Cykl dla ambitnych – włoski prog-rock, odcinek trzeci.
Dziwne uczucie słuchać Led Zeppelin po włosku – takie były moje pierwsze wrażenia po wysłuchaniu debiutanckiego krążka włoskiej grupy Procession. Hard-rock jest to jednak taka muzyka, która woli angielski. Ale czy to na pewno hard-rock, albo jedynie hard-rock i czy Led Zeppelin (ale ten folkujący, z trójki) było jakąś inspiracją dla włoskich muzyków. Prawdę mówiąc, jeśli było – to starają się tego nie ujawniać, bo oprócz akustyczno-rockowego płodozmianu, którym charakteryzuje się trzecia płyta Zeppów, innych podobieństw znaleźć nie sposób. Myślę, że ta płyta brytyjskiego kwartetu była członkom Procession znana, ale specyfika włoskiego rocka, powiedzmy prog-rocka, nie do końca pozwalała na zwykłe przenoszenie niektórych elementów anglosaskiego grania. Blues, który był praktycznie podstawą całej ciężkiej muzyki granej na wyspach, tu praktycznie nie występuje, elementy folku – na pewno tak, ale to jest ich własny folk z półwyspu Apenińskiego. Może dlatego w „Uomini e illusioni” rytmika i harmonie przywodzą na myśl tradycyjne włoskie tańce? To po co o tych Zeppach wspomniałem we wstępie? Bo jakoś recenzję trzeba zacząć, a poza tym faktycznie mi po głowie wtedy chodzili. Wiem, że od czapy, ale niech jakimś usprawiedliwieniem będzie fakt, że wtedy ostro do egzaminu specjalizacyjnego zakuwałem i mój umysł pracował w dość specyficznym trybie.
Natomiast faktycznie, tak ja na trójce Zeppów – „Frontiera” to dużo brzmień akustycznych i dużo dynamicznego, rockowego grania – uczciwego hard-rocka. Tylko do języka włoskiego w takiej muzyce trzeba się nieco przyzwyczaić. Ale warto zdobyć się na taki wysiłek umysłowy. Podobnie jak Biglietto Per L’inferno, nie jest to czysty stylistycznie italo-prog, a raczej też tak jak Biglietto, rzecz z pogranicza hard-rocka i rocka progresywnego. Tyle, że muzycznie te dwa zespoły różnią się dosyć diametralnie. Przede wszystkim brzmienie Procession oparte jest na gitarach – elektrycznych, które zapodają konkretne, rasowe riffy (np. „Un mondo di liberta”), albo akustycznych (np. „Citta Grande”). Nie ma natomiast instrumentów klawiszowych – przynajmniej w podstawowym składzie. Pojawiają oczywiście, na przykład mellotron, ale sporadycznie i na drugim planie. Z jednej strony hard-rock, a z drugiej piękne, subtelne melodie wygrywane przez gitary akustyczne, flet, zaaranżowane i zaśpiewane w duchu typowego italo-proga. Jak na płytę o rockowej proweniencji, ma ona raczej delikatne brzmienie, żeby uwypuklić te akustyczne fragmenty. Co prawda przez to te rockowe tracą nieco mocy, ale ogólnie taki pomysł jednak się sprawdził. To jedna z ciekawszych i bardziej oryginalnych włoskich płyt prog-rockowych, czy raczej około prog-rockowych tamtego okresu. Nie spotkałem żadnego innego zespołu grającego podobnie (albo słabo szukałem, albo faktycznie nie ma). Do tego jest to bardzo dobre muzycznie – jest to wszystko świetnie skomponowane, wykonane i nagrane. Zdecydowanie warta polecenia.
Procession przyszło do mnie w tej samej paczce co Biglietto Per L’inferno. Ten sam wydawca – Vinyl Magic i niestety ta sama cena – czyli około 9 dych. O ile Bilet po jakimś czasie uznałem wart tych pieniędzy, to Procession już raczej nie. Powiedzmy – tak ze dwie dychy mniej. Chociaż to jednak bardzo ładna płyta.
Zespół potem nagrał jeszcze jedną płytę – „Fiaba”. Jest to już konwencjonalny italo-prog i już nie jest to tak dobre jak debiut.