ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Anathema ─ We're Here Because We're Here w serwisie ArtRock.pl

Anathema — We're Here Because We're Here

 
wydawnictwo: Kscope 2010
dystrybucja: Rock Serwis
 
1. Thin Air
2. Summernight Horizon
3. Dreaming Light
4. Everything
5. Angels Walk Among Us
6. Presence
7. A Simple Mistake
8. Get Off, Get Out
9. Universal
10. Hindsight
 
Całkowity czas: 58:06
skład:
Vincent Cavanagh - vocals, guitar / Daniel Cavanagh - guitar, vocals, keyboards / Les Smith – keyboards / Jamie Cavanagh – bass / John Douglas - drums / Ville Valo - vocal (Angels Walk Among Us)
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,3
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,4
Album słaby, nie broni się jako całość.
,7
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,6
Album jakich wiele, poprawny.
,6
Niezła płyta, można posłuchać.
,5
Dobry, zasługujący na uwagę album.
,15
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,43
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,61
Arcydzieło.
,78

Łącznie 228, ocena: Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
 
 
Ocena: 8+ Absolutnie wspaniały i porywający album.
21.05.2010
(Recenzent)

Anathema — We're Here Because We're Here

Life is not the opposite of death

Death is the opposite of birth

Life is eternal…

Większość recenzji „We’re Here Because We’re Here”, które już niebawem zaleją muzyczny świat, zaczynać się będzie od suchych zdań o tym, ile trzeba było czekać na ten album i ile było wiązanych z nim nadziei. Ktoś nie zapomni opowiedzieć jakim to Anathema jest dla niego ważnym zespołem (lub też zespołem bez znaczenia). Inni rozpoczną gadką o zmianach, które niesie ze sobą nowy krążek... i tak dalej, i tak dalej. Ja natomiast ograniczę się na wstępie do jednego zdania – Anathema nagrała piękną płytę!

Po prostu. I jeżeli komuś to wystarcza, to nie musi wcale kontynuować lektury tego tekstu. Swoje zdanie już wyraziłem, chociaż wypadałoby je czymś uzasadnić, opisać trochę wrażeń… A niesamowitych wrażeń Anathema zaserwowała nam kolejny raz co niemiara. Dziesięć utworów, w sumie niebanalnych, chociaż czasem troszkę banalnych i ślicznych jednocześnie…

No ale do rzeczy… Jakiż to jest album? Ano…

…„We’re Here Because We’re Here” to album dopieszczony. Niemal cały czas czuć, że bracia Cavanagh nie chcieli odwalić fuszerki w żadnym wymiarze, co jest po części przyczyną tak długiej przerwy między tematem recki, a „Natural Disaster”. Pamiętajmy też o tym, że sam Steven Wilson przyłożył rękę do miksowania albumu. Powoli wyrasta on na specjalistę w tej dziedzinie... Wspominam o tym, chociaż dla mnie produkcja to rzecz drugorzędna. Przecież wiele zespołów ma sporo kasiory i może pozwolić sobie na doskonałą produkcję, a z zawartością jest cienko. Muzycy Anathemy, co często podkreślają, nie spieszyli się ani w komponowaniu, ani w produkcji. Naprawdę postarali się o to, żeby płyta brzmiała wyjątkowo i, co najważniejsze, była wyjątkowa. Wyraźnie to czuć i to się chwali.

…„We’re Here Because We’re Here” to album mający w sobie coś pozytywnego. Spójrzcie tylko na okładkę – skąpane we wschodzącym słońcu morze, stojący w oddali kontur człowieka, bezchmurne niebo. Przeczytajcie tytuł… Jesteśmy tu, bo jesteśmy – taka fraza nie wymaga chyba żadnego komentarza. Przyrównajcie go do „naturalnej katastrofy” i już.

Wystarczy posłuchać otwierającego płytę Thin Air. Jednostajny, prosty rytm… Toć to Anathema z feelingiem Sigur Rosa! Tego jaśniejszego. Pamiętacie pierwszy utwór albumu (muszę zrobić kopiuj/wklej) „Með Suð í Eyrum Við Spilum Endalaust”? Może porównanie trochę nie na miejscu, ale radość z grania i słuchania, no i energia bardzo zbliżone. A już tak na całkiem serio, to Thin Air elektryzuje tak, że nie można się oderwać już podczas pierwszego odsłuchu. Coś czuję, że to może być koncertowy killer.

Czas powiedzieć coś na temat tych bardziej banalnych utworów… Ależ one są ładne! Dreaming Light zaczyna się tylko delikatnym fortepianem i wokalem Danny’ego. Ograny motyw, może wtórna melodia, ale kiedy dołącza orkiestra… o jaaaa, łapie za serducho:) Natomiast Angels Walk Among Us urzeka beztroskimi gdzieś tam w tle dźwiękami, które trochę kontrastują z trochę smutnym tekstem, który zwiastuje drugą część płyty.

Mother can you hear me? Can you tell me are you there?

Absolutnie floydowska miniaturka „Presence” jest jak oddech przed skokiem do głebokiej wody. Bo oto dotarliśmy do tej głębszej strony najnowszego dzieła Anathemy, jednocześnie od razu do mojej osobistej perełki. A Simple Mistake to eksplozja emocji, smutku i czegoś jeszcze, czego nie nazwę, bo nie potrafię. Genialny, po prostu genialny utwór. Nagle w szczęście wdziera się niepokój, odzywa się efemeryczność życia, tak negowana jeszcze kilka minut temu. Wszystko wyrażone magicznymi dźwiękami i tekst o czerpaniu z życia i nie poddawaniu się upływowi czasu. Faktycznie to prosty błąd. Prosty i immanentny już dla naszego społeczeństwa…

Ale to wcale nie koniec! Pozostało jeszcze ponad 20 minut muzyki. Muzyki przez duże M. Transowe, hipnotyzujące i najcięższe na płycie Get Off, Get Out i przejmujące Universal... Ta druga kompozycja niczym nie ustępuje A Simple Mistake. Orkiestralny początek, trochę wyciszony wokal. Wszystko rozkręca się powoli i trzyma w napięciu. Niczym cisza przed burzą. Burzą, która nadchodzi… Miodzio, po prostu miodzio!

A po burzy już tylko Hindgisht, jak pierwsze promienie słońca po najciemniejszej i najdłuższej nocy, jak pierwszy dzień wiosny po najostrzejszej zimie… No more words!

Wylałem swoje wiadro wazeliny. No i cóż… Nie żałuję wcale. „We’re Here…” odpowiada mojej definicji dobrej muzyki i niesłychanie celnie trafia w mój gust. Nie od samego początku miałem tak pozytywne zdanie, ale nie trudno je sobie wyrabiać. Nowy album Anathemy ma w sobie coś, co każe wysłuchać go jeszcze raz. I jeszcze raz, i jeszcze raz… i jeszcze…

Co tu więcej mówić/pisać/gadać? Koniecznie posłuchajcie!

Muzyka wprost idealna na przełom wiosny i lata.

Polecam, polecam, polecam…

 

 
ArtRock.pl na Facebook.com
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.