki Quidam, na stałe osiadłej w Holandii.

Zaczyna się „Lift off” – jak i studyjny krążek Star One. Potem prowadzeni jesteśmy poprzez utwory ze wszystkich właściwie płyt Ayreon. Mamy tu „Dreamtime” i „Eyes of time” (zwracające uwagę śliczne partie Wilsona), „Songs of the ocean”, odśpiewany bardzo dynamicznie i to razem z publiką; następnie przekrój przez sagę „Universal migrator” i... zejście w dół dyskografii, do „Into the electric castle”. „Isis and Osiris”, otwierający drugą płytę to czysta, niczym nie pohamowana masakra! Rewelacja... Ekspresja wokalna, klimat, wszystko tutaj miażdży i nie pozostawia wątpliwości co do doskonałości wydawnictwa. A potem jest już tylko lepiej, słychać – jak i było słychać to na żywo – że muzycy rozkręcają się przed pięknym finałem w postaci „Castle hall” i „Eye of Ra” właśnie. Kiedy już natomiast wydawać by się mogło, że to wszystko, że więcej już tego wieczora nie zaśpiewano, otrzymujemy ostatniego, potężnego kopa w postaci „Starchild” (wbudzającego w drżenie szyby w moich oknach :) i „The two gates”, podczas którego następuje jedyne w swoim rodzaju przedstawienie muzyków, a Robert Soeterboek... rapuje nawet przez chwilę. I koniec... Już? Tak szybko? Szkoda...

Jako zadeklarowany fan, ba – miłośnik prawie :) – muzyki Arjena Lucassena nie mogę tej płyty nie ocenić wysoko. Koncert odegrany jest na najwyższym poziomie. Właściwie można by poczynić z niego wzorzec do naśladowania dla wielu innych zespołów. A w moim oku wciąż kręci się łza wywołana wspomnieniami z Antwerpii... Mocne dziewięć.

Thanks to Peter Klapproth for speed :) and Arjen Anthony L.
 
ArtRock.pl na Facebook.com
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.